W nocy z 21 na 22 stycznia 1863 r. wybuchło powstanie będące najdłuższym polskim zrywem narodowowyzwoleńczym. I chociaż walka zakończyła się klęską, to legenda tego zrywu przetrwała lata.
Wybuch powstania bynajmniej nie był zaskoczeniem. Zanosiło się na to od początku lat 60., kiedy to społeczeństwo polskie zaczęło coraz dobitniej okazywać niezadowolenie z polityki władz carskich. Domagano się reform i poszerzenia swobód, ale odpowiedzią na te żądania były represje, które pociągnęły za sobą również ofiary śmiertelne.
Żeby spacyfikować nastroje rewolucyjne, naczelnik rządu cywilnego Królestwa Polskiego margrabia Aleksander Wielopolski zaproponował przeprowadzenie poboru do wojska. Pobór sam w sobie nie był niczym niezwykłym. Tym, co wyróżniało brankę, było to, że wezwano do służby osoby uważane za niechętne władzy, domniemanych i rzeczywistych konspiratorów. Zagrożeni poborem zaczęli się ukrywać, a w konsekwencji chwycili za broń. Zresztą nie tylko oni.
22 stycznia ukazał się Manifest Komitetu Centralnego, jako Tymczasowego Rządu Narodowego, w którym stwierdzano, że: „Nikczemny rząd najezdniczy rozwścieklony oporem męczonéj przezeń ofiary, postanowił zadać jéj cios stanowczy - porwać kilkadziesiąt tysięcy najdzielniejszych, najgorliwszych jéj obrońców, oblec w nienawistny mundur moskiewski i pognać tysiące mil na wieczną nędzę i zatracenie. Polska nie chce, nie może poddać się bezopornie temu sromotnemu gwałtowi pod karą hańby przed potomnością powinna stawić energiczny opór. Zastępy młodzieży walecznéj, młodzieży poświęconéj, ożywione gorącą miłością Ojczyzny, niezachwianą wiarą w sprawiedliwość i w pomoc Boga, poprzysięgły zrzucić przeklęte jarzmo lub zginąć. Za nią więc Narodzie Polski, za nią! Po straszliwéj hańbie niewoli, po niepojętych męczarniach ucisku, Centralny Narodowy Komitet obecnie jedyny, legalny Rząd Twój Narodowy, wzywa Cię na pole walki już ostatniej, na pole chwały i zwycięstwa, które Ci da i przez imię Boga na Niebie dać przysięga, bo wie, że Ty, który wczoraj byłeś pokutnikiem i mścicielem, jutro musisz być i będziesz bohaterem i olbrzymem. Tak, Ty wolność Twoją, niepodległość Twoją, zdobędziesz wielkością takiego męstwa, świętością takich ofiar, jakich Lud zaden nie zapisał jeszcze na dziejowych kartach swoich. Powstającej Ojczyźnie Twojéj dasz bez żalu, słabości i wahania wszystką krew, życie i mienie, jakich od Ciebie zapotrzebuje. W zamian K. C. N. [Komitet Narodowy Centralny] przyrzeka Ci, że siły dzielności Twéj nie zmarnieją, poświęcenia nie będą stracone, bo ster, który ujmuje, silną dzierżyć będzie ręką. Złamie wszystkie przeszkody, roztrąci wszelkie zapory, a każdą nieprzychylność dla świętéj sprawy, nawet brak gorliwości, ścigać i karać będzie przed surowym, choć sprawiedliwym trybunałem obrażonéj Ojczyzny”.
Doniesienia prasowe z Warszawy dowodzą, że od pierwszych dni zrywu zdawano sobie sprawę z dramatyzmu sytuacji. Przykładowo ukazujący się w zaborze pruskim „Nadwiślanin” informował: „Wiadomości z królestwa zupełnie niepewne. Urywkowo telegramy, korespondencye na posłuchach oparte do gazet niemieckich, rzadkie doniesienie do gazet polskich, urzędowe doniesienia Dzienika Powszechnego lubo licznie przecież pomieszane, sprzeczne, a na ile w nich prawdy nikt dociec nie zdoła. Pewną jest rzeczą, że Warszawa spokojna była i jest, że na prowincyi pojedyncze oddziały proskrybowanych, powiększone ochotnikami, bezbronne lub źle uzbrojone staczają odporne potyczki z nachodzącymi je oddziałami wojsk rosyjskich. Oddziały te powstańcze są bez naczelnego dowódcy, pośród sobą w żadnej albo małej komunikacyi. Wojsko rosyjskie w wielu miejscach ucierpiało znaczne straty od powstańców, ale wszędzie po skoncentrowaniu się należytem zostawało panem placu. Zupełnie przygniecionym opór ten zbrojny przywiedzionej do rozpaczy jeszcze nie jest, gdyż cofanie się oddziałów powstańczych nie dowodzi ich pognębienia zupełnego, ale wypływa z walki podjazdowej albo też tak zwanej małej wojny”.
Dodać jednak należy, że według pierwotnych zamysłów powstanie miało mieć charakter partyznacki tylko przez krótki okres. Zamierzano bowiem opanować Płock i tam ujawnić istnienie Rządu Narodowego, nadając walkom charakter regularnej wojny. Niestety, ze względu na przewagę wroga opanowanie miasta stało się niemożliwe.
Mimo to powstanie styczniowe okazało się najdłuższym polskim zrywem narodowowyzwoleńczym. Trwało około półtora roku, a jego symbolicznym końcem była egzekucja członków Rządu Narodowego, z Romualdem Trauguttem na czele. Wykonano ją 5 sierpnia 1864 r. na stokach Cytadeli w Warszawie.