Robert Ściłba: Nie chcemy panikować. Myślimy o przyszłości
- Pozostałe zespoły nadal są bardzo mocne. My aktualnie prezentujemy bardziej defensywny futbol - przyznał Robert Ściłba, grający trener Budowlanych Lubsko.
Ostatnio borykaliście się ze sporymi problemami kadrowymi. Przed meczem w Rzepinie, dwie kolejki temu miał pan spory ból głowy, aby zestawić podstawową jedenastkę?
Zgadza się. W linii obrony zabrakło trzech podstawowych zawodników, w pomocy dwóch. Były też luki na ławce rezerwowych. Musiałem ściągnąć Łukasza Żurawińskiego, który ostatnio chorował, przez co przez miesiąc nie mógł trenować. O tych kłopotach mogła też świadczyć moja obecność na boisku, w pełnym wymiarze czasowym. Futbol to moja pasja, styl życia, ale powiem szczerze, że moje zdrowie trochę nie pozwala już na rywalizację w trzeciej lidze. Mam już swoje lata i jestem po trzech artroskopiach kolana.
Na tym poziomie ciężko jest pogodzić rolę trenera, z wciąż czynnym zawodnikiem?
Spotkanie w Rzepinie pokazało, że tak. Mówiąc w futbolowym żargonie, podczas tego mecz pewni ludzie na boisku byli bez tak zwanej „piłkarskiej mapy”. Prowadząc drużynę z ławki na pewno lepiej kieruje się zespołem.
Niektórzy skazywali was na pożarcie już przed startem rundy wiosennej. Tymczasem poza spotkaniem z Ilanką sporo walczyliście i przegrywaliście niewielką różnicą bramek...
To ciekawa kwestia, chyba dotycząca psychiki i podejścia. Wydaje mi się, że zespoły z czuba tabeli trochę nas zlekceważyły, a my potrafimy się zmobilizować. Gramy swoimi wychowankami. Mam nadzieję, że ten balon nie pęknie, pociągniemy to dalej i urwiemy jeszcze kilka punktów. Wiadomo, że wynik 0:8 w Rzepinie to kompromitacja. Jednak ja wole tyle przegrać w trzeciej ligi, niż zwyciężyć 10:0 na niższym poziomie. Jeżeli uda się wyciągnąć konstruktywne wnioski, będzie to dla nas bardzo cenna lekcja.
W czwartej lidze nie będzie żadnych reorganizacji, więc przewiduję więcej spokoju
Maciej Trziszka, były król strzelców czwartej ligi miał pracować w Holandii. Tymczasem zdaje się, że wrócił i występuje w waszych rezerwach. Będzie pomagał także w pierwszym zespole?
Nie ujmuję jego wartości i zasług dla Budowlanych, ale na pewno obecnie ma dużo zaległości. Jeżeli w przyszłości podejmie normalny trening, to czemu nie? Ja nigdy nie skreślam ludzi. Ktoś odchodzi, potem wraca. Furtka zawsze jest otwarta.
Jest jakaś różnica w poziomie jeżeli chodzi o jesień i wiosnę?
Aktualnie prezentujemy bardziej defensywny futbol, pracowaliśmy też nad ustawieniem w niskim i średnim pressingu. To przynosi efekt. Pozostałe zespoły nadal są bardzo mocne, szczególnie te z czołówki, a my już nie gramy tak ofensywnie. Wcześniej na boisku byli jednocześnie wspomniany Maciek Trziszka, Michał Matysiak i Adrian Jeremicz. Przy trzech takich zawodnikach „nad piłką”, pierwsza i druga linia musi ciężko pracować. Obecnie staramy się bronić i czekamy na swoje okazje. Fajnie, że mamy lubuskie akcenty w trzeciej lidze. Oby pozostały.
Pan już teraz zastanawia się jak zbudować w Lubsku drużynę na czwartą ligę?
Cały czas myślimy o przyszłości i chcemy inwestować w naszych wychowanków. Już teraz staramy się wpuszczać na boisku dużo młodzieży. Jakby - nie daj Boże - spadły wszystkie nasze lubuskie drużyny to czwarta liga będzie w przyszłym sezonie bardzo mocna. Wyniki są takie, jak widać, ale myślę, że to zaprocentuje. Nie panikujemy. Na niższym poziomie nie będzie żadnych reorganizacji, więc przewiduję więcej spokoju.
Robert Ściłba ma 36 lat. Grający trener Budowlanych Lubsko. Występuje także w drugim zespole, który rywalizuje w klasie A.