Od środy prezydent Robert Biedroń jest w Warszawie, oczywiście w delegacji. Udziela się więc w mediach, komentując bieżącą sytuację polityczną w kraju. Po raz pierwszy nie zdystansował się od swojego ewentualnego startu w wyborach prezydenckich w kraju.
Wcześniej na wszystkie sugestie dziennikarzy odpowiadał, że umawiał się z mieszkańcami Słupska i tu weźmie udział w przyszłorocznych wyborach samorządowych.
W Radiu Zet zaś powiedział: – Bez względu na to, jakie mamy poglądy, nie chcemy oglądać takich przepychanek, takiej agresji i złości. W pewnym momencie może dojść do sytuacji, że Polki i Polacy w ogóle odsuną się od polityków, uznając, że nie ma różnicy między Kaczyńskim, Schetyną i Petru. Słyszę te głosy, które mówią, że przydałyby się te wartości, które ja reprezentuję, więc obserwuję sytuację. I kto wie, czy w pewnym momencie nie będę zmuszony do tego, żeby ten projekt, w którym umówiłem się z mieszkańcami na lepszy, bardziej szczęśliwy Słupsk, zmienić na lepszą i bardziej szczęśliwą Polskę”.
– Nie zaskoczyło to mnie – mówi Jerzy Mazurek, wiceprzewodniczący rady miejskiej w Słupsku, radny SPO, dawniej minister w rządzie SLD. – Pan Marcin Anaszewicz, bliski współpracownik i doradca prezydenta, od ponad roku cały czas jest w Warszawie. Pewnie nie jeździ tam, bo lubi, tylko pracuje na rzecz krajowej pozycji Roberta Biedronia w mediach centralnych. Życzę więc powodzenia, Słupsk jakoś sobie da radę bez niego.
– A ja bym się do tej deklaracji nie przywiązywał. Tyle już sprzecznych słów słyszałem z ust Roberta Biedronia – komentuje Zbigniew Konwiński, poseł PO i szef lokalnych struktur partii w Słupsku. – My robimy dalej swoje w radzie, dbając o miasto. Sądzę, że i tak wystartuje w Słupsku, bo przecież nie w Warszawie.
Tymczasem Robert Kujawski, szef klubu PiS w radzie miejskiej, uważa, że sam kalendarz wyborczy zmusi Roberta Biedronia do startu w... stolicy. – Widać, że już nie ma sił do Słupska i przy byle okazji wyjeżdża do Warszawy. Tam budując pozycję w mediach krajowych. Tam zajmuje rolę komentatora wielkiej, krajowej polityki. Jakoś nie widać, by inni prezydenci miast, burmistrzowie czy wójtowie robili to tak często, jak prezydent Słupska i wdawali się w krajowy spór. Praca w samorządzie na tym nie polega – uważa radny PiS.
Co znamienne, nawet szef prezydenckiego klubu radnych Andrzej Obecny przewiduje, że Słupsk jest dla Roberta Biedronia tylko trampoliną w karierze politycznej. – Nie znam tej wypowiedzi dla Radia Zet i na pewno o tym z prezydentem porozmawiam, gdy wróci do Słupska. Zawsze podkreślał, że umawiał się z mieszkańcami, najwyżej na dwie kadencje i myślę, że w zbliżających się wyborach wystartuje u nas – zaznacza były wiceprezydent miasta. – Ale każdy nosi buławę marszałkowską w plecaku. Nie możemy wymagać, by 40-letni polityk z takim potencjałem nie miał krajowych ambicji.
Robert Biedroń w piątek powiedział nam, że zdania nie zmienia i wystartuje w... Słupsku.