RIO zostały podporządkowane ministrowi administracji
RIO to organ nadzoru, kontrolujący jednostki samorządowe. Jednak jego władze wybierane były w konkursie.
Zgodnie z przegłosowanym projektem, samorząd wszystkich szczebli, a także związki samorządowe, stowarzyszenia, jednostki organizacyjne, spółki, w których samorząd ma ponad połowę udziałów lub akcji będą mogły być kontrolowane nie tylko pod względem zgodności z prawem, ale też gospodarności, rzetelności. Jednocześnie ustawa nie wskazuje kryteriów.
Przypomnijmy, że Rządowe Centrum Legislacji wskazywało, że taki zapis jest niezgodny z konstytucją. Ta stanowi, że samorząd kontrolowany jest tylko pod względem legalności.
Skład RIO zależał będzie wyłącznie od ministra administracji, który przedstawia premierowi do powołania kandydata na prezesa, zastępców, członków kolegium - tych na wniosek prezesa RIO. Wszystkie konkursy zostały zlikwidowane.
Umowa o pracę z obecnymi prezesami i ich zastępcami wygasa po 2 miesiącach od wejścia w życie ustawy - jeśli do tego czasu ponownie nie zostaną powołani na swoje funkcje. Podobnie jest z umowami nieetatowych członków kolegium. Umowy z etatowymi członkami wygasają po 4 miesiącach.
Opozycja punktuje, że ustawa zagraża samorządom i demokracji, w praktyce będzie to ubezwłasnowolnienie samorządów. - Zgodnie z ta ustawą władze i pracowników RIO będzie mianować premier Szydło w porozumieniu z ministrem Błaszczakiem - przekłada zapisy ustawy na obecne realia poseł PO Tomasz Lenz. - PiS obsadzi te urzędy swoimi ludźmi, to kolejne etaty. RIO będzie mogło kwestionować praktycznie każdą decyzję samorządu. PiS wycofał się z wstecznej dwukadencyjności samorządów, ale wprowadził przepisy, które wójtów stawiają pod ścianą.
Poseł opozycyjnej PO nie ma wątpliwości, że wkrótce, na podstawie tej ustawy, RIO z władzami powołanymi przez PiS, zaczną dobierać się do wójtów i burmistrzów z PO i PSL. - To jest konsekwentne wprowadzanie monopartyjnego państwa PiS - podsumowuje.
Obaw nie ma posłanka Ewa Kozanecka (PiS, Bydgoszcz). Potwierdza, że ustawa daje większą kontrolę nad samorządem, bo także pod względem gospodarności. - Chodzi o to, czy finanse publiczne wydawane są zgodnie z tą zasadą. W tym kierunku to zmierza - tłumaczy.
Jak jednak ocenić, co jest, a co nie jest gospodarne? Ustawa nie wprowadza żadnych kryteriów. - Różne czynniki trzeba brać pod uwagę. Prokuratura, sąd, RIO ma narzędzia, by to ocenić, to nie jest sprawa uznaniowości - zapewnia posłanka. Każdy organ musi rzetelnie, uczciwie ocenić sprawę, to nie może być krzywdzące dla żadnej ze stron.