Rio 2016: Ale Swoboda! Awans do półfinału na paliwie z pizzy
Zawadiacko spojrzała, zasalutowała i poleciała. 19-letnia Ewa Swoboda awansowała do półfinału stumetrówki. W swoim biegu eliminacyjnym zajęła 2. miejsce (11,24 sek.).
Dziewczyna torpeda. Szybko biega, szybko mówi i szybko kończy zdanie. - Awans „na miękko”. Taki czas o tej porze to jest hit. Która jest? 23.20? A ja dopiero schodzę z bieżni. W sobotę półfinały będą wcześniej, to pobiegnę mocniej – rozmowa z nią to licytacja na pytania i odpowiedzi.
- Luz? Nie ma co się spinać, to dopiero eliminacje. Ale kurczę, przybiegłam druga.
- Zachowanie na starcie? Wiem, że ludzie patrzą, moja rodzina, moi przyjaciele. Moja miłość jest ze mną, więc wszystko jest dobrze.
- Finał? Nie wiem, nie obiecuję. Fajnie by było, ale nie ma się co nakręcać. Jestem w półfinale, zadanie wykonałam. Może jednak uda się coś urwać z tego czasu. Przed eliminacjami siedzieliśmy tu dwie godziny i troszeczkę skiśliśmy, to też dało się odczuć.
- Rio? Nie jest źle. Pokoje są strasznie małe, jest mało różnorodne jedzenie, przeważnie jem pizzę. Jest dobrze, myślałam, że będzie trochę gorzej.
- Igrzyska? Atmosfera jest dla mnie nowa. Nigdy nie biegałam o 23, mam 19 lat, to mój debiut. To naprawdę jest dużo.
- Gwiazdy? Ich obecność motywuje. Nie powiem, że jesteśmy na równym poziomie, ale dostałam się na igrzyska, a to jest naprawdę „high level”.
- Inspiracje? Bułgarka Iwet Łałowa, bo jest naprawdę bardzo super, można powiedzieć, że się „frendkujemy”. Ale patrzę, oglądam, jak wszyscy podchodzą do tych startów. Jeśli ja też podejdę poważnie, to może coś z tego wyjdzie.
- Nowe tatuaże? Zrobię sobie kółka olimpijskie, ale jeszcze nie wiem kiedy. 1 września zrobię za to napis „love your life”, już jestem umówiona. Najpierw chciałam na karku, ale zrezygnowałam. Może na nodze.