Kilka miesięcy w kolejce to... norma. Czytelnicy czekają: na okulistę do kwietnia, na rehabilitację do lipca. Nawet prywatnie trzeba czekać!
Rekordy w oczekiwaniu na wizytę u specjalisty? Pisaliśmy o nich w ubiegły piątek („Do lekarza? W 2017 roku!”). Do ortodonty w Sulechowie - w kwietniu 2017. Do chirurga naczyniowego i endokrynologa w Gorzowie i Zielonej Górze - w grudniu 2016.
Po tym tekście dzwoniliście do nas, by pochwalić się swoimi rekordami. Pan Marek do endokrynologa w Zielonej Górze dostanie się w marcu... 2017. - Niech nam żyje służba zdrowia! - życzył ze śmiechem.
74-latek z Gorzowa, któremu wzrok pogorszył się po przebytej anginie, do okulisty w przychodni trafi w kwietniu 2016.
Czytelnik z Zielonej Góry zdradził, jak próbował dostać się na fizjoterapię: - Najbliższe terminy to czerwiec, lipiec, sierpień, a ja potrzebuję pomocy już! I muszę iść prywatnie...
Zresztą dostanie się na szybką rehabilitację też graniczy z cudem. Czas oczekiwania wygląda tak: Nowa Sól - 3 lata, Sulechów - 2 lata, Świebodzin - 1,5 roku. - Obdzwoniłam wszystkie zakłady! - oburzała się nowosolanka, która chciała załatwić rehabilitację dla chorej neurologicznie siostry.
Przykłady można mnożyć
Dlatego nie ma co się dziwić, że w badaniu Indeksu Sprawiedliwości Społecznej 2015 Fundacji Bertelsmanna Polska zajęła 26. miejsce w Europie pod względem dostępu do służby zdrowia. Za nami tylko Łotwa i Rumunia... Średnia długość oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty wynosiła w naszym kraju w ubiegłym roku 2,7 miesiąca (to dane z Barometru WHC). Ale nasi Czytelnicy zgłaszają, że często czekają o wiele dłużej.
Problemem są nie tylko kolejki do specjalistów, ale też długi czas oczekiwania na badania diagnostyczne. Według Barometru WHC w ubiegłym roku musieliśmy na nie czekać średnio 1,7 miesiąca.
Wątpliwości co do stanu polskiej służby zdrowia nie pozostawiają także wyniki Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia (EHCI). W rankingu państw zajmujemy 31. miejsce na 36. Gorzej wypadły tylko Litwa, Serbia, Czarnogóra, Rumunia oraz Bośnia i Hercegowina. Oceniano m.in. czas oczekiwania na świadczenia medyczne. Najgorzej jest u nas z dostępnością do opieki medycznej i wynikami leczenia. W kategorii dostępność do usług medycznych, która obejmuje m.in. czas oczekiwania na wizytę u specjalisty, wyprzedzamy tylko Szwecję, Irlandię oraz Bośnię i Hercegowinę.
Wizyta prywatnie
Oczywiście zawsze można iść na wizytę prywatną. Ale - niespodzianka - też nie zostaniemy przyjęci z dnia na dzień. Do ortodonty w Gorzowie na NFZ zapiszemy się na wrzesień 2016, a prywatnie - na styczeń. Do endokrynologa w Zielonej Górze poczekamy około dwa miesiące. Okulista w Zielonej Górze na NFZ przyjmie nas w marcu, prywatnie - za niecały miesiąc (na specjalną prośbę - 16 grudnia). Do ortopedy w Zielonej Górze dostaniemy się w marcu albo w styczniu. Do kardiologa w Gorzowie - w marcu albo za trzy tygodnie. Dlaczego tak długo? - Pani doktor ma mnóstwo pacjentów, a prywatnie przyjmuje tylko raz w tygodniu. Czasami nawet do 20.00. Więcej nie jest w stanie - tłumaczy rejestratorka.
Dzieje się tak m.in. dlatego, że w Lubuskiem brakuje lekarzy. Tylko w tym roku nasz NFZ unieważnił 23 konkursy, dzięki którym mieli nas przyjmować dodatkowi specjaliści. Nie było chętnych...
Pieniądze? A zdziwicie się - są! W 2013 roku na ambulatoryjną opiekę specjalistów przeznaczono 145 mln zł. W tym - już teraz ponad 152 mln. Przez pięć lat NFZ podwoił fundusze na badania rezonansem, a i tak w Gorzowie i Zielonej Górze czeka się na nie ze trzy miesiące.
Chorą sytuację mogą uzdrowić politycy, tym razem PiS-u. Wczoraj przez wiele godzin nie mogliśmy skontaktować się z nimi. Kolejny raz wysłaliśmy też pytania do Ministerstwa Zdrowia z nadzieją, że coś wreszcie drgnie. Czekamy na odpowiedź.