Reforma sądownictwa - PiS ugina się tylko pod twardym naciskiem
Gdzie przebiega granica odporności PiS na protesty przeciw deformowaniu i spychaniu do narożnika sądownictwa? Czy są jakieś czynniki, które są w stanie zawrócić PiS z tej drogi?
Rok temu tym czynnikiem wydawał się prezydent Andrzej Duda, który zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Teraz nawet nie mrugnął okiem i podpisał ustawy sądownicze, w tym piątą już nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym przygotowaną za rządów PiS. To otwiera drzwi do szybkiego wyboru nowego I prezesa Sądu Najwyższego, bez oglądania się na zapisy Konstytucji i przychodzenie lub nie do pracy Małgorzaty Gersdorf. Aż strach pomyśleć, że na decyzję prezydenta czy podpisywać ustawy sądownicze czy nie, może wpływać liczba ludzi uczestniczących w protestach. A że w tym roku, jak do tej pory, protesty były mniej masowe, więc może i długopis poczuł trochę swobody.
Więc jeśli nie prezydent, to kto, lub co? Protesty na ulicach? Nie pomagają. Krytyczne oświadczenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dotyczące ustaw sądowych? Nic nie dało.
W środę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że irlandzki sąd, do którego Polska wystąpiła o wydanie Artura C., musi wstrzymać wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, jeśli uzna, że jego prawo do niezawisłego sądu w Polsce może być naruszone. To precedens. Teraz każdy europejski sąd może zignorować polskie żądanie o wydanie osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa, niezależnie od tego jakie to przestępstwo i czy rzeczywiście jest ryzyko, że proces nie będzie uczciwy. Taki mamy klimat. Ale i wyrok tego trybunału zdaje się nikogo nie wzruszać.
PiS pokazał, że rejterada jest dopuszczalna tylko pod naprawdę twardym naciskiem. Tak było w sprawie nowelizacji ustawy o IPN, gdy głos zabrał Izrael i Stany Zjednoczone. Jak twardy i czyj nacisk jest potrzebny, żeby cofnąć niszczenie sądów?