Reforma oświaty. W szkołach trwa wielkie liczenie
Resort edukacji opublikował ramowe plany nauczania. I na nauczycieli padł blady strach
Jeżeli w przyszłym roku szkolnym nie dokonamy naboru do klas siódmych, to na pewno będę musiała zwolnić przynajmniej część nauczycieli - zapowiada Edyta Haraburda, dyrektorka PG nr 2 przy ul. Legionowej.
Bo w zeszłym tygodniu Ministerstwo Edukacji Narodowej przekazało do konsultacji ramowe plany nauczania. Tzw. ramówki to dokumenty, które opisują ile i jak nauczyciele mają uczyć tego, co jest opisane w podstawie programowej. W porównaniu do starej ramówki, teraz ma być 31 godzin mniej. Dlatego nauczyciele rozpoczynają liczenie: komu zabraknie etatu.
W nowych szkołach podstawowych zagrożeni są np. nauczyciele języków obcych. - Dlatego, że wcześniej nauka drugiego języka obcego rozpoczynała się w czwartej klasie. A teraz będzie w siódmej - mówi Edyta Haraburda.
Ministerstwo chwali się, że reforma ma wprowadzić nowe przedmioty do podstawówek. To geografia, biologia, fizyka czy chemia. Pierwsze dwa będą od piątej klasy, a kolejne dopiero od siódmej. Wcześniej zostaje tylko przyroda. - To godzina dla biologa. Co z innymi nauczycielami, nie wiem - zastanawia się Edyta Haraburda.
Wiadomo, że z godnie z ministerialną ramówką, ze szkół ponadgimnazjalnych zniknie zupełnie wiedza o kulturze. - Trochę szkoda, bo to był przedmiot o charakterze interdyscyplinarnym. Poszerzał wiedzę z zakresu i kultury, i sztuki - mówi Robert Winnicki, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Brukowej.
Zmian będzie więcej. Szczególnie w liceach. O ile wcześniej uczniowie mogli mieć 29 lekcji z przedmiotów rozszerzonych, teraz będzie ich 20. W podstawówkach więcej będzie historii i pojawi się nowy przedmiot: doradztwo zawodowe. W każdej klasie będą też po 4 godziny matematyki. Ale zdaniem nauczycieli to za mało.
Dlatego teraz ze zniecierpliwieniem liczą, ile godzin im przypadnie. I czy przypadkiem nie stracą etatu. Związek Nauczycielstwa Polskiego twierdzi, że już wie. I podaje szacunki.
- W skali kraju będzie zwolnionych ok. 20 proc. nauczycieli - zapowiada Andrzej Gryguć, prezes podlaskiego okręgu ZNP. - To dramatyczna sytuacja.
Te liczby są oparte na projektach siatek godzin i podstaw programowych. I chociaż związkowcy z oświatowej Solidarności podaje, że w całym mieście będzie więcej klas, to nie wykluczają zwolnień.
- Prawdopodobnie będą - przyznaje Agnieszka Rzeszewska, przewodnicząca oświatowej Solidarności. Ale zaraz podaje wyliczenia: - W Białymstoku przybędzie 27 oddziałów, bo klasy będą mniejsze. Dlatego nauczyciele zatrudnieni na czas nieokreślony nie mają się czym martwić - twierdzi.
Teraz trwają konsultacje w sprawie ministerialnych ramówek. Zgodnie z planem mają się zakończyć do 21 lutego.