Recenzja "Cichej nocy" Domalewskiego. Emigracyjna dzisiejsza a to Polska właśnie
Kiedy Adam, zarobkowy emigrant w Holandii, zjeżdża do Polski na Boże Narodzenie, w Warszawie wynajmuje lexusa, żeby zadać szyku w rodzinnej wiosce. W drodze mija wypadek samochodowy: auto rozbite na drzewie i kręcących się przy nim ludzi. Adam wysiada, ale wcale nie po to, by sprawdzić, czy nie jest potrzebna pomoc. Rozmawia przez telefon z narzeczoną, za chwilę jak gdyby nigdy nic rusza w dalszą drogę.
Tę drobną scenkę widz filmu „Cicha noc” łatwo może przegapić, a przecież jest ona ważna, bo pokazuje od razu głównego bohatera filmu; jest tak zafiksowany na celu, do którego dąży, że nie ogląda się na nikogo i na nic.
Cel jest prosty: w Holandii udało mu się znaleźć kupca na rozpadającą się chałupę dziadka.
W materiale recenzja pióra Jarosława Zalesińskiego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień