W środę wieczorem z akcją ratowniczą w kopalni Zofiówka zapoznawali się marynarze, których na pomoc wysłało Ministerstwo Obrony Narodowej. Mają ze sobą pływające pod wodą roboty. Niestety, pojawiły się duże problemy z jedną z czterech pomp do usunięcia rozlewiska.
Niespodziewanie przed godziną 19.00 na teren kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju wjechała wojskowa ciężarówka, z której wyszli żołnierze Marynarki Wojennej z Gdyni. Na pomoc do akcji ratowniczej wysłało ją wczoraj Ministerstwo Obrony Narodowej. Wciąż nie udało się bowiem zlokalizować trzech uwięzionych 900 metrów pod ziemią górników.
Akcja ratownicza trwa nieprzerwanie od soboty. W niedzielę ratownicy wyciągnęli na powierzchnię dwóch zmarłych górników, trzech pozostałych - gdy zamykaliśmy to wydanie gazety - nadal było pod ziemią. Najważniejszym punktem akcji było na wczorajszą chwilę wypompowanie wody z głębokiego rozlewiska o objętości 300-400 metrów sześciennych, w którego rejonie ratownicy odbierali sygnały z dwóch lamp górniczych. Co warto zaznaczyć, dwóch z trzech górników miało w lampach nadajniki o tej samej częstotliwości, a to może oznaczać, że w tamtym rejonie znajdują się wszystkie trzy zaginione osoby.
Okazuje się, o czym poinformowali przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej tuż przed godziną 20, że ratownicy nie mogą jednak rozpocząć usuwania wody z rozlewiska. Niespodziewanie pojawił się bowiem problem z zainstalowaniem jednej z czterech pomp, co znacznie opóźni akcję (pompy muszą być połączone i działać razem - red.). Tym samym nadal nie wiadomo, kiedy rozpocznie się wypompowywanie wody, które samo w sobie może trwać od 8 do 10 godzin.
Jednocześnie ratownicy zaplanowali jeszcze dwa różne sposoby dotarcia do miejsca za rozlewiskiem. W jednym z działań mają wziąć udział nurkowie z KGHM Polska Miedź, którzy mieliby przeszukać zbiornik. Ale do tej pory nie rozpoczęli tej akcji ze względu na niesprzyjające warunki. Przez wąskie szczeliny wypiętrzonego chodnika nie są w stanie przetransportować niezbędnego sprzętu ważącego w sumie tonę. Poza tym wysokie stężenie metanu nadal nie pozwala im na założenie bazy pod rozlewiskiem, gdzie musieliby się przebrać.
Ostatnim sposobem dotarcia do miejsca, w którym mogą znajdować się uwięzieni górnicy, jest wydrążenie odwiertu technologicznego z możliwie najbliższego, innego przekopu. Jego wykonanie zajmie około 24 godzin. Do chwili zamykania tego numeru ratownicy wykonali 20 metrów odwiertu.
To nie wszystko. Wojskowi przysłani przez MON chcą pomóc w akcji ratowniczej, jednak nie wiadomo, czy ich pływające pod wodą roboty będą mogły zostać wykorzystane. Może się okazać, że ich użycie będzie w tej sytuacji ryzykowne. Trwały konsultacje.
Myślami przy górnikach w Zofiówce, drukujemy tekst o akcji z 1999 roku w Kazimierzu-Juliuszu. Ku pokrzepieniu
Myślami przy górnikach w Zofiówce, drukujemy tekst o akcji z 1999 roku w Kazimierzu-Juliuszu. Ku pokrzepieniu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień