Ratownicy medyczni z regionu gotowi do protestu
- Żarty się skończyły! - grzmi Roman Badach-Rogowski ze związku zawodowego ratowników.
Na początek jednostki pracy ratowników medycznych, które przystąpiły do protestu, zostaną oflagowane. Decyzję o formie strajku oraz terminie jego rozpoczęcia podjęto podczas trwającego właśnie IV Ogólnopolskiego Sympozjum Ratownictwa Medycznego w Rudniku pod Grudziądzem. - Ruszamy 24 maja - zapowiada Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego. - Przez dwa tygodnie będziemy czekali na ruch ze strony rządu. Jeśli go nie będzie, formy protestu będą eskalowały.
Pacjenci nie ucierpią
Jak zaznacza szef związkowców, jest już gotowy harmonogram działań, ale na razie ratownicy liczą, że nie będzie potrzeby zaogniania sytuacji.
- Jeśli się okaże, że to nieuniknione, zrobimy wszystko, by nie ucierpieli pacjenci - zapewnia Badach-Rogowski. - Zamierzamy przeprowadzić wśród chorych akcję edukacyjną. Planujemy wydrukowanie ulotek z informacją o naszym strajku, postulatach i przybliżyć im nasz zawód.
O tym, że nastroje wśród ratowników medycznych są napięte, przekonaliśmy się podczas otwarcia sympozjum w Grudziądzu. Podczas krótkiego przemówienia Mateusza Komzy z Ministerstwa Zdrowia słychać było ostre słowa: - Tylko mów prawdę!
Komza przyznał jedynie, że spotyka się z częścią obecnych na sali w terenie i omawia problemy. - Często są dyskusje z dużą dozą emocji, ale rozumiem to - krótko uciął dyrektor departamentu ds. ratownictwa medycznego w Ministerstwie Zdrowia. Niestety, oprócz tych zdań i powitania żadna odpowiedź na postulaty ratowników ze strony przedstawiciela resortu nie padła. Podobnie jak podczas dwóch wcześniejszych spotkań nie doszło do porozumienia pomiędzy rządem a związkowcami.
Stąd najpierw decyzja o zawiązaniu komitetu protestacyjnego, a teraz o ogólnopolskim strajku. Przystępuje do niego 20 organizacji zrzeszających i działających na rzecz służb ratowniczych.
O co walka? O podwyżki!
Przede wszystkim o wyższe wynagrodzenia. - Domagamy się wzrostu płac tożsamego z podwyżkami pielęgniarek - postuluje Roman Badach-Rogowski.
Chodzi o to, by od razu otrzymać 800 zł brutto (na rękę to ok. 460 zł), od września br. kolejne 1200 zł brutto ( ok. 700 zł na rękę), a od września 2018 roku następne 1600 zł brutto ( ok. 930 zł na rękę).
Oferta Ministerstwa Zdrowia mówiła o 400 zł brutto podwyżki od lipca br. i kolejnych 400 zł brutto od lipca 2018 roku. - Nie godzimy się na to. Żądamy równego traktowania w zatrudnieniu ratowników medycznych i pielęgniarek, a co za tym idzie takiego samego dodatku - argumentuje Roman Badach-Rogowski, szef KZZPRM. - Są ratownicy, którzy zarabiają na rękę niecałe 2 tysiące złotych. To żenujące wypłaty.
Kolejnym priorytetem w walce o lepszy byt jest upaństwowienie służby. - Dążymy do tego, by wyeliminować prywatne ratownictwo - dodaje Badach-Rogowski. - Nie ma komercyjnej straży pożarnej, policji, wojska! Ratownictwo nie powinno być nastawione na zysk!
Wśród postulatów, jakie zdaniem Krajowego Związku Zawodowego Pracowników RM powinny znaleźć się w nowelizacji ustawy, są też m.in. większe nakłady na sprzęt, zwiększenie obsady zespołów wyjazdowych, zwiększenie uprawnień dla ratowników.
Ostateczność: głodówka
W ostatecznej fazie protestu - jeśli nie dojdzie wcześniej do porozumienia z rządem - ratownicy medyczni planują głodówkę. - Mamy nadzieję, że unikniemy tego - mówi Roman Badach-Rogowski. Ale jednocześnie kwituje: - Nie odpuścimy tej walki!