Ratownicy medyczni chcą podwyżek. Będą protestować
- Nasze wynagrodzenia są żenujące! - bulwersują się ratownicy medyczni. Rozmowy z rządem zakończyły się fiaskiem. Będzie protest, a może i strajk głodowy.
- Ruszamy z przygotowaniem banerów, oflagujemy nasze jednostki, a na strojach ratowników pojawią się emblematy - o formach protestu mówi Roman Badach - Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Decyzja o podjęciu akcji protestacyjnej zapadła w środę po kolejnym spotkaniu z przedstawicielem Ministra Zdrowia. - Mieliśmy cichą nadzieję, że rząd dostrzeże nas, zważywszy na to że jesteśmy najmniej liczną grupą w naszym środowisku zawodowym i znajdą się pieniądze na wyższe wynagrodzenia. Nie zgodziliśmy się na ofertę resortu.
Za mała propozycja
Rząd zaproponował: 400 zł brutto podwyżki od lipca br. (230 zł netto) i kolejne 400 zł od lipca 2018 roku. - Chcemy dostać 800 zł „od zaraz”. Kolejne 400 zł od września i następne 400 zł w przyszłym roku. Tak jak pielęgniarki - zaznacza Badach-Rogowski. - Skoro dla nich pieniądze znalazły się, to my żądamy tego samego!
Ratownicy zapewniają, że podczas trwania akcji protestacyjnej nie ucierpią pacjenci. - Jesteśmy do tego by ratować zdrowie oraz życie i żadne nasze wewnętrzne problemy nie będą miały wpływu na wykonywanie obowiązków służbowych - uspokaja Wojciech Werbicki, wiceprzewodniczący KZZPRM.
Jednocześnie Roman Badach-Rogowski, zaznacza że jeśli protest we wspomnianych formach nie odniesie skutku, to będzie eskalował. - Nie wykluczamy strajku głodowego - zapowiada szef związku.
Podwyżka wynagrodzeń, nowelizacja ustawy o państwowym ratownictwie medycznym oraz wzrost nakładów na ratownictwo - to główne postulaty Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
- Pracujemy z pielęgniarkami w tych samych zespołach wyjazdowych, wykonujemy te same czynności przy pacjencie, a o naszych wynagrodzeniach się zapomina - podnosi Werbicki.
Za kilkanaście złotych
Ratownicy argumentują swój postulat też tym, że Ministerstwo Zdrowia dokłada im obowiązków. - Wprowadza podawanie nowych leków, zobowiązuje nas do wykonywania większej ilości czynności przy pacjencie, a nie przekłada się to na wynagrodzenia - wyjaśnia Wojciech Werbicki.
Zdaniem wiceprzewodniczącego KZZPRM należy także ujednolicić stawki godzinowe za pracę. - Są ratownicy, którzy zarabiają 10 zł na godzinę, a są i tacy którym płaci się 40 zł. Zdecydowana większość z nas zarabia około 2 tys. zł na „rękę”! To żenująca wypłata!
Braki w nowym sprzęcie
Ludzie, którzy na co dzień pędzą nam z ratunkiem postulują też o wzrost nakładów na ratownictwo medyczne. - Kiedyś masaż serca wykonywaliśmy sami, dziś są do tego urządzenia i te posiadamy. Ale są też już na rynku dostępne wózki, które same zjeżdżają po schodach, nowoczesne systemy teletransmisji, których my niestety nie mamy - wylicza Wojciech Werbicki. - To wszystko kosztuje, ale powinniśmy iść z duchem czasu i korzystać z nowych technologii oraz rozwiązań!
Nie są funkcjonariuszami
Ostatnim ważnym postulatem jest nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym. - Pracujemy w systemie państwowym, ale nie jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi - wyjaśnia Badach-Rogowski. - A jesteśmy taką samą służbą jak policja czy straż pożarna!
- Popieramy protest i przyłączamy się - mówi Mirosław Bałka, szef Grudziądzkiego Stowarzyszenia Ratowników Medycznych. - Od kilku lat nie było podwyżek.
Do Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych przystąpiło 16 organizacji.
O komentarz poprosiliśmy Ministerstwo Zdrowia. Odpowiedzi do tej pory nie otrzymaliśmy.