Raport: Rynek pracy w Białymstoku i największych miastach Polski Wschodniej
W Białymstoku zarabia się o 1000 zł mniej niż w Lublinie. Za to mamy o 134 milionerów więcej niż w Rzeszowie.
Łatwiej wyjechać niż dostać podwyżkę
Jarosław Jabłoński, redaktor naczelny "Kuriera Porannego"
Rynek pracy w Białymstoku? Jest i zmienia się. I to bardzo. Rośnie średnia płaca, spada bezrobocie, mamy coraz więcej milionerów. Ale niestety, stolica Podlasia nie wytrzymuje porównania z Lublinem czy Rzeszowem. Wygląda, że przespaliśmy swoją szansę na rozwój gospodarczy, a to inni osiągają lepsze rezultaty i mamy co gonić. Poza tym, niektóre sytuacje niepokoją, bardzo.
Średnia płaca białostoczan jest o prawie 1000 zł niższa niż w Lublinie, nawet w malutkim Rzeszowie (ponad 100 tys. mieszkańców mniej niż w Białymstoku) zatrudnieni w przedsiębiorstwach zarabiają średnio prawie 800 złotych więcej niż my. To ponad 20 procent. Dużo.
Mamy za to najwięcej milionerów - 223. Rzeszów w tej kategorii to może teczki za nami nosić - tylko 89 milionerów. Ale czy to dobra tendencja? Z jednej strony świetnie, bo się bogacimy. Z drugiej niepokoić powinno, że jest tylu milionerów, a mamy najniższą średnią płacę na ścianie wschodniej. Wnioski: rzeczywiste płace są jeszcze niższe, dużo większa grupa osób zarabia grosze. Społeczeństwo Białegostoku pod względem ekonomicznym jest bardziej rozwarstwione niż w stolicach innych regionów.
Niepokoi też mała liczba firm. Rzeszów ma 52 duże firmy. Tyle co Białystok i mniej niż Lublin - 60. Wygląda na to, że warunki rozwoju gospodarczego u naszych sąsiadów z południa są jednak lepsze, ale jest też większa rywalizacja o pracownika, co z pewnością ma wpływ na wysokość płac. Warto dodać, że mamy też mniejszy przyrost firm mikro niż w Rzeszowie, a największy spadek liczby firm średnich - tu przegrywamy dodatkowo z Lublinem.
Duże firmy dają miejsca pracy, a sami nie bardzo garniemy się do ich zakładania w porównaniu do np. Rzeszowa. Wygląda, że o pracę to się głównie martwimy. Świadczy o tym nie tylko najniższa płaca, ale też ciągle sporo wyższy procent bezrobotnych. Białystok - 9,2 proc. Lublin - 7,4, Rzeszów 7,3. Poza tym, u nas ciągle trudniej o podwyżkę, ale za to łatwiej wyjechać za granicę.
My na szarym końcu
Maryla Pawlak-Żalikowska
Standard podlaskiego rynku pracy nie zmieni się, jeśli nie przełamiemy stereotypów.
Jakich stereotypów? Wszelkich. I tego, pokutującego w kraju, że Podlaskie to koniec świata, gdzie tylko bagna, Natura 2000 i śledzikowanie. Ale też, że o inwestora czy zmniejszenie bezrobocia możemy tu zabiegać stażami, szkoleniami, gruntem w specjalnej strefie ekonomicznej. To niegłupie metody, ale nie tu i nie teraz.
- Na mało satysfakcjonujący rozwój naszego regionu mają wpływ zaniedbania sięgające nawet nie dziesięcioleci, a wieków. Najgorsze jest jednak, że nie potrafimy znaleźć sposobu, żeby się wyrwać z tej sytuacji - mówi Robert Ciborowski, ekonomista, rektor Uniwersytetu w Białymstoku. Co więcej - ekonomista ma świadomość, że powtarza tę opinię od lat i ciągle jest ona trafna.
Rzut oka na kilka danych, jakie można znaleźć m.in. w tym dodatku, działa przygnębiająco. Lublin czy Rzeszów są obok nas na tej stronie mapy Polski, a jednak średnie wynagrodzenia w firmach tych miast są o kilkaset złotych wyższe niż w Białymstoku. Można się pocieszać, że to może prosty efekt statystyczny, bo u nas duże firmy wyssało tuż poza granice miasta. Ale słabe to pocieszenie.
- Niestety, powtarzany jak mantra argument, że lepsza komunikacja z resztą kraju jest czynnikiem polepszającym sytuację gospodarczą w stolicach Lubelskiego i Rzeszowskiego, to argument prawdziwy - dodaje Robert Ciborowski. - Potwierdzają to nawet nasze badania, dlaczego młodzi ludzie zza wschodniej granicy trafiają na tamtejsze uczelnie. Bo mogą tam łatwiej dolecieć i dojechać.
Najnowszy (z kwietnia 2017 roku) raport Związku Banków Polskich pokazuje, że niższe niż w woj. podlaskim nakłady inwestycyjne firm są tylko w woj. świętokrzyskim. A już zyski brutto przedsiębiorstw (za pierwsze trzy kwartały br.) nigdzie w Polsce nie są tak niskie, jak w Podlaskiem.
- Nie ma się więc co dziwić, że i płace są u nas jednymi z najniższych - ocenia Robert Ciborowski. - Struktura branżowa naszych firm nie sprzyja wysokim wynagrodzeniom. Ciągle brakuje tu przedsiębiorstw z sektora finansowego czy branż wysokich technologii, które generują naprawdę wysokie zyski. Bardzo cenię naszych liderów, choćby z przetwórstwa spożywczego, ale powinniśmy robić wszystko - i to więcej niż inni w bardziej dostępnych regionach - żeby przyciągać tu mocnych inwestorów. Bez tego nasz rynek pracy będzie nadal mało atrakcyjny, nie dorastający do aspiracji młodych, wykształconych ludzi.
W oparciu o rodzimą uczelnię wyrasta nam w regionie spora grupa firm branży IT, gotowych nawet - z inicjatywy TenderHut - zakładać klaster, żeby korzystać na współpracy. Czy to światło w tunelu? - Miejmy nadzieję, że to będzie silny trend, bo takich potrzebujemy - kwituje profesor Ciborowski.
Strefa, park, szkolenia. Według ekspertów to za mało, by ożywić rynek pracy
Julita Januszkiewicz
Magistrat zapewnia, że dba o to, by stworzyć dobre warunki do powstania biznesu. Powiatowy Urząd Pracy wspiera firmy dające zatrudnienie.
Podejmujemy wiele działań zachęcających przedsiębiorców z różnych branż, w tym z sektora nowoczesnych usług biznesowych, do podejmowania i rozwijania działalności w Białymstoku. Dzięki temu przyczyniamy się do powstawania nowych miejsc pracy - zapewnia Agnieszka Błachowska z magistratu.
Ma na myśli białostocką podstrefę ekonomiczną Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Gdy w 2008 roku ją uruchomiono, do dyspozycji przedsiębiorców było 30 hektarów ziemi. W październiku 2016 roku podstrefa została poszerzona o kolejne 64 ha, w tym 20 hektarów uzbrojonych.
- Firmy, które już zainwestowały tutaj stworzyły około tysiąca nowych miejsc pracy - wylicza Błachowska.
Kolejny pomysł na ożywienie rynku pracy to Białostocki Park Naukowo-Technologiczny. - To przestrzeń nie tylko dla przedsiębiorców, ale też naukowców, pasjonatów nowych technologii oraz białostoczan i mieszkańców naszego regionu, którzy mają interesujące pomysły i odkrycia. Dzięki temu zatrzymywany jest odpływ z regionu wykształconej kadry, tworzone są nowe miejsca pracy na terenie BPN-T, co poprawia sytuację na lokalnym rynku pracy - przekonuje Błachowska.
Bezrobotnych wspiera też Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku. Organizuje m.in. szkolenia, staże, prace interwencyjne oraz refunduje koszty tworzonych miejsc pracy. - Pozyskujemy też pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego na realizację projektów skierowanych do ludzi w wieku 30 i więcej niż 30 lat - mówi Jolanta Tulkis z białostockiego PUP.
W 2016 roku z programów PUP skorzystało 3 708 osób. Powstały 572 firmy. Zorganizowano 929 staży i 80 robót publicznych, przeszkolono 581 bezrobotnych. 585 razy zrefundowano pracodawcom część kosztów nowo zatrudnionych. PUP wsparł też wyposażeniu 246 nowych miejsc pracy.
Działania urzędów, fundacji i niektórych firm
- Urząd Miejski w Białymstoku. W centrum miasta przy ul. Świętojańskiej powstał biurowiec dysponujący 8000 metrów kwadratowych powierzchni biurowej. W połowie 2016 roku przy ul. Świętojańskiej otworzyła swój oddział firma z branży Business Proces Outsourcing (BPO), która na początek zatrudniła 55 osób. Docelowo pracę tutaj ma dostać ponad 250 osób.
- Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku do swych sukcesów zalicza: 1. Forum Rynku Pracy - spotkanie pracodawców i osób szukających pracy. 2. Wspieranie rozwoju lokalnych firm przez finansowanie z Krajowego Funduszu Szkoleniowego. W 2016 r. PUP podpisał 151 umów. Ze szkoleń i studiów podyplomowych skorzystało 1809 pracowników. 3. Spotkania w szkołach ponadgimnazjalnych i przygotowanie młodzieży do wejścia na rynek pracy. 4. Dyżury pracowników PUP w gminach. 5. Komunikowanie się z pracodawcami i bezrobotnymi przez Skype, Facebooka
- O ożywienie naszego rynku pracy starają się też fundacje czy stowarzyszenia. Np. Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego prowadzi m.in.: 1. Nabór wniosków o granty, czyli dotacje na rozwój podlaskich firm. Do rozdysponowania jest ok. 9 mln zł. 2. Doradztwo gospodarcze - biznesplany i strategie rozwoju przedsiębiorstw i samorządów. 3. W ramach Ośrodka Enterprise Europe Network są poszukiwane nowe rynki zbytu i potencjalni partnerzy dla przedsiębiorców. 4. Udziela pożyczek dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorców oraz osób rozpoczynających działalność gospodarczą, które mogą mieć trudności z uzyskaniem kredytu bankowego. 5. Inwestycje kapitałowe na zasadach venture capital poprzez zakup udziałów lub akcji. Sposób inwestowania dostosowany jest do indywidualnych potrzeb firmy. Fundacja może zainwestować w spółkę do 1 mln zł poprzez: objęcie mniejszościowego udziału w kapitale spółki, udzielenie pożyczki, leasing środków trwałych.
Pomysły na pozyskanie pracowników mają też białostockie firmy
- Np. spółka APS SA organizuje konkurs dla absolwentów i studentów uczelni technicznych „Wygraj staż” - na najlepszą pracę dyplomową. Nagrodą jest trzymiesięczny płatny staż, a nawet kariera zawodowa w APS.
- Białostocki Barter, licencjonowany przewoźnik kolejowy i dystrybutor surowców energetycznych, zwrócił się do podlaskich instytucji oświatowych, organów samorządowych i wojewódzkich, szkół i uczelni, o współpracę. Firma zachęca do tworzenia nowych kierunków nauczania oraz klas patronackich, kształcących w deficytowych zawodach. W nowym roku szkolnym w monieckim ZSOiZ ruszy jedyny w regionie kierunek - technik transportu kolejowego. Przedsięwzięciu patronują PKP Polskie Linie Kolejowe oraz Barter SA.
- A jakie pomysły mają inne miasta? Np. w Lublinie są to: promocja przedsiębiorczości poprzez organizację Lublin Biznes Network (prezentacje lubelskich startupów i produktów przed prezydentem Lublina i dużymi przedsiębiorstwami z Lubelszczyzny); konkursy dla startupów na zdobycie dofinansowania; bezpłatne miejsca do coworkingu z darmowym dostępem do internetu w galeriach handlowych; pieniądze na założenie firmy i rozkręcenie biznesu oraz organizację staży (Miejski Urząd Pracy w Lublinie).