Raport o pracy w Polsce wschodniej, cz. II
Spośród mieszkańców stolic wschodniej Polski zarabiamy najlepiej, ale do Warszawy nam daleko.
Ponad 4484 zł brutto wynosi przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Lublinie - informował na koniec lutego br. GUS. Z danych statystycznych wynika, że zarobki lublinian rosną od lat. Obecnie zarabiamy ponad dwa razy więcej niż w 2003 r. Zdaniem niektórych, zmiany postępują zbyt wolno i nadal zarabiamy mniej niż na zachodzie kraju.
- Duże są dysproporcje płacowe i to nie tylko w moim zawodzie - przyznaje Marian Chałubiński, który prowadzi własną działalność gospodarczą w Lublinie. - Mam znajomych programistów. Przyznają, że z pensją w Lublinie nie jest źle, ale w Warszawie zarobki są kilkakrotnie wyższe. Podobnie jest też w innych branżach.
Potwierdzają to badania wynagrodzeń, które regularnie prowadzi firma Sedlak & Sedlak. Wynika z nich, że podczas gdy mediana wynagrodzeń w Warszawie wynosi 5612 zł brutto, to w Lublinie nie przekracza 3500 zł.
- Badania Sedlak & Sedlak pokazują, że zarabiamy prawie 1/3 mniej niż Warszawa. Jeżeli zestawimy to z niedużą odległością od stolicy, to sprawia, że co ciekawsi ludzie z Lubelszczyzny patrzą w stronę stolicy. Odpływ, który obserwuje się w tym kierunku, dotyczący przede wszystkim ludzi młodych i aktywnych zawodowo, pokazuje, jak ta różnica wynagrodzeń jest dla nas bolesna. Powoduje to niedobre trendy zmian demograficznych ludności województwa - alarmuje prof. Bohdan Rożnowski z Wydziału Nauk Społecznych KUL.
Dla przykładu, saldo migracji dla Łęcznej wynosi aż -13 proc., a dla samego Lublina: -2 proc. Oznacza to, że więcej osób z naszego regionu wyjeżdża niż przyjeżdża. Najgorzej jest wśród osób w wieku produkcyjnym. - Jesteśmy jednym z czterech regionów o najwyższym ujemnym saldzie migracji - mówi ekspert.
Czym charakteryzuje się lubelski rynek pracy? Na pierwszy rzut oka widać, że ogromny wpływ na jego kształt ma duża liczba uczelni.
- Barometr zawodów wykazuje nadwyżkę specjalności, w których kształci się na uniwersytetach. Poza inżynierami na rynku szuka się pracowników wykwalifikowanych (robotnicy wykwalifikowani i rzemieślnicy stanowią 42 proc. wolnych miejsc pracy - przyp. red.), a nie specjalistów. To zły objaw - wyjaśnia prof. Rożnowski.
Dodaje, że mamy bardzo techniczny rynek. Poszukiwani są inżynierowie, ale też osoby o niskich kwalifikacjach (m.in. brukarze, tynkarze, fryzjerzy i pracownicy do robót prostych).
- To nie jest dobry prognostyk dla rozwoju regionu - zastrzega ekspert. - To są zawody, które mają marną przyszłość przed sobą. Oczywiście, zagospodarowują szeroką rzeszę ludzi, którzy nie zdobyli wysokich kwalifikacji, ale na tej podstawie nie można budować przyszłości regionu. Kluczem do rozwoju są wysokie kompetencje.
Czy wiesz, że
Specjalista ds. marketingu i handlu może liczyć na wynagrodzenie „od 4 tys. zł”.
Taką propozycję można znaleźć wśród ofert na stronie Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku. Wśród obowiązków wymienia się poszukiwanie nowych kontrahentów na rynku uzbeckim i rosyjskim, rozmowy z klientami telefonicznie, mailowo oraz wyjazdy służbowe. Wymagania? Wykształcenie średnie ogólnokształcące, znajomość języka uzbeckiego oraz rosyjskiego.
4 tys. zł miesięcznie to dużo? To zaledwie początek. Wśród ofert dostępnych w Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie można znaleźć pensje z czterema zerami.
W grupie najlepiej opłacanych branż znajduje się IT. Doświadczonemu programiście Jawa scripts pracodawca oferuje nawet 12 tys. zł. Mniej może otrzymać programista aplikacji - od 6 do 7 tys. zł. 10 tys. zł jedna z firm zaoferowała kandydatom na stanowisko dyrektora generalnego w Lublinie.
Nawet kilkuset programistów, niemalże od ręki, mogłyby zatrudnić lubelskie firmy IT.
Jeszcze w tym roku zatrudnienie stu osób zapowiada firma Billennium. Wczoraj przedsiębiorstwo otworzyło nowe biuro przy ul. Gęsiej 5 w Lublinie.
Gdzie jest więcej chętnych niż ofert pracy
W przypadku pewnych zawodów jest więcej chętnych do pracy niż ofert zatrudnienia.
Wynika to m.in. z nadmiaru absolwentów danych kierunków studiów czy braku wymaganych kompetencji zawodowych wśród osób bezrobotnych. Duża rotacja pracowników sprawia, że na brak rąk do pracy cierpią handel i usługi.
Według „Barometru zawodów” w 2017 r. do tzw. zawodów nadwyżkowych na lubelskim rynku pracy należą m.in.: agenci ubezpieczeniowi, animatorzy kultury, archiwiści, muzealnicy, bibliotekarze, biolodzy, dziennikarze i redaktorzy, ekonomiści, filolodzy i tłumacze, filozofowie, historycy, politolodzy i kulturoznawcy, fizjoterapeuci i masażyści, geodeci, instruktorzy nauki jazdy, kelnerzy i barmani, meteorolodzy, geolodzy, geografowie, nauczyciele języków obcych i lektorzy, ogrodnicy i sadownicy, pedagodzy, pracownicy administracyjni i biurowi, prawnicy, projektanci wzornictwa przemysłowego i odzieży, ratownicy medyczni, sekretarki i asystenci, socjolodzy, specjaliści administracji publicznej, technicy informatycy, weterynarze, technicy mechanicy, wychowawcy w placówkach oświatowych i opiekuńczych.
Zawody, w których jest najwięcej bezrobotnych
Największą grupę wśród zarejestrowanych bezrobotnych w Miejskim Urzędzie Pracy w Lublinie stanowią osoby bez kwalifikacji zawodowych.
Spośród tych, którzy mają kwalifikacje, najwięcej zarejestrowanych bezrobotnych jest w następujących zawodach:
- sprzedawcy sklepowi (ekspedienci) - 980 os.,
- pomoce i sprzątaczki biurowe, hotelowe i pokrewne - 310 os.,
- robotnicy wykonujący prace proste w budownictwie - 277 os.,
- technicy mechanicy - 250 os.,
- specjaliści ds. administracji i rozwoju - 241 os.,
- mechanicy pojazdów samochodowych - 240 os.,
- średni personel do spraw statystyki i dziedzin pokrewnych - 195 os.,
- specjaliści nauczania i wychowania gdzie indziej niesklasyfikowani - 188 os.,
- ślusarze i pokrewni -186 os.,
- pracownicy obsługi biurowej - 182 os.
W ostatnim półroczu 2016 r. największy napływ bezrobotnych wystąpił na stanowiskach:
- sprzedawcy sklepowi (ekspedienci) - 397 os.,
- specjaliści ds. administracji i rozwoju - 259 os.,
- specjaliści nauczania i wychowania gdzie indziej niesklasyfikowani - 186 os.