Ranny motocyklista leżał na drodze, auta jechały. Głosy oburzenia: Co z tą znieczulicą?

Czytaj dalej
Fot. Youtube/stop chamstu na drodze
Norbert Ziętal

Ranny motocyklista leżał na drodze, auta jechały. Głosy oburzenia: Co z tą znieczulicą?

Norbert Ziętal

Obok leżącego na jezdni ciężko rannego motocyklisty w ciągu 27 sekund obojętnie przejechały cztery samochody. Kierowca auta stojącego na stacji paliw tylko na moment rzucił okiem i odwrócił się. Na szczęście znaleźli się tacy, którzy na pomoc rannemu ruszyli.

Wszystko widać na krótkim, trwającym zaledwie półtorej minuty, filmie z kamery monitoringu. Te 87 sekund filmu dużo o nas mówi.

Do wypadku doszło 7 maja w Jarosławiu na ul. Jana Pawła II, obok stacji paliw. Okoliczności zdarzenia badają policja i prokuratura. Dokładnie analizują wszystkie aspekty, bo sprawa nie jest łatwa i jednoznaczna. Motocyklista, jadący od centrum Jarosławia, chciał ominąć smarta, skręcającego z ul. Jana Pawła II w Konfederacką. Uderzył w krawężnik. Siłą bezwładności przeleciał spory kawałek.

Sytuację tuż po wypadku zarejestrowała kamera monito-ringu. W szóstej sekundzie filmu widać motocyklistę, który już po uderzeniu w chodnik z dużą siłą uderza w znak drogowy. Ten przecina jego lewą nogę. W 15. sekundzie po przeciwnym pasie przejeżdża pierwszy samochód. Kierowca nie reaguje. Podobnie jak osoby prowadzące trzy kolejne auta. Te łukiem omijają leżącego, zwijającego się z bólu rannego.

CZYTAJ TEŻ: Wypadek motocyklisty. Prokuratura analizuje zachowanie osób

Inni pomagają, ja już jestem niepotrzebny...

W 19. sekundzie przed dystrybutor, zaledwie kilka metrów od leżącego rannego, podjeżdża ciemny samochód. Jego kierowca spokojnie wysiada z auta, rzuca krótkie spojrzenie w kierunku rannego, ale przechodzi na tył swojego samochodu. W odbiciu z jego szyb widać, że ktoś biegnie.

Jeden z mężczyzn jeszcze w biegu orientuje się w sytuacji, ściąga pasek i chwilę później zaciska go na kikucie, aby zatamować krew z uciętej nogi motocyklisty. Drugi wybiega na ulicę. Na filmie tego nie widać, ale zapewne chce ostrzec innych kierowców o niebezpiecznej sytuacji na drodze. Dzwoni po pomoc. Do rannego podbiegają inne osoby.

Mężczyzna, który przyjechał zatankować samochód, na moment podchodzi bliżej rannego, rzuca spojrzenie i odchodzi. Na nagraniu jego twarz jest zapikselowana (ukryta), ale wyraźnie widać, że macha ręką, jakby ze zrezygnowania czy od niechcenia. Może uznał wtedy, że skoro ktoś już pomaga rannemu, to jego interwencja jest już niepotrzebna?

Jednak, jak się za chwilę okaże, wsparcie jest potrzebne. Z tyłu biegnie jeszcze jeden młody mężczyzna. Gdy jest kilka metrów od leżącego rannego, już w tym momencie ściąga pasek. Widać ocenił, że aby zatamować krwawienie, potrzebny jest kolejny ucisk. I chwilę później zaciska swój pasek na kikucie motocyklisty.

On nie machnął ręką i nie uznał, że skoro ktoś już pomaga, to jego wsparcie nie będzie potrzebne. Jak się szybko okazało, bardzo się przydało.

- Nie potrafię zrozumieć zachowania kierowców, którzy nie udzielili pomocy rannemu. Każdy z nas ma obowiązek pomóc rannemu, nawet jeżeli nie był uczestnikiem wypadku. Nieudzielenie pomocy jest karalne. Ale nawet pomijając przepisy, nie pojmuję, jak można być tak obojętnym na ludzką tragedię - dziwi się Andrzej Mikulski, instruktor nauki jazdy z Przemyśla z wieloletnim doświadczeniem.

CZYTAJ TEŻ: Motocyklista stracił nogę w wypadku. Trwa zbiórka pieniędzy

Zamiast pomagać, nagrywają filmy i robią zdjęcia

Pod tekstami o tym zdarzeniu zamieszczonymi na naszym portalu, także w dyskusji internetowej w innych serwisach oraz w telefonach, które otrzymaliśmy od naszych Czytelników, przekazywane były różne opinie.

Oczywiście, chwalona jest postawa mężczyzn, którzy pomogli rannemu i wiedzieli, jak to zrobić. Większość komentarzy odnoszących się do tych kilku osób, które nie pomogły, jest bardzo krytyczna. Choć zdarzały się też głosy zrozumienia: nie ruszyli z pomocą, bo widzieli, że już ktoś inny pomaga, nie chcieli robić zbiegowiska i utrudniać.

- Po co się tam miał pchać? Żeby zaspokoić ciekawość i robić za tłum? - z taką argumentacją zadzwonił do nas jeden z Czytelników, oburzony na film zamieszczony na YouTubie, a szczególnie na komentarze internautów o znieczulicy.

- Ten ranny motocyklista przez prawie pół minuty sam leżał na jezdni, choć tuż obok byli ludzie i widzieli go. Czy nie jest to znieczulica na czyjeś nieszczęście? Brak empatii? - na zadane przez nas pytanie dzwoniący do nas Czytelnik już nie odpowiedział, rozłączył się.

Dlaczego część z nas nie pomaga ofiarom wypadków, choć jesteśmy pierwszymi, bezpośrednimi świadkami nieszczęścia?

- Ludzie boją się widoku krwi, rannych ludzi, uszkodzonych narządów. Część osób zapewne obawia się, że sobie nie poradzi z pomocą, a jeszcze może zaszkodzić. Każdy posiadacz prawa jazdy powinien umieć udzielić pierwszej pomocy. Najgorsze są sytuacje, gdy ludzie, zamiast w jakikolwiek sposób pomóc ofiarom wypadku, wyciągają telefony, robią zdjęcia i filmy. To jest przerażające. Nie dotyczy to akurat tego wypadku, bo tutaj nagranie pochodzi z kamery stałego monitoringu - zastrzega Andrzej Mikulski.

Za nieudzielenie pomocy ofierze wypadku grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

Film szybko rozchodzi się po internetowej sieci. Cel jego zamieszczenia, ze społecznego punktu widzenia, wydaje się jak najbardziej słuszny. Z jednej strony pokazuje znieczulicę ludzi, z drugiej osoby, które ofiarnie rzuciły się do pomocy rannemu. Być może właśnie ich reakcja uratowała życie 28-letniemu motocykliście. Jednak część internetowych portali zamieściła film bez zamazania (ukrycia) twarzy występujących na nim osób czy drastycznych widoków obrażeń motocyklisty.

Jak nas poinformowała prokurator rejonowa w Jarosławiu, Agnieszka Kaczorowska, śledczy, oprócz badania okoliczności samego wypadku, będą oceniać i analizować zachowanie osób, które nie udzieliły pomocy, oraz sprawę umieszczenia filmu w internecie.

Wypadek w Jarosławiu szybko stał się głośny także poza Podkarpackiem. Przyjaciele rannego na wyspecjalizowanym serwisie zorganizowali zbiórkę dla niego. W tego typu zbiórkach określa się kwotę, którą chce się zebrać.

Oni podali 30 tys. złotych. W ciągu kilku dni wpłynęło o wiele więcej. W czwartek (16 maja) na koncie pomocowym było już ponad 170 tys. złotych. Wpłat dokonało prawie 5 tys. osób. Prawie wszystkie z 700 komentarzy pod zbiórką to życzenia powrotu do zdrowia. Jak wynika z wpisów, często są to osoby zupełnie obce dla rannego motocyklisty.

Nietypowy koncert, ryk silników i palenie gumy

O rannym pamiętają również jego przyjaciele i koledzy. Zrobili mu miłą niespodziankę przed szpitalem. Zorganizowali nietypowy „koncert”, czyli ryk silników motocykli i palenia gumy. Dla zapalonego motocyklisty to najpiękniejsza muzyka. Te chwile uwiecznili zdjęciami i filmami na Facebooku.

Czy historia wypadku w Jarosławiu czegoś nas nauczy, czy przejdziemy nad nią do porządku dziennego?

- Dzwoni do mnie znajomy i mówi, że jedzie na Węgry, przez Słowację. I dodaje, że musi uważać, bo ze słowacką i węgierską policją to nie ma żartów. Nie to co w Polsce. Zirytowałem się, bo wygląda na to, że gdzie indziej potrafimy przestrzegać przepisów, a u nas nie. Jednak przyznałem mu rację. Rzeczywiście, to, co się dzieje na polskich drogach, jest przerażające - mówił dzwoniący do nas Czytelnik z Jarosławia.

Norbert Ziętal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.