Rak piersi - najgroźniejszy zabójca kobiet
Rak piersi to nie wstyd ani znak, że kobieta za chwilę umrze. To normalna choroba, którą po prostu się leczy.
Coraz więcej kobiet cierpi z powodu zaawansowanego raka piersi - wynika z tzw. raportu dekady, czyli opracowania dotyczącego ogólnoświatowej sytuacji kobiet z tą chorobą. Zaawansowany rak dotyka głównie pacjentki, u których doszło do nawrotu choroby - często po wielu latach od wykrycia guza i podjęcia leczenia.
Zaawansowanego raka piersi nie da się wyleczyć, ale da się go coraz skuteczniej leczyć - podkreślał podczas listopadowej debaty w Warszawie prof. Maciej Krzakowski, krajowy konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej.
Eksperci są zgodni, że rak piersi, nawet w stadium zaawansowanym, może być traktowany jako choroba przewlekła. W Polsce stale zwiększa się odsetek kobiet z rakiem piersi uzyskujących 5-letnie przeżycia. W latach 1995-1999 było ich 67 proc., a w okresie 2005-2009 wskaźnik ten wzrósł do 74 proc.
- Niektóre kobiety mogą z zaawansowanym rakiem piersi żyć nawet 10 lat i więcej - mówi dr Barbara Radecka z Opolskiego Centrum Onkologii, zwracając jednak uwagę, że o tej chorobie za mało się mówi. - Na razie udało nam się oswoić wczesną postać raka piersi. Do świadomości społecznej dotarło, że rak wcześnie wykryty jest uleczalny. W tej populacji chorych medycyna odnosi sukcesy. Co innego zaawansowany rak piersi. Tu trudno mówić o sukcesie. To wciąż temat tabu - podkreśla.
Chociaż zachorowalność na raka piersi w Polsce rośnie, to jednak umieralność z tego powodu nie wzrasta i co roku utrzymuje się na poziomie około 6 tys. zgonów. Dzieje się tak dzięki przesiewowym badaniom mammograficznym, lepszej diagnostyce oraz wielkiemu postępowi w onkologii. Co ważne - w latach 90. XX wieku przeciętny guz piersi wykrywany u Polek miał nawet 3 cm. W pierwszej dekadzie XXI wieku był on już o połowę mniejszy.
W Polsce ze zdiagnozowanym rakiem piersi jest już ponad 100 tys. kobiet i będzie ich coraz więcej, w tym wiele z zaawansowaną postacią nowotworu. Ze wspomnianego raportu wynika, że kobiety z nawrotem choroby czują się zepchnięte na margines społeczny i pozostawione bez pomocy i wsparcia. Jednym z głównych postulatów raportu jest konieczność zwiększenia nakładów finansowych na badania w zakresie zaawansowanego raka piersi, umożliwienie odzyskania zdolności normalnego funkcjonowania (np. powrotu do pracy) oraz zwiększenie dostępności do nowoczesnych terapii.
NFZ co roku na leczenie raka piersi wydaje 600 mln zł.
Rak piersi to najczęściej występujący na świecie nowotwór u kobiet. W Polsce każdego roku diagnozuje się go u blisko 18 tys. kobiet. Dotychczasowe wskaźniki z dużym prawdopodobieństwem wskazują, że na ten rodzaj nowotworu zachoruje co dziesiąta kobieta w Unii Europejskiej, jedna na osiem Amerykanek i jedna na 12 Polek. Statystyki są dramatyczne, ale mamy też powody do pewnego optymizmu. Obecnie 3 na 4 kobiety z rakiem piersi przeżyją 10 i więcej lat po diagnozie, czyli dwa razy dłużej niż 40 lat temu. Pojawiają się nowe terapie, nowe leki. Szkoda tylko, że w Polsce są one trudno dostępne. Od lat 70. XX wieku, kiedy pojawiły się pierwsze terapie systemowe, chemioterapia i hormonoterapia, dokonał się ogromny postęp. To efekt odkrywania i wprowadzania nowych leków, a także poznania i coraz lepszego rozumienia biologii raka piersi.
- Dziś wiemy, że rak piersi to choroba niejednorodna - mówi dr n. med. Barbara Radecka z Opolskiego Centrum Onkologii. - Tak jak nie ma jednego raka piersi, tak nie ma jednego leku czy jednej terapii. Różne metody leczenia stosuje się w zależności od typu i podtypu nowotworu, jego biologii, parametrów. Dysponujemy nowoczesnymi lekami ukierunkowanymi na poszczególne rodzaje białek odpowiedzialnych za podziały komórek i wzrost nowotworu.
Znaczny postęp dokonał się w leczeniu jednego z podtypów raka piersi, HER2-dodatniego. To choroba o skłonności do agresywnego przebiegu, częściej u młodych kobiet. Dziś, dzięki stosowaniu leków skierowanych na specjalne białko - receptor błonowy HER2 - wyniki leczenia i rokowanie w tej chorobie wyraźnie się poprawiły.
Przez wiele lat niewiele się działo się w leczeniu najpowszechniej występującego podtypu raka piersi - tzw. hormonozależnego. Ten podtyp charakteryzuje występowanie w komórce nowotworowej innego typu białek - receptorów estrogenowych lub/i progesteronowych, które mają wpływ na pobudzanie komórki do podziału. Należy podkreślić, że ten podtyp raka występuje u około 70 proc. chorych. Najlepszym leczeniem jest hormonoterapia, a chemioterapia jest względnie mało aktywna w leczeniu tego podtypu raka. - W zasadzie przez około 40 lat dysponowaliśmy tu tylko jednym lekiem blokującym wspomniane receptory hormonalne i jego odmianami - mówi dr Radecka. - Na przełomie wieków pojawiły się nowe leki hormonalne, o odmiennym mechanizmie działania, które stanowiły dodatkową opcję leczenia. Dzięki postępom biologii molekularnej w ostatnich latach odkryto kolejne bardzo obiecujące leki. Nie są to leki hormonalne, ale stosowane łącznie z takimi wyraźnie zwiększają ich skuteczność w leczeniu hormonozależnego raka piersi.
Problem kobiet po menopauzie
Nowotwory piersi to choroba przede wszystkim kobiet po menopauzie, a jej ryzyko wzrasta z wiekiem. Na to nie mamy wpływu, możemy jedynie kontrolować swój stan zdrowia, robiąc badania mammograficzne.
Ale nie tylko natura sprzyja zachorowaniom. Do czynników zwiększających ryzyko zachorowania należy: otyłość, krótki okres karmienia piersią albo niekarmienie, siedzący tryb życia, nadużywanie alkoholu, dieta wysokotłuszczowa i wysokoprzetworzona, obecność określonych mutacji genów. Mechanizmy określające te zależności nie zostały jednak jeszcze do końca odkryte.
Opolski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia od lat prowadzi działania edukacyjne, w których zwraca uwagę na konieczność wykonywania regularnych badań profilaktycznych i rolę zdrowego stylu życia w zapobieganiu nowotworom. W tym roku zaproszenie kieruje szczególnie do mieszkanek naszego województwa pod hasłem „Nie pozwól, aby choroba zmieniła twoje plany. Dbaj o siebie. Badaj się!”. W grudniu ruszył program profilaktyki raka piersi, a w marcu wystartuje program profilaktyki raka szyjki macicy. Oba zakończą się pod koniec 2017 roku. - Mamy pieniądze na badania profilaktyczne, ale zbyt mało Opolanek się na nie zgłasza - mówiła na grudniowej konferencji prasowej ówczesna szefowa naszego NFZ Grażyna Kowcun. Najbardziej oporne wobec profilaktyki raka piersi są mieszkanki Otmuchowa, Łambinowic, Paczkowa, Lubrzy, Zdzieszowic i Pawłowiczek. W tych gminach z badań profilaktycznych nie skorzystało od 60 do 73 procent kwalifikujących się kobiet.
Tymczasem każdego miesiąca opolskie miasta odwiedzają mammobusy, w których z marszu i bezpłatnie można zrobić badania, które albo uspokoją nas, że wszystko jest w porządku, albo dadzą impuls do rozpoczęcia leczenia.
W lutym i marcu NFZ zaplanował 75 postojów mammobusu w różnych miejscach Opolszczyzny. Dokładne dane są na stronie www.nfz-opole.pl w zakładce „dla pacjenta - programy profilaktyczne”.
- Wszystkie badania profilaktyczne mają udowodnioną na świecie skuteczność, czyli rzeczywiście przyczyniają się do zmniejszenia umieralności, a to przecież jest głównym celem każdego działania profilaktycznego - mówi dr Kazimierz Drosik z Opolskiego Centrum Onkologii. - Z drugiej strony choroba nowotworowa rozwija się latami. Aby guz piersi osiągnął wielkość 1 cm, musi rozwijać się od 5 do 8 lat. Jest więc dużo czasu, by tę chorobę wykryć i wystarczą w tym celu badania mammograficzne wykonywane co 2 lata. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że groźba śmierci z powodu choroby nowotworowej to nie jest tylko kwestia guza pierwotnego, ale przede wszystkim kwestia przerzutów.
Zdążyć przed przerzutami
Dlatego tak ważne jest, by wykryć chorobę nowotworową, gdy jest ona jeszcze zlokalizowana w jednym miejscu i możliwa do całkowitego wyleczenia metodą operacyjną. - Tylko te chore, których guz ma 1-2 cm (ale bez zajęcia węzłów chłonnych) mają szansę na całkowite wyleczenie - podkreśla dr Drosik. - W momencie gdy dojdzie do przerzutów, leczenie operacyjne już w niewielkim stopniu zmienia los kobiet. Dlatego tak ważne jest wykrycie choroby - właśnie dzięki mammografii - zanim dojdzie do przerzutów.
Tymczasem zachorowalność na raka piersi, choć jest niższa niż w krajach rozwiniętych, to jednak rośnie. Na Opolszczyźnie rocznie rozpoznaje się obecnie 450 przypadków. W 2003 roku było ich w naszym regionie 280.
Mimo wzrostu świadomości, badań przesiewowych pozwalających wykryć chorobę we wczesnym stadium oraz nowoczesnych możliwości terapeutycznych, wiele kobiet choruje na zaawansowanego raka piersi. To znacznie trudniejszy problem medyczny i społeczny. Chore kobiety wymagają szerokiego wsparcia lekarskiego i psychologicznego. Choroba rujnuje ich życie codzienne, zawodowe, zmuszone są do rezygnacji z planów, dotychczasowej aktywności. Wraz z nimi cierpi cała rodzina.
- Nowotwór pierwotnie wykryty w stadium zaawansowanym zdarza się u około 30 procent pacjentek - mówi dr Radecka. - Rak zaawansowany jest często wykrywany u młodych kobiet, co wynika m.in. stąd, że kobiety w tej grupie wiekowej nie są objęte badaniami przesiewowymi. Choroba przebiega u nich zwykle szybciej i częściej występują bardziej agresywne podtypy raka. Raki zaawansowane dotyczą nowotworów miejscowo zaawansowanych, czyli takich, które objęły całą pierś oraz występują przerzuty do okolicznych węzłów chłonnych, ale nie ma przerzutów do narządów odległych - jest to III stopień choroby. Najbardziej zaawansowanym stadium choroby jest stopień IV - to rak tzw. uogólniony, przerzutowy czy rozsiany, w którym występują przerzuty do odległych narządów, najczęściej kości, wątroby czy mózgu.
To choroba nieuleczalna, ale poddająca się leczeniu. - Najważniejsze w leczeniu zaawansowanego raka piersi jest przedłużenie życia chorych i poprawa jakości tego życia - podkreśla dr Radecka. - Powinny iść w parze. Dzięki lekom, które łączą te cechy, choroba nowotworowa może stać się chorobą przewlekłą.
- Choroba często skazuje na odizolowanie od społeczeństwa. To najgorsza rzecz, jaka może spotkać kobiety z zaawansowanym rakiem piersi. Trzeba to zmienić - uważa Iwona Schymalla, znana dziennikarka, prezes Fundacji „Żyjmy Zdrowo”, która jesienią gościła w Opolu w ramach promocji akcji „Wykorzystaj czas na życie”. - Uważam, że jest potrzeba społecznej rozmowy na temat kobiet, które miały nadzieję na wyzdrowienie i nagle dowiedziały się, że pojawiły się przerzuty. Chcemy im pokazywać, że mogą żyć aktywnie, pracować, realizować swoje pasje. Nikt nie jest nieśmiertelny, a te kobiety odpowiednio leczone mogą przeżyć nawet 10 lat iwięcej. Warto się starać, by były to dobre, bogate działaniem lata. Itrzeba ztym też oswoić społeczeństwo.