Każdy z nas może pomóc Rafałowi wstać, czy małemu Tymkowi ratować życie. Wystarczy przyjść na sobotnie imprezy i dołożyć cegiełkę...
Wstawaj Rafał! - koszulki z takim napisem nosi wiele osób, m.in. marszałek Elżbieta Polak i prezydent Janusz Kubicki. Wiele osób przejęło się bowiem losem Rafała Adamczaka i chce mu pomóc. Może to zrobić każdy z nas. Wystarczy przyjść w sobotę w południe do Parku Poetów w Zielonej Górze (biuro zawodów w Anabo - Szosa Kisielińska, tu także wiele atrakcji na boisku Zespołu Szkół Akademickich). - Pomóżmy spełnić największe marzenie Rafała, by mógł znów przytulić swoją córeczkę - mówi Radosław Brodzik.
Rafał Adamczak urodził się w Zielonej Górze, tu chodził do podstawówki, potem do VII LO. Był zawodnikiem Gwardii, sekcji akrobatyki sportowej. Był trzykrotnym mistrzem Polski, mistrzem Europy... Jego siostra Beata Kaźmierczak mówi o nim, że jest bardzo wrażliwym facetem, wszystkim pomagał na tyle, ile mógł... Teraz sam potrzebuje wsparcia. - Dla sportowców to wzór do naśladowania - mówi o Rafale Marcin Boroń, współwłaściciel Anabo. - Poznaliśmy go, gdy tworzyliśmy drużynę do Bachus Basket Ligi. Był naszym rozgrywającym.
Później Rafał pracował w parku rozrywki Terra Mitica w Benidormie, ale występował też w Benidorm Palace, w cyrku. Podczas treningu wykonał salto, które okazało się ostatnim. Silny, wysportowany organizm przetrzymał, ale uszkodzony rdzeń spowodował paraliż. Szansą dla niego jest intensywna rehabilitacja i eksperymentalna operacja rdzenia. A to koszt 150 tys. euro. Na pomoc ruszyła rodzina, przyjaciele, koszykarze (będzie mecz), żużlowcy, cała Zielona Góra. W sobotę odbędzie się Bieg Gladiatora (Rafał wcielał się w tę rolę). Start w samo południe, godzinę wcześniej bieg dla dzieci. Będą też inne atrakcje. Przy okazji licytacje, m.in. kasku Patryka Dudka. Na Allegro można zaś licytować koszulkę Realu Madryt z podpisami zawodników.
Pomaga nie tylko Zielona Góra, ale też mieszkańcy gminy Dąbie. W sobotę w Pławiu odbędzie się festyn na rzecz małego Tymka. Jeszcze trzy miesiące temu chłopiec był zdrowy, uśmiechał się, gaworzył. Później zaczęły się problemy. Tymek przestał jeść, nienaturalnie wyginał się, język przylegał mu do podniebienia... Okazało się, że chłopiec cierpi na chorobę Krabbego. To schorzenie genetyczne, które atakuje układ nerwowy. Ta rzadka choroba postępuje bardzo szybko. Cierpi na nią jedno dziecko na 100 tysięcy. Niestety, blisko 90 procent chorych dożywa zaledwie drugiego roku życia.
- Jest pewna pani doktor w Stanach Zjednoczonych, która zajmuje się takimi przypadkami - mówi Martyna Butczak, mama Tymka. - Wysłaliśmy wyniki badań i czekamy na odpowiedź... Potrzeba będzie sporo pieniędzy. Tymek karmiony jest specjalnym mlekiem. 24 butelki tej bomby witaminowej kosztują 219 zł. Taka ilość wystarcza zaledwie na sześć dni. A trzeba do tego doliczyć pozostałe leki. Potrzebny jest też specjalistyczny sprzęt oraz rehabilitacja.
Stąd sobotni festyn, w którego organizację włączyło się wiele osób. Odbędzie się on na boisku w Pławiu o godzinie 14.