Radzieckie wzorce nowoczesnego Białegostoku
Kontynuuję spacer po niezwykłych wizjach projektantów, którzy na swoich deskach kreślarskich tworzyli nowy Białystok. Ich fantazja w niczym nie ustępowała kpinie z 1929 r., kiedy opisywano jak ma wyglądać miasto za 100 lat.
Jedyne co różniło obie wizje to to, że dziennikarz Prożektora pisał o Białymstoku w 2029 r. Już sama data wskazywała na żart. Ci, którzy tworzyli swoje wizje po wojnie poważnie zapowiadali, że to tylko kwestia kilku lat i wszystko co planowali, zostanie zrealizowane.
W 1954 r. Miejska Rada Narodowa ogłosiła konkurs na projekt zabudowy śródmieścia Białegostoku. Wyniki ogłoszone zostały na początku 1955 r. Wygrał go zespół łódzkich architektów. Zdaniem konkursowego jury „śródmieście zostało zaprojektowane według najnowszych radzieckich wzorów urbanistycznych, polegających na tym, że poszczególne budynki mają kształt bloków, które ustawione odpowiednio tworzą zamknięty zespół architektoniczny”. Łodzianie rysowali więc ogromne geometryczne bryły. W powstających wewnątrz ich przestrzeniach projektowali „szkoły, przedszkola, żłobki, ośrodki zdrowia”. Na parterach tych mega bloków, które miały mieć od 4 do 8 pięter przewidywali urządzenie „sklepów, barów, luksusowych restauracji i kawiarni, salonów fryzjerskich, salonów mód itp.” W osobnym kwartale śródmieścia lokalizowano gmachy „prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej i Prezydium MRN, Pałac Młodzieży, Dom Związkowca, Centralny Dom Towarowy, pawilon wystawowy, wspaniały gmach nowego teatru, nowe kina, kryty basen kąpielowy, halę targową”.
Nowatorski, zdaniem jury, był też proponowany układ komunikacyjny nowego centrum miasta. Architekci proponowali, aby „środkami komunikacyjnymi były trolejbusy i autobusy [chyba zapomniano wymienić ciągle będące w sferze marzeń białostoczan tramwaje]. Układ linii komunikacyjnych zaplanowany został w ten sposób, że łączyć one będą plac śródmiejski z terenami zielonymi - Parkiem Kultury i Wypoczynku (Zwierzyniec), z centralnym stadionem sportowym, dzielnicą zabytkową (Rynek Kościuszki), dzielnicami przemysłowymi, dworcem kolejowym itp.”
Po ogłoszeniu werdyktu rozpoczęła się dyskusja nad nagrodzoną pracą. Najpierw uzyskała ona pozytywną opinię Komitetu do Spraw Urbanistyki i Architektury w Warszawie. Gdy stolica klepnęła projekt, to dopiero białostoczanie mogli się wypowiedzieć. Oczywiście wszystko odbywało się w realiach dialogu i konsultacji społecznych właściwych do klimatu 1955 r. Tak więc i w Białymstoku „cały projekt spotkał się z przychylną oceną”. Postulowano jednak pewne zmiany. „Zwrócono między innymi uwagę na potrzebę lepszego zlokalizowania gmachu Prezydium MRN, na zaprojektowanie w śródmieściu większego lokalu na zebrania mieszkańców, […] na przewidzenie właściwych miejsc na pomniki i rzeźby alegoryczne czy konieczność zaplanowania szerszych ulic”.
Najlepszym okresem na publiczne prezentacje wizji przyszłego Białegostoku był lipiec. Zbliżało się przecież święto Manifestu PKWN - 22 lipca. Gazeta Białostocka codziennie donosiła o rewelacyjnych zobowiązaniach i ponadnormatywnych wykonaniach planów w poszczególnych fabrykach, biurach itd. W takim pompatycznym stylu informowano też białostoczan o tym, że „w codziennym trudzie wielotysięczna armia budowniczych realizuje porywające plany przebudowy Białegostoku. […] Piękny będzie Białystok przyszłości. Od nas wszystkich, od naszej pracy zależy w jakim tempie potrafimy zrealizować te ambitne plany”. Opisywano sugestywnie, jak też ma to wszystko wyglądać. Wydawać by się mogło, że realizacja tych zamierzeń to kwestia najbliższego czasu. Ale mimo całego optymizmu taki Białystok nigdy nie powstał. Nowe śródmieście zaczynać się miało od Rynku Kościuszki z tą jednak zaskakującą różnicą, że rynek przestawał pełnić funkcję śródmiejską. Nie znajdował się w centrum „lecz na jego początku”. Pisano, że „tu bowiem bierze swój początek nowa reprezentacyjna oś śródmieścia, ciągnie się aż do (oczywiście również nowego) dworca kolejowego”.
Początkiem realizacji tej reprezentacyjnej osi miała być ulica Wesołowskiego (Suraska) nazwana „reprezentacyjną arterią śródmieścia”. Stały już przy niej określane jako „stare” dopiero co wzniesione budynki Pedetu i Delikatesów. Po obu stronach „arterii” planowano wzniesienie „cztero-i pięciokondygnacyjnych gmachów z efektownymi fasadami i bogatą, urozmaiconą zarówno w formie, jak i w barwie elewacją”. Tu miały być owe luksusowe lokale gastronomiczne i „pięknie urządzone sklepy z efektownymi witrynami”. Asekuracyjnie nie wspominano, że powinny być też efektownie zaopatrzone. Ulica Wesołowskiego przechodziła w „ogromny, obudowany z czterech stron Plac Centralny”. Jedną z jego pierzei zamykać miał Park Śródmiejski, który planiści uznali za początek „osi zielonej”. Miała to być „nowa duża aleja spacerowa łącząca Plac Centralny z głównym Parkiem Kultury i Wypoczynku w Zwierzyńcu”. Śladów tej wizji możemy szukać dziś począwszy od Placu NZS-u i wzdłuż ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. Oś zielona doprowadzać miała do Zwierzyńca. Tu wodze fantazji już architektom całkiem puściły. W Parku lokalizowali „pawilony, stoiska, parkiety do tańca”. Proponowali, że można „ochłodzić się napojem orzeźwiającym w którymś z licznych barów i restauracji , obejrzeć imprezy artystyczne lub posłuchać koncertu”.
W rzeczywistości zrealizowano tylko tzw. dechy i drewnianą estradę bez zaplecza, które jeszcze kilkanaście lat temu straszyły swoim wyglądem. W miejscu dzisiejszej sali koncertowej i szkoły muzycznej stanąć miał Młodzieżowy Pałac Kultury. W architektonicznej wizji miał pomieścić „dużą reprezentacyjną salę teatralną”, do której wchodzić się miało przez „obszerny hall ozdobiony bogatą sztukaterią i estetycznie umeblowany”.
Oprócz sali teatralnej w Pałacu przewidywano „kilka świetnie wyposażonych świetlic” i „ogromną salę gimnastyczną, piękny kryty basen kąpielowy”. Kulturę i sport uzupełniać miała nauka, której służyć miały „gabinety przyrodnicze, chemiczne, fizyczne, biologiczne, pracownie radio-techniczne, elektro-techniczne, laboratoria, warsztaty itp.” Jednym słowem już w 1955 r. mogliśmy mieć Centrum Kopernika w wydaniu socrealistycznego Białegostoku. Obliczano, że w Pałacu z rozmaitych atrakcji będzie mogło korzystać jednocześnie 5 tys. osób.
W pobliżu Pałacu planowano „Białostockie Alpy”. Na sztucznie uformowanych skałkach miały być hodowane rozmaite egzotyczne rośliny. Już całkiem szaleńczym pomysłem miało być założone tuż za „Alpami” sztuczne jezioro. Dziennikarz Gazety Białostockiej piał z zachwytu, że gdy jezioro będzie miało „doskonale utrzymaną plażę, przystań wypełnioną kajakami, żaglówkami i innym sprzętem, zapomnimy o dojlidzkim stawie, brudnym i zaniedbanym”. Z tej enklawy wypoczynku i rozrywki, w kierunku pałacu Branickich wytyczono Aleję Pałacową. Na jej obrzeżu lokowano miasteczko akademickie i kliniki Akademii Medycznej. Cały ten sektor, jak określano, „stanowi sam w sobie dzielnicę”. Wizję przyszłego śródmieścia dziennikarz Gazety Białostockiej podsumowywał: „ten nowy Białystok, którego realny plan przebudowy jest już realizowany i pierwsze fragmenty którego ujrzymy już w najbliższych latach”. Tuż przed samym świętem 22 lipca na specjalnej sesji z radnymi Wojewódzkiej Rady Narodowej spotkał się architekt miejski Michał Bałasz.
Ale o jego prelekcji i jeszcze kilku smakowitych pomysłach opowiem za tydzień.