Radość z pozostania w elicie. Już myślą o kolejnym sezonie
ZKS Palmiarnia Zielona Góra zajął ósme miejsce w superlidze i spokojnie się utrzymał. W klubie cieszą się z tego faktu i kompletują drużynę na nowy sezon
Na początku głos ma działacz. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego utrzymania. Trzy czwarte sezonu rywalizowaliśmy z juniorem w składzie. W pełnym zestawieniu wystąpiliśmy tylko w sześciu spotkaniach - wyliczał członek zarządu ZKS-u Paweł Sroczyński, który chwalił kapitana drużyny Lucjana Błaszczyka. – To był kolejny, rewelacyjny sezon w jego wykonaniu. W kilku meczach zdobywał komplety, pociągnął drużynę do wygranej. Bardzo dobrze zaprezentował się również Miro Horejsi. Powiem szczerze: nie spodziewałem się, że osiągnie on taki bilans. Natomiast trochę słabiej spisał się Taku Takakiwa. Z kolei na juniorów za bardzo nie mogliśmy liczyć – komentował działacz.
Równie szczęśliwy jest kapitan ZKS-u. - To był rewelacyjny sezon w wykonaniu naszej drużyny. Bardzo się go obawiałem. Kiedy patrzyłem na składy rywali to zdawałem sobie sprawę, że będziemy zagrożeni spadkiem. Pierwsze mecze utwierdziły mnie w tym przekonaniu, gdyż po ośmiu kolejkach byliśmy na ostatnim miejscu, z jednym punktem – wspominał Błaszczyk. - Ponadto nie mieliśmy budżetu, aby na większą ilość spotkań ściągnąć Taku. Nasi juniorzy grają fajnie, są czołowymi postaciami w swojej kategorii wiekowej w kraju… Jednak superliga jest tak silna i naszpikowana gwiazdami z całego świata, że jeszcze są na nią za słabi fizycznie i psychicznie, aby odnosić sukcesy i zdobywać cenne punkty – zauważył 43-latek.
Popularny „Lucek”, który jest takim „człowiekiem-orkiestrą” w ZKS zdradził taktykę, którą zdecydował się wdrożyć w poprzednim sezonie. - Zacząłem ustawiać tak drużynę, żeby Miro Horejsi grał na „trójkę” i wygrywał jeden punkt. Mi też kilka razy udało się pokonać bardzo silnych przeciwników z Chin czy Japonii. Potrafiliśmy zwyciężać za trzy punkty. Warto zaznaczyć, że mamy najmniejszy budżet w całej lidze. Zajęliśmy bardzo dobre, ósme miejsce na dwanaście drużyn. Za nami skończyły mocne drużyny z Rzeszowa i Bytomia. Przed sezonem nie dałbym złamanego grosza, że w takim składzie zgromadzimy na koncie tyle punktów - przekonywał Błaszczyk.
Do zakończenia okienka transferowego pozostały trzy tygodnie. - O roszadach i pozyskaniu konkretnych zawodników decyduje budżet – zauważył Sroczyński. – Nie będziemy „szarpać” się na wyrost, skoro nie mamy zapewnionych pewnych pieniędzy. Trwają rozmowy z różnymi, potencjalnymi sponsorami – zaznaczył działacz.
Dziś wiemy, że z ZKS-u odszedł jeden z młodzieżowców Marco Golla, który zdecydował się na kontynuowanie kariery w Gdańsku. W zespole ma zostać Błaszczyk i Horejsi. Obaj powinni wystąpić we wszystkich meczach. Do tego junior Kamil Nalepa oraz Takakiwa na kilka spotkań. O zgłoszenie do rozgrywek poprosił także Jorgen Persson, ale doświadczony Szwed ma występować sporadycznie lub w sytuacjach awaryjnych. Należy pamiętać, że ma on już 51 lat. W poprzednim sezonie Skandynaw nie grał zbyt wiele, a na koniec złamał nogę. „Lucek” prowadził rozmowy z różnymi zawodnikami, w tym z perspektywicznym 18-latkiem z Hongkongu (sięgnął po brązowy medal mistrzostw świata juniorów), którego podobno można pozyskać za korzystną dla ZKS-u kwotę. Jeżeli chodzi o budżet to nasz klub znów będzie uchodził za „kopciuszka” i zadowoli się z pozostania w elicie.
Niedawno Błaszczyk zadeklarował, że sezon 2017/18 może być ostatnim w jego karierze. Okazuje się, że nie jest to jeszcze przesądzone. - Po minionych rozgrywkach byłem bardzo zmęczony fizycznie i psychicznie. Cała odpowiedzialność spadła na mnie. Na pewno jestem w stanie pograć na wysokim poziomie jeszcze przez dwa-trzy lata. Bardziej chodziło mi, że później nie będę już w stanie udźwignąć tego wszystkiego na swoich barkach. Rozegrałem już tysiące stresogennych spotkań. Jeżeli klub będzie w stanie ściągnąć solidnego lidera, który poprowadzi ten zespół, to wtedy mogę pomyśleć, aby jeszcze zostać i mu pomóc - tłumaczył 43-latek.