Roman Giedrojć, radny wojewódzki PiS ze Słupska, zapowiada dalszą walkę o przywrócenie ostatniego pociągu SKM z Gdyni do Słupska.
Jak już informowaliśmy, chodzi o zlikwidowane nocne połączenie kolejowe na odcinku Gdynia Główna – Słupsk, czyli o pociąg SKM, który wyjeżdżał z Gdyni o godz. 22.06. Zdaniem Romana Giedrojcia, radnego wojewódzkiego, likwidacja tego połączenia przyczynia się do degradacji regionu słupskiego, bo wiąże się z licznymi utrudnieniami dla mieszkańców Słupska i okolic, którzy pracują lub studiują w Trójmieście, korzystają tam ze specjalistycznej opieki medycznej, a także chcieliby wziąć udział w wydarzeniach kulturalnych.
W swojej interpelacji, którą radny skierował do Mieczysława Struka, marszałka województwa pomorskiego, za pośrednictwem Jana Kleinszmidta, przewodniczącego Sejmiku Województwa Pomorskiego, przypomniał, że obecnie ostatni pociąg SKM z Gdyni Głównej do Słupska odjeżdża o godz. 20. To zaś powoduje dla wielu osób spore niedogodności, zwłaszcza że nie wszyscy mieszkańcy regionu słupskiego dysponują transportem prywatnym. Zdaniem radnego z tych względów ważne jest utrzymywanie odpowiedniej sieci transportu publicznego, a w szczególności kolejowego. Wg niego przy planowaniu połączeń kolejowych nie można kierować się jedynie najprostszym kryterium opłacalności, bez brania pod uwagę całej złożoności problemu zapewnienia mieszkańcom uboższego regionu zwiększenia szans na dostęp do pracy, nauki, urzędów, sądów, służby zdrowia itp.
Marszałek województwa, odpowiadając na interpelację, wyjaśnił, że trasa pociągu została skrócona do stacji Lębork ze względu na zbyt mały potok podróżnych na odcinku Lębork – Słupsk, bo korzystało z niego niespełna 30 osób.
– Wychodzi na to, że jeździ się do małego miasta, a do znacznie większego już nie. Ja korzystałem z tego pociągu w piątek. Wtedy do Słupska podróżowało nim nawet sto osób. Nie jest rozwiązaniem likwidowanie połączeń w ramach kompromisu między potrzebami a kosztami. Przeciwnie, trzeba je podtrzymywać i przyzwyczajać do nich ludzi, bo inaczej będą szukać innych rozwiązań. Niestety, za komuny było lepiej – mówi Giedrojć.
Nie zamierza się jednak poddawać. Obecnie rozważa akcję zbierania podpisów pod petycją w tej sprawie. Jeszcze nie wiadomo, gdzie i kiedy będzie prowadzona.