Drawsko Pomorskie: Niektóre decyzje burmistrza i radnych trudno zrozumieć
Kontrowersyjna decyzja burmistrza i większości radnych, którzy postanowili zabrać z budżetu obywatelskiego 90 tys. zł i przeznaczyć je na inne inwestycje, oburzyła autorów projektów przygotowanych w ramach budżetu obywatelskiego. Na dwa dni przed sesją wszyscy wnioskodawcy projektów złożyli na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej Ireneusza Gendka pismo, w którym zaprotestowali przeciwko próbie autorytarnego dysponowania pieniędzmi zapisanymi w budżecie obywatelskim, ale na niewiele to się zdało. Podczas sesji jedynie radni Tomasz Walkiewicz i Romuald Kurzątkowski bronili pieniędzy przeznaczonych na realizację zadań, na które głosowali mieszkańcy. Tak więc o tym, co ma być wykonane w ramach budżetu obywatelskiego, zadecydowali większością głosów radni, a nie mieszkańcy. A pomógł im w tym mało precyzyjny regulamin budżetu obywatelskiego.
O co tyle hałasu?
Sprawa wygląda tak: mieszkańcy głosowali na 15 projektów. W sumie oddali 2.709 głosów. Zwyciężył projekt „Okra z pomysłem”, który uzyskał 799 głosów. Kolejne miejsca zajęły dwa projekty dotyczące ozdobienia elewacji przedszkoli, a na czwartym miejscy znalazł się projekt polegający na wymianie chodnika przy ul. Bolesława Prusa. Na realizację projektów z budżetu obywatelskiego rada przeznaczyła 280 tys. zł. Po zrealizowaniu pierwszych czterech w puli pozostanie jeszcze ponad 100 tys. zł. Ale na wykonanie w całości piątego projektu pn. „Zakątek. Strefa wypoczynku dla dzieci i ich opiekunów” autorstwa Magdaleny Mejger--Krasuckiej i Eryka Krasuckiego potrzeba 150 tys zł. Tańsze są kolejne projekty, ale one z kolei uzyskały mniej głosów.
Przewodniczący Rady Miejskiej Ireneusz Gendek twierdzi, że radni podjęli słuszną decyzję zabierając z puli budżetu obywatelskiego 90 tys. zł. Powołuje się przy tym na Regulamin &6.4 budżetu obywatelskiego: „W przypadku, gdy w głosowaniu na poszczególne projekty, największą ilość głosów oddano na projekty, których łączna szacunkowa wycena kosztów przekracza kwotę przeznaczoną na budżet obywatelski, do realizacji kwalifikuje się projekty mieszczące się w kwocie środków przeznaczonych na budżet obywatelski, a pozostała kwota zostaje wykorzystana na zasadach ogólnych”. Ten niejednoznaczny zapis od początku budził wątpliwości. „Głos” już pod koniec kwietnia pytał burmistrza Zbigniewa Ptaka, czy kolejne projekty mają szansę na realizację. Przypomijmy stanowisko, jakie wówczas zaprezentował: „Cztery zwycięskie projekty wykonane zostaną w całości. Co do pozostałych, to będziemy negocjowali z autorami odnośnie zakresu prac, które można by sfinansować w ramach budżetu obywatelskiego. Chciałbym, żeby cała zaplanowana kwota 280 tys. została wykorzystana w ramach budżetu obywatelskiego”.
Później jednak żadnych negocjacji z autorami projektów nie było, a na ostatniej sesji radni postanowili przeznaczyć 90 tys. zł z budżetu obywatelskiego na inne inwestycje.
- Rozwiązanie, które przyjęli burmistrz i radni, jest zaprzeczeniem idei budżetu obywatelskiego - uważa Eryk Krasucki. - Podczas debaty zorganizowanej przez Stowarzyszenie „Meander” - jeszcze przed ogłoszeniem wyników głosowania na poszczególne projekty, pani Elżbieta Koba, przewodnicząca Rady Budżetu Obywatelskiego zapewniała nas, że cała kwota tj. 280 tys. zł zostanie przeznaczona na realizację projektów. Teraz okazało się, że ponad 30 proc. środków przepada.
- O co tyle hałasu, przecież to co chcemy zrobić za te pieniądze, też będzie służyło społeczeństwu - komentuje radna Zofia Nowicka.
Wydają 200 tys. zł, bo „prosili mieszkańcy”
Niedawno pisaliśmy o tym, że plac zabaw w parku zostanie przeniesiony w nowe miejsce. Na ostatniej sesji o szczegóły inwestycji dopytywali burmistrza radni Tomasz Walkiewicz i Romuald Kurzątkowski. Przypomnijmy, że ta inwestycja pierwotnie nie była ujęta w budżecie na 2017 r. Teraz burmistrz odpowiedział, że nowy plac zabaw kosztował będzie 200 tys. zł, i że gmina realizuje to zadanie na prośbę „grupy młodych mieszkańców, rodziców małych dzieci”. W rzeczywistości przeniesienie placu zabaw w nowe, nieosłonięte od słońca miejsce ma więcej przeciwników niż zwolenników. Warto też zwrócić uwagę na kontekst tej sprawy. Budowa strefy wypoczynku, na którą głosowali mieszkańcy w ramach budżetu obywatelskiego, nie będzie realizowana, bo zabrakło kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z drugiej strony gmina za 200 tys. zł zrealizuję projekt, który wcześniej nie był ujęty w budżecie. Tylko dlatego, że bliżej nieokreślona grupa osób poprosiła o to burmistrza. I jeszcze jedna rzecz. Miejsce po starym placu zabaw ma być w dalszym ciągu wykorzystywane na potrzeby sportu i rekreacji. Zimą planuje się tam ustawić hale namiotowe z myślą o piłkarzach i tenisistach. Ta informacja, przekazana na sesji przez burmistrza, odbiła się szerokim echem na portalach społecznościowych. „Burmistrz myśli przede wszystkim o dzieciach, a może tylko tak trochę, o tenisistach” - z przekąsem skomentował tę sprawę jeden z internautów. Dla niewtajemniczonych: do grona miłośników tenisa w Drawsku zaliczają się burmistrz, jego zastępca, kilku radnych i kilku miejscowych biznesmenów.