Pustki w gubińskim amfiteatrze
Wielu mieszkańców z nostalgią wspomina występy w amfiteatrze w Gubinie. Wszystko jednak wskazuje na to, że te czasy już nie wrócą.
Kiedyś ludzie tłumnie przychodzili do amfiteatru na Piastowskiej. Brakowało miejsc do siedzenia, chociaż był on znacznie pojemniejszy niż dzisiaj.
- Ludzie przychodzili z całymi rodzinami - opowiada Joanna Chomont, która pamięta ostatnie koncerty, odbywające się w amfiteatrze. - Jeśli brakowało miejsc, to ludzie rozkładali koce nad trybunami, na trawie i tam biwakowali - dodaje.
Kiedyś to właśnie ten amfiteatr był centrum artystycznym Gubina. To tutaj występowały gwiazdy podczas Wiosny nad Nysą.
- Pamiętam, że przyjeżdżały do nas artyści dużego kalibru, zwłaszcza jak na Gubin. Przypominam sobie np. występ Elektrycznych Gitar - opowiada J. Chomont.
Wielu mieszkańców z nostalgią wspomina tamte występy, ulicę Piastowską tętniącą życiem. Mówią, że atmosfera była niepowtarzalna i nie da się jej podrobić. Nawet wielkimi występami koło gubińskiej fary.
O amfiteatr pytał podczas sesji rady miejskiej Mirosław Rogiński z komisji kultury i oświaty.
- Gubiński amfiteatr nie funkcjonuje zgodnie z przeznaczeniem - mówi. - Uważam, że powinien on służyć jako miejsce odbywania się imprez kulturalnych, szczególnie w okresie wiosenno-letnim. Przecież za duże unijne pieniądze w tym celu został on odbudowany, przy okazji programu „Zielona ścieżka” - zauważa radny.
- Występów jednak nie było tu od lat, a sam amfiteatr powoli niszczeje - dodaje.
Burmistrz Bartłomiej Bartczak nie ukrywa, że to się nie zmieni. Dlaczego?
- Kiedyś było to możliwe ale zmieniły się wymogi, dotyczące m.in. bezpieczeństwa. Nie ma w tamtym miejscu odpowiednich dróg ewakuacyjnych - zaznacza włodarz.
Dodaje jednak, że amfiteatr do końca nie umarł. - Wiosną i latem bardzo często występują tam dzieci z przedszkola oraz odbywają się tam mniejsze wydarzenia. Masowych imprez jednak na pewno nie można tam robić - zaznacza burmistrz Bartczak.
- Jak można wybudować nowy obiekt bez wcześniejszego zaplanowania dróg ewakuacyjnych? Skandal - burzy się radny Rogiński.
Jak się jednak okazuje, sprawę dróg ewakuacyjnych można było załatwić dużo wcześniej. Zaraz po wykonaniu inwestycji pani Lilianna Dobiegała walczyła o to, aby w amfiteatrze mogły odbywać się duże imprezy. - Moi dziadkowie, później rodzicie, a następnie ja dzierżawiliśmy działkę przy amfiteatrze. Są tam schody, które prowadzą na górę i mogły być drugim wyjściem ewakuacyjnym. Walczyłam, aby ta działka została w posiadaniu urzędu. Miasto jednak koniecznie chciało sprzedać ten teren - opowiada Lilianna.
Kobieta podkreśla, że tym samym urząd wyrzucił pieniądze unijne w błoto, ponieważ w amfiteatrze teraz nic się nie dzieje, a wystarczyło kilka działań, aby zrobić z tego piękne centrum turystyczne.
- Walczyłam nie tylko o amfiteatr. W pobliżu była kiedyś wieża. Gdyby udało się ją odbudować, służyłaby jako świetne miejsce widokowe - podkreśla pani Dobiegała.
- Szkoda tego miejsca. Teraz wszystko tam marnieje i straszy - mówi z przykrością L. Dobiegała.
- Poruszyłam niebo i ziemię, żeby było tam coś dla ludzi. A teraz tak naprawdę nie ma tam nic. Nawet amfiteatrem tego nazwać nie można. Niestety - podkreśla kobieta.