Pudrowanie rzeczywistości [komentarz]
Prezes Kaczyński najpierw narozrabiał ze swoją partią jak zając w kapuście, a teraz chce zgrywać baranka pokoju.
Zaapelował o zaprzestanie ostrych walk politycznych i niewynoszenie sporów na zewnątrz do czasu wizyty papieża Franciszka w Polsce, czyli do końca lipca. Na jego polecenie marszałek Sejmu ma teraz przekonać do chwilowego zawieszenia broni przedstawicieli wszystkich partii zasiadających w parlamencie.
Sprytne. „Gorszy sort Polaków”, „oderwani od stołka”, „lewactwo”, „zdrajcy” i „komuniści” mieliby na cztery miesiące trzymać gęby na kłódkę. A PiS pod wodzą prezesa dalej mogłoby naprawiać Polskę, kompletnie nie obawiając się siedzącej jak mysz pod miotłą opozycji i sparaliżowanego Trybunału Konstytucyjnego.
Apel prezesa trąci też dulszczyzną, bo przecież „na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział”. Tylko że świat jak długi i szeroki już usłyszał o tym, co dzieje się w Polsce. I chwilowe zamiecenie problemu pod dywan nie poprawi naszego wizerunku.
A gdyby jednak stał się cud i politycy wszystkich opcji przekazali sobie znak pokoju, który potrwałby do wizyty papieża? Co potem...?
Panie prezesie Kaczyński, mam do pana inny apel. Do lipca naprawmy to, co wywołuje ostre spory i psuje obraz Polski na zewnątrz. A wówczas, podczas Światowych Dni Młodzieży, nie trzeba byłoby już udawać zgody przed papieżem i zagranicznymi mediami.
O zgodę zaapelował też w Wielki Piątek kardynał Stanisław Dziwisz: „Zakończcie polemiki! Naród jest już zmęczony nieustannymi konfliktami i podziałami. Ta sytuacja nie ma nic wspólnego z autentyczną troską o dobro wspólne. Sprawa ojczyzny jest ważniejsza od partykularnych interesów partii”. Między wierszami czytam, że apel był skierowany przede wszystkim do opozycji, ale mam nadzieję, że to ostatnie zdanie weźmie sobie do serca zwłaszcza partia rządząca.
Autorka: Pudrowanie rzeczywistości