Puchar Polski nie dla nas, za to bliżej do ekstraklasy
Piłka ręczna. Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów odpadła z PGNiG Pucharu Polski, po tym jak we wtorek uległa po dogrywce w Olsztynie pierwszoligowej Warmii Traveland 32:33.
- Byliśmy w podróży od 7.30 do 16.30, jedynie co, to po przyjeździe wykąpaliśmy się, ale pierwsze piętnaście minut było dla nas rewelacyjne, bo prowadziliśmy 12:4. Nic nie trzeba było ani mówić, ani robić. Byliśmy jak perpetum mobile - maszyna doskonała. Potem, do końca pierwszej połowy też było ok, bo utrzymaliśmy przewagę, ale czterobramkową. Niestety, na początku drugiej części gry Warmia nas dorwała i przejęła inicjatywę - mówi nam opiekun stalowców Dariusz Molski.
Na tyle, że ligowi rywale gorzowian w 40 min wyrównali, a tuż przed końcem prowadzili 28:26. - Grali tak samo agresywnie, ale tak jak przedprzerwą nam wychodziło prawie wszystko, tak po przerwie im. Znaleźli na nas patent. Niemniej jednak podnieśliśmy się i doprowadziliśmy do dogrywki. W doliczonym czasie miało być fajnie (śmiech), ale odskoczyli nam na dwie bramki, w ostatnich dwóch minutach, i było nam trudno ich dogonić, aczkolwiek na 10 sekund przed końcem mieliśmy rzut na remis. Stasiu Gębala wyszedł w górę. Był ostro faulowany. Nie wydaję mi się, że gdyby została to zagranie odgwizdane, to coś by to zmieniło, bo czas zostałby zatrzymany i trzeba byłoby na nowo rozpędzać akcję. Rzut był nieskuteczny, a to starcie skończyło się - mówi szkoleniowiec „Staleczki”.
Niemniej jednak Molski był dumny ze swoich podopiecznych. - To było doskonałe spotkanie, dla kibiców. Ono było naprawdę na bardzo wysokim poziomie, jedna i druga drużyna grała bardzo dobrze. Niejedno spotkanie ekstraklasowe mogłoby się powstydzić tego meczu - przyznaje gorzowianin.
Teraz przed „Stalowcami” starcie w lidze. W sobotę w Wągrowcu nasi zmierzą się z niepokonaną w w rundzie Nielba. Początek o 18.00.