Psycholog: Nie ma niegrzecznych dzieci, są niedouczeni rodzice!
Chcąc prowadzić samochód, trzeba najpierw pójść na kurs, zrobić prawo jazdy i zdać egzamin. Bycia kierowcą trzeba się nauczyć. Podobnie powinno być z rodzicielstwem. Ale tu niestety nie ma takiej możliwości. Luka w edukacji sprawia, że wielu rodziców nie wie, jak wychowywać swoje dzieci.
Rodzicielstwo powinno być radością. Ale często nią nie jest. Bo podczas wychowywania pojawiają się problemy, z którymi wielu rodziców nie potrafi sobie poradzić. Pomysł na wyjście z problemów znalazł Michał Kędzierski.
– Na co dzień poskramiam dzieci specjalizujące się w urządzaniu scen histerii w supermarketach i ratowaniem ich rodziców przed wylądowaniem w szpitalu psychiatrycznym. To, czym się zajmuję, jest podobne do tego, co można było zobaczyć, oglądając popularną swego czasu „Supernianię” – mówi o sobie psycholog dziecięcy, który przyznaje, że współczesny system edukacji nie daje szans młodym ludziom do tego, by nauczyli się, jak być rodzicem.
Nie ma niegrzecznych dzieci, są niewyedukowani rodzice
Sztuka wychowania jest jedną z najtrudniejszych, bo dotyczy bezpośrednio człowieka. Dziecko, wzorując się na rodzicu, kształtuje siebie.
– To tak naprawdę nie jest wiedza tajemna i każdy powinien ją posiąść, bo wtedy zrozumie, że nie ma niegrzecznych dzieci, są tylko niewyedukowani rodzice
– podkreśla M. Kędzierski i dodaje: - Kiedy pojawia się problem wychowawczy, to rodzice próbują się zasłaniać tym, że np. dziecko ma już taki charakter i nie można nic z tym zrobić. Mówi się często o małym rozrabiace, że jest „charakterne i po prostu z natury broi”. – To błąd, bo rodzic zamiast działać, nie robi nic. I problemy się wtedy nawarstwiają.
Wtedy, gdy domowe metody nie przynoszą poprawy, wielu rodziców udaje się po pomoc do specjalistów. Współczesne gabinety psychologów i pedagogów pełne są zapracowanych rodziców, którzy pewnego dnia uświadamiają sobie, że nie są w stanie sprostać zadaniu i nie potrafią dłużej wychowywać swoich dzieci. Michał Kędzierski spędza z rodziną tydzień. Poznaje ją, rozpracowuje, szuka rozwiązania i wdraża. A potem się przygląda. Bo, jak mówi psycholog, poprawa wcześniej czy później na pewno nadejdzie.
– Najtrudniejszy przypadek to była sytuacja, w której 5-latek wymuszający bez przerwy wszystko za pomocą histerii, wdający się bez przerwy w bijatyki, uwielbiał gryźć i wyzywać rodziców – opowiada M. Kędzierski. – Wytwarzał wokół siebie nieustannie napiętą atmosferę, rodzice byli na skraju załamania nerwowego. Paradoksalnie udało się bardzo szybko obrócić sytuację o 180 stopni dzięki niezwykłej determinacji rodziców, co było szokujące nawet dla mnie, ponieważ sytuacja była na początku ekstremalnie zła. W tym przypadku zadziałała konsekwencja. Ustaliliśmy pewne zasady i rodzice się ich trzymali.
Histerię powinno się zmęczyć, a nie przerywać
Furia i histeria dziecka to tak naprawdę efekt działania rodziców. To oni mu na to wcześniej zezwolili. Ulegli, gdy pierwszy raz w ten sposób próbowało coś osiągnąć i teraz wykorzystuje tę sytuację, bo nie wie, że można inaczej.
– Dziecko lubi być w centrum uwagi. I zauważa, że jak postawi na swoim, krzyknie i tupnie nogą, to rodzice ulegają dla tzw. świętego spokoju. A to błąd
– podkreśla psycholog i dodaje, że takie zachowanie trzeba po prostu przeczekać. To co, że w sklepie hałas i wstyd, bo znajomi mogą zobaczyć scenę. Histeria powinna się zmęczyć. Należy ją zignorować.
Bo histeria, zdaniem specjalisty, to jest próba sił. Tymczasem płacz nie jest niczym strasznym. To są emocje, które też muszą znaleźć swoje ujście. – To emocje wpisane w życie. I dla zasady wymuszonej rzeczy nie powinno wrzeszczące i rzucające się dziecko dostać, by utrwalić sobie, że tego typu zachowaniem nie osiągnie nigdy celu – podkreśla.
Frustracja zabija radość z wychowania, dlatego trzeba się jej pozbyć
Wielu rodziców przyznaje, że trudne sytuacje wychowawcze zabijają codzienną radość z rodzicielstwa. I, że można bardzo kochać swoje dziecko, ale być przy tym bardzo sfrustrowanym. – Każdy popełnia błędy, a sztuką jest, by nauczyć się je omijać i dochodzić do celu. I trzeba wyciągać wnioski z błędów, zmieniać swoje zachowanie, by całe życie ich nie popełniać – dodaje Kędzierski. – Jeśli dziecko ma rodzeństwo i to w podobnym wieku, to jest nieco łatwiej nauczyć się np. dzielenia, bo to przychodzi w sposób naturalny. Ale to nie dowodzi wcale, że łatwiej jest wychować dzieci w grupie niż jedynaka.
Oto kilka prostych zasad, które wdrożone w życie mogą pomóc w wychowaniu dzieci:
- Dziecku trzeba przedstawić zasady zrozumiałym dla niego językiem. Często ono nie rozumie, o co nam chodzi, bo mówimy językiem dorosłych.
- Omówionych zasad należy konsekwentnie przestrzegać. To jedyna droga do sukcesu.
- Należy zawsze mówić wspólnym głosem. Matka i ojciec nie mogą mieć odmiennego zdania, bo dziecko zawsze będzie to wykorzystywało.
- W wychowaniu nie chodzi o to, by karać, ale głównie o to, by nagradzać dobre zachowania.
- Nie należy zbyt często mówić „nie”, bo dziecko się zniechęci. Jeśli odpowiednio poprosi o coś, to nawet jeśli w tym momencie jest to nieosiągalne, należy sytuacje przedyskutować i dać sygnał, że kolejnym razem będzie „tak”.
- Podstawą wszystkiego jest cierpliwość, ale również i wiedza. Dlatego współcześni rodzice powinni pytać, szukać rozwiązań, a nie tkwić w trudnych sytuacjach.
Po pomoc zgłaszają się ci rodzice, którzy kochają i chcą coś zmienić Życie rodzinne powinno składać się z codziennych radości: Wspólnych spacerów, miłych poranków, leniwych weekendów i ciekawych wakacji.
– Rodzice, z którymi pracuję to są osoby, którym bardzo zależy na tym, by rodzina funkcjonowała poprawnie. Szukają więc wiedzy, wsparcia, by naprawić coś, co nie funkcjonuje tak, jak powinno. Bo ci rodzice kochają swoje dzieci, chcą odpowiednio je wychowywać, ale nie wiedzą jak. Współczesna szkoła strasznie marnotrawi czas. Ja ze szkoły pamiętam, że uczono mnie np., ile Chiny wydobyły miedzi w którymś tam roku, co wydaje mi się absolutną bzdurą. Ani słowa nie było na temat wychowania. A przecież większość ludzi ma w przyszłości dzieci i ta wiedza by im się bardzo przydała.
Bardzo popularne stało się nowoczesne tzw. wychowanie bezstresowe. Ma ono licznych zwolenników, ale także wielu przeciwników, którzy jednym tchem wyliczają wady. – Nie można przeprowadzić dziecka przez życie zupełnie bez stresów – podkreśla Kędzierski.
– To, że jesteśmy narażeni na trudne chwile jest normalne i człowiek musi się nauczyć, jak sobie z tym radzić. Jeśli rodzic będzie chronił dziecko przed tym, by nikt niczego złego mu nie powiedział, nie zestresował, nie będzie mu niczego zakazywał, wszystko dawał i ulegał każdemu kaprysowi, to wyrządzi mu olbrzymią krzywdę, okaleczy go. To doprowadzi do takiego stanu, że dziecko w przypadku braku spełnienia żądania będzie frustrujące. To doprowadzić może do koszmarnych sytuacji, które właśnie próbuje naprawiać. Poza tym wraz z wejściem w dorosłe życie taka osoba staje się inwalidą społecznym. Nikt takiej osoby nie będzie lubił, a w dodatku ona nie będzie wiedziała dlaczego tak się dzieje.
Rodzice zwykle bardzo dużo mówią, proszą, krzyczą, nakazują. A w praktyce okazuje się, że ważniejsze jest to, co się stanie, a nie to, co się mówi, w kółko powtarza.
– Może więc mniej nieco wymagać, ale na pewno konsekwentnie. I nie można żądać od dziecka, by nie biegało po kałużach, skakało i śpiewało. Z tego składa się dzieciństwo – dodaje psycholog.