Przywiązali szczeniaka do krzyża na bydgoskim cmentarzu
Nie wiadomo, ile czasu wystraszony i wychudzony pies spędził między grobami. Pięciomiesięczny zwierzak jest już bezpieczny.
Mijało go kilkadziesiąt osób, które przed świętami odwiedziły bliskich leżących na cmentarzu przy ul. Toruńskiej. Tylko jedną zaniepokoiło to, że przywiązany do krzyża za pomocą linki do prania pies znajduje się w samym środku nekropolii. W czwartek zadzwoniła do schroniska z prośbą o interwencję.
Pięciomiesięczny szczeniak był przeraźliwie chudy i wystraszony.
- Na początku warczał na pana Mirka, który go do nas przywiózł - mówi Izabella Szolginia, dyrektor azylu dla zwierząt. - Gdy zorientował się, że nic złego mu nie grozi, zaczął się łasić i wsiadł do samochodu.
Białego psiaka czekają szczepienia. Na razie dostaje też bardzo małe porcje pokarmu, aby jego żołądek znów przyzwyczaił się do posiłków. - Wcześniej nie był dobrze prowadzony - opisuje Szolginia. - Jednak, gdyby przez dłuższy czas był trzymany bez wody i jedzenia, byłby bardzo słaby. Jest to przyjazny zwierzak, który będzie dużym psem. Już teraz jest wielkości dorosłego labradora.
Gdy dojdzie do siebie, schronisko rozpocznie poszukiwania mu nowego domu. - Trafi tylko do sprawdzonych ludzi - zaznacza Szolginia. - Już wystarczająco wycierpiał z powodu bestialskiego porzucenia.
To kolejny przypadek nieodpowiedzialności względem zwierząt, do którego doszło w ostatnim czasie w Bydgoszczy. - Nigdy nie mówię, że ludzie są źli - uzupełnia Szolginia. - Jednak wciąż zdarzają się osoby, które wstydzą się prosić o pomoc. A istnieje wiele organizacji i instytucji, do których można się zwrócić, gdy nie radzimy sobie z psem. Ważne jest również, aby edukować dzieci i powtarzać im już od najmłodszych lat, że zwierzęta nie są rzeczami i trzeba je szanować. Empatię trzeba wszczepiać od małego.