Przyszły emerycie, już dziś zastanów się, czy będziesz miał za co (prze)żyć
Z pustego i Salomon nie naleje. Dlatego jeśli na koncie w ZUS-ie nie odłożymy odpowiednio dużego kapitału składek, nie liczmy na godną emeryturę. W najgorszym wypadku wielu dzisiejszym trzydziestolatkom przyjdzie żyć za jedną trzecią pensji. W krytycznej sytuacji będą osoby pracujące na czarno, zatrudnione na tak zwanych umowach śmieciowych czy kobiety wychowujące dzieci. Im emerytury nie wystarczy na rachunki
Nie czarujmy się. Artykuł na temat wysokości naszych przyszłych emerytur nie może być optymistyczny. Niedawno trafiły do polskich domów koperty zawierające „Informację o stanie konta ubezpieczonego w ZUS”. To prognozy naszych przyszłych emerytur. Z wyliczeń wynika najczęściej, że przyszłość malowana jest raczej w ciemniejszych barwach niż obecnie. A przecież dzisiejsi seniorzy na świadczeniach z ZUS-u raczej nie opływają w dostatki, trudno znaleźć osoby zadowolone z wysokości świadczenia.
ZUS zresztą nie ukrywa, że w nowym systemie jedynie praca na pełen etat do 67. roku życia zagwarantuje wypłaty, które pozwolą jako tako dożyć do końca miesiąca. Eksperci wyliczają, że przyszłe emerytury mogą wynosić jedynie 30 proc. ostatniego wynagrodzenia. Mniej niż obecnie.
Skąd te różnice? Jak tłumaczą w ZUS-ie, pod uwagę nie jest już brana tak zwana kwota bazowa, staż pracy i okres z najwyższymi zarobkami. Liczy się wysokość składek, które mamy na koncie w Zakładzie.
Wysokość świadczenia zależy od sumy środków zgromadzonych w ZUS-ie i od wieku przejścia na emeryturę. Co oznacza, że będzie wyższa, gdy odłożymy więcej składek i gdy później na nią przejdziemy. W chwili przejścia na emeryturę zebrane przez nas środki są następnie dzielone przez dalsze trwanie życia – według tabeli, którą publikuje Główny Urząd Statystyczny. W niektórych przypadkach korzystniejsze będzie opóźnienie zakończenia pracy. System premiuje bowiem osoby, które – mimo ukończenia powszechnego wieku emerytalnego – odkładają złożenie wniosku na później. Obecnie ZUS liczy takim osobom emeryturę w dwóch wariantach i wypłaca ten korzystniejszy. Jeśli jednak składek jest niewiele, to kwota może wynieść zaledwie kilka lub kilkanaście złotych (według zreformowanych zasad liczone są emerytury powszechne dla urodzonych po 31 grudnia 1948 roku).
Dlatego Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS-u, przywołuje popularne przysłowie „Z pustego to i Salomon nie naleje”. - Osoby, które pracują na czarno i nie odprowadzają składek emerytalnych, te zatrudnione na umowach nieoskładkowanych czy przedsiębiorcy, którzy w pełni świadomie wybierają płacenie minimalnych składek, nie mogą liczyć w przyszłości na godne świadczenia - komentuje Mordasewicz.
Doskonałym tego przykładem jest historia Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty Budki Suflera. Ten znany muzyk poskarżył się w mediach, że jego emerytura będzie wynosiła 570 zł. Jak się okazało, przez większość życia płacił symboliczne składki emerytalne, na przykład jednego roku było to... 14 groszy.
Mordasewicz podkreśla, że dla wyższej emerytury, naliczanej według zreformowanych zasad, ma znaczenie przepracowany każdy dodatkowy rok na oskładkowanych umowach. - Jeśli prezydent Andrzej Duda spełni swoją obietnicę i obniży wiek emerytalny, to wszyscy odczujemy finansowe konsekwencje. Jednoczesne skrócenie czasu składkowego i wydłużenie okresu pobierania świadczenia musi spowodować jego obniżkę – podkreśla ekspert. Przypomina, że co pięć lat nasze życie wydłuża się o kolejny rok, dlatego stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego tylko równoważyło to zjawisko.
Nowy wiek emerytalny - co proponuje prezydent
Obecny wiek emerytalny ustaliła ustawa z 11 maja 2012 roku. To na jej podstawie, począwszy od 1 stycznia 2013, trwa proces stopniowego podwyższania i zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn – aż do osiągnięcia dla obu płci poziomu 67 lat. Projekt ustawy prezydenta zakłada przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego. Według zapisów powinien wynosić co najmniej 60 lat w przypadku kobiet i co najmniej 65 lat w przypadku mężczyzn.
Rada Ministrów pozytywnie zaopiniowała ten projekt. Opiera się na założeniu, że decyzja o momencie zakończenia okresu aktywności zawodowej powinna być w większym stopniu pozostawiona nam samym. Czyli jeśli osiągniemy wiek emerytalny i będziemy chcieli iść na emeryturę, to pójdziemy. Nie będziemy chcieli – nie pójdziemy. To będzie nasza swobodna decyzja. Uzależniona od stanu zdrowia, sytuacji zawodowej, życiowych planów oraz oczekiwań związanych z wysokością przyszłej emerytury (przypomnijmy: im dłużej pracujemy, tym więcej dostaniemy).
Ustawa ma wejść w życie najwcześniej z dniem 1 października 2017 roku, by ZUS i KRUS (Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego) mogły przygotować się do tych zmian. Prezydencki projekt odnosi się także do sytuacji osób, które nabyły prawo do świadczeń na warunkach określonych ustawą z 2012 roku i które osiągnęły wiek emerytalny obowiązujący do 1 stycznia 2013 roku, ale – z uwagi na jego wydłużenie – nie mogły przestać pracować.
Co z nimi? Z uzasadnienia projektu ustawy wynika, że naczelną zasadą ma być norma wieku emerytalnego na poziomie co najmniej 60 lat dla kobiet i 67 dla mężczyzn. I mają być uchylone przepisy określające ścieżkę dojścia do wieku emerytalnego 67 lat. Pamiętajmy jednak, że projekt to projekt, a nie obowiązujące prawo. Jaki ustawa będzie miała ostateczny kształt, zobaczymy. Prace w Sejmie już się zaczęły.
My też mamy głos!
Kwestia wieku emerytalnego i wysokości wypłat to, już od wielu lat, jeden z najważniejszych tematów w kraju. Każda osoba zainteresowana przyszłością może wyrazić swoją opinię, bo właśnie teraz trwa również oficjalny przegląd polskiego systemu emerytalnego. W całym kraju odbywają się specjalne debaty. Będą także w naszym województwie – w Gorzowie i Zielonej Górze.
Oddział ZUS-u w Zielonej Górze spotkanie organizuje z wydziałem ekonomii i zarządzania miejscowego uniwersytetu. Usłyszymy naukowców, przedstawicieli Zakładu oraz związków zawodowych i organizacji pracodawców. Ta debata odbędzie się już w czwartek, 22 września, o godzinie 14 w budynku Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. Podgórnej 50 (bud. A-0, sala 104). Chęć udziału w spotkaniu możemy zgłaszać do wtorku, 20 września, pod numerem telefonu 68 329 42 33.
W Gorzowie debata planowana jest na 26 września. Jeśli nie pasują nam te daty, możemy wyrazić swoją opinię, wysyłając mail na adres przeglademerytalny@zus.pl
Nasze zdanie będzie brane pod uwagę przy opracowaniu dokumentu z propozycjami i planem wprowadzania niezbędnych zmian do systemu emerytalnego.
Jak rząd chce pomóc tym, którzy dostają niskie emerytury
Rząd zaproponował, aby w marcu 2017 roku – w ramach corocznej waloryzacji – wszystkie emerytury i renty z ZUS-u, KRUS-u, zaopatrzenia służb mundurowych (oraz zasiłki i świadczenia przedemerytalne) zostały podniesione o wskaźnik wynoszący 100,73 proc. Podwyżkę możemy sami sobie wyliczyć. Wystarczy pomnożyć dotychczasową wysokość naszej emerytury przez 1,0073. Jeśli mamy na przykład 1.500 zł, po waloryzacji otrzymamy 1.510,95 zł.
Minimalna gwarantowana podwyżka to 10 zł. Zostaną nią objęci wszyscy emeryci i renciści, których świadczenia nie przewyższają 1.369,86 zł. Wysokość najniższej emerytury (dla osób, które mają do niej prawo) z obecnej kwoty 882,56 zł zostanie podniesiona do 1.000 zł. Renty socjalnej – z 741,35 zł do 840 zł. Renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy – z 676,75 zł do 750 zł.
W systemie ubezpieczenia społecznego rolników zostanie wprowadzona gwarancja najniższej wysokości emerytury i renty na poziomie 1.000 zł. Będą waloryzowane tak, jak inne.
***
Jedzenie, mieszkanie, lekarstwa – główne wydatki statystycznego emeryta
Z danych GUS wynika, że w 2014 roku statystyczny emeryt na utrzymanie swojego gospodarstwa domowego wydał 1133,15 zł. Porównując to do innych grup społecznych, nie jest to mało. Średnio to 1031,62 zł na jedną osobę w rodzinie. Więcej wydają jedynie osoby niepracujące fizycznie (1297,52 zł, fachowo nazywane „pracujący na stanowiskach nierobotniczych“) oraz pracujące na własny rachunek (1246,11 zł).
Na tę kwotę składają się wyliczenia obejmujące świadczenia wszystkich seniorów, również tych z wysokimi emeryturami. Jak tłumaczą eksperci, wynika ona z tego, że obecni emeryci swoje świadczenia mają wyliczane na podstawie
10 najbardziej korzystnych pod względem zarobków lat pracy. Do tego ich miesięczny dochód jest waloryzowany, przez co nie traci tyle na inflacji.
Największą część tej kwoty emeryci przeznaczają na żywność – 323,13 zł (w tym 90,93 zł na mięso, 49,46 zł na produkty zbożowe). Dziennie wychodzi nieco ponad 10 zł.
Drugim sporym wydatkiem są opłaty za mieszkanie i energię. W sumie wychodzi 280,42 zł na miesiąc (np. 47,93 zł wynoszą opłaty za mieszkanie, 92,91 zł za prąd, 43,08 zł za opał).
Dalej na liście znajdziemy zdrowie. Każdego miesiąca na podratowanie go emeryt przeznacza średnio 99,82 zł. W tym 75,44 zł idzie na zakup leków. 69,41 zł wydaje na transport. Lwia część tej kwoty to koszt korzystania z własnych samochodów.
Analizując dane Głównego Urzędu Statystycznego, śmiało możemy założyć, że jeśli wybierzemy się w odwiedziny do emeryta, ugości nas w domu, którego wyposażenie lata świetności dawno ma za sobą. Bowiem na nowe meble, dywany, wykładziny, urządzenia gospodarstwa domowego, talerze czy szklanki wydaje zaledwie 55,14 zł.
Podobną kwotę – 54,92 zł – emeryci co miesiąc wpłacają operatorom telefonicznym, więc dobry telefon to pewniak w domu każdego z nich. Tak samo jak w miarę nowoczesna elektronika.
Na komputery, tablety, smartfony, aparaty fotograficzne (GUS mówi o sprzęcie audiowizualnym, fotograficznym i informatycznym) wydają 64,60 zł. Główny Urząd Statystyczny sprawdził, ile emeryci przeznaczyli na alkohol czy papierosy. Wyszło 29,48 złotego. O ponad 10 zł więcej, bo 40,99 zł, idzie na ubrania i buty. Emeryt to domator. Na hotele i restauracje przeznacza zaledwie 30,94 zł.
Pewne jest, że koszty życia będą coraz wyższe, a emerytury niższe. W 2008 roku wystarczało na życie 922,62 zł. Za 20-30 lat emeryci będą mieć świadczenia nawet o połowę mniejsze niż obecne. Jeśli sami nie zadbali o swoją przyszłość, staną przed wyborem – z czego zrezygnować, by przeżyć miesiąc.
Oszczędności, rodzina, praca. Co zostanie, gdy emerytura będzie minimalna?
Aż 43 proc. z nas nie odkłada żadnych pieniędzy na przyszłość – wynika z raportu Deutsche Bank „Portret finansowy Polaków 2015“. Co więcej, sześć na dziesięć osób nie zamierza odkładać pieniędzy w tym roku. To bardzo źle.
Sama prezes ZUS, Gertruda Uścińska, zachęca Polaków do oszczędzania. – Powinni liczyć się z tym, że w przyszłości państwo będzie gwarantowało wypłaty na coraz niższym poziomie. Wzrośnie konieczność kontrolowania swojej przyszłości przez samych ubezpieczonych, którzy powinni zdawać sobie sprawę,
że trzeba odkładać dodatkowe pieniądze na przyszłą emeryturę – mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Skąd więc wziąć pieniądze na godną emeryturę, skoro przyszłe świadczenia mają być niskie, a o oszczędzaniu nawet nie chcemy słyszeć? - Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Nie radziłabym uzależniać naszej przyszłości od solidarności pokoleń i stawiania na wsparcie ze strony dzieci czy wnuków. Ekonomiści od lat apelują, że powinniśmy zacząć na nią odkładać. Pytanie, czy mamy z czego – zastanawia się prof. UE, dr Anna Skórska z katedry analiz i prognozowania rynku pracy Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Jej zdaniem wielu przyszłych seniorów będzie pracowało również po osiągnięciu wieku emerytalnego. Nie dla przyjemności, a z konieczności, po to, by związać koniec z końcem. - Nie jestem przeciwnikiem poszukiwania pracy przez emerytów. Uważam, że jest to jedna z lepszych form aktywizowania – komentuje dr Skórska. I dodaje, że zamykanie się w czterech ścianach niczego dobrego nie przynosi. - Jednak kiedy mówimy o pracy na emeryturze, pod uwagę musimy wziąć wiele elementów – zaznacza.
Dwa najważniejsze to bariera zdrowotna oraz mentalna (pracowników, jak i pracodawców). Nie każdemu z nas zdrowie pozwoli pracować. Do tego większość z nas czeka na emeryturę jak na wejście do raju.
- Dlatego tak ważne będzie indywidualne podejście do tej kwestii, umożliwienie pracy w niepełnym wymiarze godzin, tym bardziej że w nie każdym zawodzie powinniśmy pracować po siedemdziesiątce – komentuje dr Skórska. Stawia na zawody, które statystyczny emeryt mógłby wykonywać w domu, np. księgować faktury czy archiwizować dane.
- Konieczne będą regulacje prawne, które seniorom umożliwią swobodne korzystanie z elastycznych form zatrudniania na pół czy ćwierć etatu – podkreśla dr Anna Skórska z katedry analiz i prognozowania rynku pracy Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Zobacz dzisiejsze emerytury oraz symulacje ZUS-u, prognozujące wysokość emerytur za 20-30 lat (kwoty brutto)
Z danych GUS wynika, że w zeszłym roku statystyczny emeryt co miesiąc otrzymywał 2.096,55 zł świadczenia. Osoba, która pobierała rentę z tytułu niezdolności do pracy, otrzymywała 1.590,33 zł. Renta rodzinna – 1.825,03 zł.
Tak przeciętna wysokość świadczeń prezentowała się w poszczególnych zawodach:
- Jedne z wyższych emerytur głównie trafiają na Śląsk. Mogą na nie liczyć górnicy. Ich przeciętna emerytura wynosiła w zeszłym roku 3994,59. Renta z tytułu niezdolności do pracy wynosi w ich przypadku 3807,90, zaś 3000,95 renta rodzinna. Przeciętna liczba górników emerytów i rencistów wynosiła 323,4 tys.
- Na dużo niższe świadczenia mogą liczyć nauczyciele. Z danych GUS wynika, że po zakończeniu pracy w szkole przeciętna emerytura wynosi 2311,89. W ich przypadku renta z tytułu niezdolności do pracy miała wysokość 1815,92.
- Jeszcze mniejsze świadczenia emerytalne każdego miesiąca otrzymują kolejarze. GUS podaje, że przeciętna emerytura pracowników kolei wynosi zaledwie 1957,06. Przeciętna renta z tytułu niezdolności do pracy wynosiła 1628,89. Zaś osoby przebywające na rencie rodzinnej otrzymywały w zeszłym roku 1697,50.
- Jednak w jednej z gorszych sytuacji są emerytowani przedsiębiorcy, którzy prowadzili działalność gospodarczą (pozarolniczą). Choć dla nich „nowe emerytury“ nie powinny być zaskoczeniem. W ich przypadku przeciętna emerytura wynosiła 1711,79 zł. Renta z powodu niezdolności do pracy zaledwie 1215,88, zaś renta rodzinna 1396,33 zł. Te niskie kwoty biorą się stąd, że przedsiębiorcy często nie płacą składek na ubezpieczenie społeczne od swojego faktycznego dochodu.
Zobacz, jak prezentują się wyniki symulacji ZUS-u przyszłych emerytur dla kilku różnych wariantów zawodowych kobiet i mężczyzn, wyliczanych przy różnym wieku przejścia na emeryturę. Na tych przykładach dokładnie widać, jak istotny dla wysokości naszych emerytur jest każdy dodatkowo przepracowany rok.
- Z symulacji ZUS-u wynika, że na emeryturze w bardzo trudnej sytuacji będą obecni 30-latkowie. Wielu z nich pierwszą pracę w życiu wykonywało na umowach cywilnoprawnych, np. umowie-zleceniu, od których nie były odprowadzane składki lub były one minimalne. A to, jak już pisaliśmy, jest najprostszą drogą do „głodowej“ emerytury. 34-letnia kobieta, która wychowuje jedno dziecko, po studiach pracowała na „umowach śmieciowych“, od których nie były odprowadzane żadne składki, zaś pracę na etacie zaczęła w wieku 30 lat i otrzymywała za nią przeciętne krajowe wynagrodzenie, nie może liczyć na wysokie świadczenie. Jeśli będzie pracowała do 67. roku życia, otrzyma 3404 zł. Jeśli zakończyłaby pracę w wieku 65 lat, to jej emerytura wyniosłaby 2836 zł. Zaś jeśli prezydent spełni obietnicę i obniży wiek emerytalny dla kobiet do 60. roku życia, a 34-latka skorzysta z tego rozwiązania, będzie musiała wyżyć za 1764 zł na miesiąc.
- W podobnej sytuacji będzie 46-letni mężczyzna, który karierę zawodową zaczął od zatrudnienia na pełen etat. Na zarobki nie mógł narzekać, wynosiły one nawet półtorej średniej krajowej. Jednak po pewnym czasie zdecydował się zmienić coś w życiu i otworzył własny biznes. Przy czym nie opłacał żadnych dodatkowych świadczeń ZUS, jedynie minimalne kwoty. Jeśli będzie pracował do wieku 67 lat, wtedy jego świadczenie będzie wynosiło 2869 zł. W przypadku, kiedy zacząłby pobierać świadczenie siedem lat wcześniej, dostanie zaledwie 1590 zł. ZUS zauważa, że jego emerytura i tak jest wyższa dzięki wcześniejszej pracy na etacie. Bez tego świadczenie byłoby jeszcze niższe.
- ZUS przygotował dla nas również wyliczenia dla pracownika (bez podania płci), który urodził się w styczniu 1975 roku. W 2000 roku, w wieku 25 lat, rozpoczął pracę zawodową. Całe swoje życie pracował na pełen etat i nie był członkiem otwartego funduszu emerytalnego. Do tego przez cały okres kariery zawodowej zarabiał 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Jeśli przejdzie na emeryturę w styczniu 2035 roku, czyli w wieku 60 lat i z 35-letnim stażem pracy, dostanie świadczenie w wysokości 3430 zł. Będzie to stanowiło zaledwie 30,3 proc. przeciętnego wynagrodzenia w roku przejścia na emeryturę. Jeśli zdecyduje się pracować pięć lat dłużej, kwota urośnie do 5922 zł, czyli 40,9 proc. przeciętnego wynagrodzenia w ostatnim roku pracy. Kolejne dwa lata aktywności zawodowej i przejście na emeryturę w wieku 67 lat spowodują, że przyszły emeryt otrzyma świadczenie w wysokości 46 proc. przeciętnego wynagrodzenia w ostatnim roku pracy, w przypadku naszego bohatera wyniesie ono 7334 zł. - O takiej emeryturze może pomarzyć urodzona w 1982 roku matka dwojga dzieci. Pracę zawodową zaczęła szybko, bo w wieku 21 lat. Zatrudniona była na etacie, ale wykonywała ją za minimalne ustawowe wynagrodzenie. ZUS prognozuje, że jeśli przejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, dostanie zaledwie 1239 zł świadczenia. Kolejnych pięć lat pracy spowoduje, że jej emerytura wzrośnie do 1859 zł. Gdyby pracowała do 67. roku życia, ZUS wypłaci jej świadczenie w wysokości 2181 zł.