Orzeł Łódź z Bydgoszczy wywiózł zwycięstwo i komplet trzech punktów. Polonię zostawił w bardzo trudnej sytuacji.
Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź 41:49
Polonia: Kudriaszow 11 (1,3,3,2,2), Kułakow 9 (3,1,0,3,2), Adamczak 3 (2,0,1,t,0), Curyło 4+1 (1,1,2,0), Jędrzejewski 7 (2,3,2,0,0), Stalkowski 2+1 (2,0,u), Ajtner -Gollob 5 (3,0,0,2);
Orzeł: Andersen 13+1 (2,2,3,3,3), Lahti 6+1 (d,3,1,1,1), Jamróg 5+1 (0,2,1,2), Gapiński 10+1 (3,1,2,1,3), Miśkowiak 12 (3,2,3,3,1), Bober 3 (1,1,w,1), Piosicki 0 (0,-,w).
Bydgoska drużyna zaczęła ten mecz świetnie - od dwóch wygranych wyścigów i kilkupunktowego prowadzenia z jedną z najmocniejszych drużyn w lidze. Tak szybko, jak zyskała przewagę, tak szybko ją jednak straciła - w 4. i 5. wyścigu goście zostawiali polonistów już na starcie, doprowadzając do wyrównania. A potem ciężko było już obu drużynom odskoczyć od rywali. Na wygrany wyścig polonistów, tym samym odpowiadali łodzianie, a wynik wciąż oscylował w okolicach remisu.
Zacięta walka skończyła się wypadkiem w 9. biegu, kiedy Michał Piosicki podciął w łuku Damiana Adamczaka, powodując jego upadek. W bandę uderzył też Mikołaj Curyło, ale obaj poloniści o własnych siłach wrócili do parkingu, a potem wyjechali na tor do powtórki. W niej - już bez wykluczonego Piosickiego, nie udało im się jednak upilnować Miśkowiaka.
Szansę na ponowne objęcie prowadzenia gospodarze mieli w 12. wyścigu, kiedy Damian Adamczak wysunął się na pierwszą pozycję. Kiedy jednak on powiększał dystans nad zawodnikami z Łodzi, upadek zaliczył zamykający stawkę Damian Stalkowski; na prostej uderzył w koło motocykla Oskara Bobera. - Trzeba zmienić toromistrza - denerwował się młody polonista, schodząc do parkingu. - Było tam tyle luźnej nawierzchni, że mnie pociągnęło i uderzyłem w rywala.
W powtórce nerwów na wodzy nie utrzymał z kolei Adamczak i zerwał taśmę. Na tor wyjechał za niego Oskar Ajtner-Gollob, ale przewagę uzyskali łodzianie. Dwupunktowe prowadzenie Orła jeszcze wzrosło przed biegami nominowanymi, bo świetnie w 13. wyścigu z polonistami poradzili sobie Miśkowiak i Gapiński.
W końcówce łodzianie musieli już tylko przypilnować korzystnego wyniku. Co nie było wyjątkowo trudne, biorąc pod uwagę fakt, że Polonii zwyczajnie brakowało armat. Udowodnili to szybko Gapiński i Timo Lahti, którzy skutecznymi atakami na ostatnim okrążeniu 14. wyścigu odebrali polonistom szanse na wygraną w tym spotkaniu.
Po tym meczu Orzeł umocnił się na prowadzeniu w lidze, a Polonia coraz bardziej musi obawiać się o utrzymanie się w Nice PLŻ.