Silny ból głowy przed starciem z mocnym Artego ma opiekun gorzowian Dariusz Maciejewski. Jego AZS AJP uda się do Bydgoszczy bez swej liderki?
Wczoraj trener InvestInTheWest nie mógł wykluczyć, że australijska niska skrzydłowa Stephanie Talbot - która skręciła sobie staw skokowy w ubiegłej kolejce z JAS-FBG Zagłębiem Sosnowiec - nie pojawi się w niedzielę na parkiecie. - „Stefka” chciała wejść w trening, ale po trzech minutach okazało się, że nie była w stanie go kontynuować. Na 90 procent nie uda się z nami do Bydgoszczy. Co prawda organizm różnie reaguje i może coś zmienić, ale ona cały czas jest w trakcie leczenia. Dla nas jest to sytuacja niekomfortowa i zarazem komplikacja - nie ukrywa Dariusz Maciejewski.
To właśnie Talbot w pierwszym meczu w Gorzowie była najskuteczniejszą z akademiczek i to przez nią zdobyte punkty w końcówce spotkania, przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść AZS AJP 69:67. - To jest jeden z naszych liderów, więc bez niej z całą pewnością będzie nam o wiele trudniej. Faworytem są wicemistrzynie Polski. One miały słabszą pierwszą rundę, bo kilka jej zawodniczek było kontuzjowanych, zwłaszcza na pozycjach Polek, tak jak „dwójka” Ela Międzik i „czwórka” Martyna Koc [obie nie grały w tym sezonie w hali przy ul. Chopina - dop. red.]. Teraz są zdrowe, a do tego klub wymienił słabsze Amerykanki, jak Anne Armstrong. Szczególnie sprowadzenie w jej miejsce silnej skrzydłowej Bernice Mosby jest znacznym wzmocnieniem dla Artego. Do tego Nowozelandka z brytyjskim paszportem Erin Rooney, występująca na „jedynce” - wylicza Maciejewski.
A gdy dodamy świetną w Gorzowie rozgrywającą z USA Mauritę Reid oraz i jej rodaczkę środkową Daneshę Stallwort, to wyłania nam się z tego naprawdę całkiem niezła drużyna, która w tym roku - a więc po roszadach w swoich szeregach - jedynie raz doznała goryczy porażki. - Drugą rundę ma bardzo dobrą. Wprawdzie uległa w Bydgoszczy Enerdze Toruń 71:76, ale derby zawsze rządzą się swoimi prawami. W każdym razie to jest zespół, który może zakończyć tę rundę w pierwszej trójce - zwraca uwagę szkoleniowiec czwartej ekipy ekstraklasy. Bydgoszczanki są lokatę niżej.
O tę pierwszą trójkę, czy bardziej o czwórkę rywalizują też gorzowianki. Drugi ich trener Robert Pieczyrak wyznaje, że nie wie, z kim chciałby zmierzyć się w play offach. - Po każdej kolejce Energi, Artego, CCC i Pszczółki, zmieniam zdanie, przeciw komu chcielibyśmy wystąpić w play offach. Sami chcielibyśmy zachować lokatę w pierwszej czwórce, po to by mieć przewagę swojego parkietu. Nie będziemy kalkulować, bo można na tym źle wyjść - przyznaje asystent Maciejewskiego. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostały jedynie trzy kolejki, a w naszym przypadku cztery: z Wisłą Can-Pack i PGE MKK Siedlce u siebie (ten drugi przełożony) i właśnie Artego oraz Pszczółką Polskim Cukrem AZS UMCS Lublin. - Chcemy te wszystkie mecze wygrać - dodaje Pieczyrak.
Jak pokonać najbliższąz tych przeszkód? - Drużyny trenera Tomasza Herkta są takimi, które łatwo rozpracować. Niemniej jednak ich system gry jest na tak wysokim poziomie, że trudno jest je pokonać. Taki paradoks. Na pewno nie jest to taki zespół jak Zagłębie, który grał na improwizacji - kończy drugi opiekun AZS AJP.
Początek starcia w niedzielę o 18.00. Trzymamy kciuki za nasze panie!