Przez słabą trzecią kwartę cały wysiłek znów na nic
W sobotę, 19 grudnia akademiczki zafundowały nam ogromne emocje i niestety powtórkę z Lublina. Przez trzy kwarty grały znakomicie, ale górą i tak Artego.
W dwóch ostatnich pojedynkach KSSSE AZS PWSZ walczył już w pełnym składzie i w obu był bardzo blisko zwycięstwa. Niestety, zarówno przed tygodniem, jak i dwa dni temu w naszej hali akademiczki musiały przełknąć gorycz minimalnej porażki z mocniejszymi rywalkami. Mimo tego metamorfoza gorzowianek jest widoczna gołym okiem: powrót Kelley Cain wzmocnił siłę naszych pod koszami i stąd lepsza gra.
Obawialiśmy się pogromu, w końcu mierzyliśmy się z wicemistrzyniami Polski, które kilka dni wcześniej zdemolowały gdyński Basket, a tymczasem sensacja była o krok.
Było widać, że środowy mecz kosztował bydgoszczanki sporo sił, ale nie tylko dlatego gospodynie były dla Artego równorzędnym rywalem. W dużej mierze zawdzięczają to swojej konsekwentnej oraz spokojnej grze, dzięki czemu nie popełniały prostych błędów. To naprawdę chciało się oglądać! Już w pierwszej kwarcie miejscowe przypomniały kibicom jak smakuje szczęście, gdy niespodziewanie objęły prowadzenie, a później pewnie zdobywały kolejne punkty dające bezpieczną przewagę.
W sobotę nadzieja była dobrym śniadaniem, ale znów kiepską wieczerzą...
Do przerwy fantastycznie w ataku radziła sobie 21-letnia skrzydłowa Beata Jaworska, która przez długi czas była niemal bezbłędna (skończyło się tylko na trzech pudłach na 11 rzutów). Po 20 minutach było 34:29 dla KSSSE AZS PWSZ, co dawało nadzieję na korzystny wynik. Ale apetyt połączony z przekonaniem, że się go zaspokoi, to jeszcze nie wszystko, bo do radosnego finału było daleko.
- Bardzo dobrze weszliśmy w mecz, ale wiedziałem, że tak klasowy zespół jak goście prędzej czy później się obudzi i przejmie inicjatywę - mówił Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS PWSZ
Miał rację, bo w trzeciej kwarcie rywalki zaczęły wykorzystywać swoje wielkie indywidualności: Julie McBride, Mauritę Reid i Amishę Carter (ta ostatnia nawet na chwilę nie opuściła boiska). Dzięki temu przyjezdne gładko odrobiły stratę - niespełna czterominutowy fragment przegraliśmy 2:12, a całą kwartę aż 18 „oczkami”.
W tym momencie wydawało się, że jest już po sprawie, ale gorzowianki pokazały charakter i w ostatniej odsłonie rozpoczęły pogoń. Z początku nic nie wskazywało, że uda się przynajmniej postraszyć gości, ale gdy na półtorej minuty przed ostatnią syreną zmniejszyliśmy dystans do siedmiu punktów, zrobiło się ciekawie. Niestety, po chwili nie trafiliśmy, a w odpowiedzi McBride ukróciła nasze zapędy celnym rzutem za trzy. Jeszcze walczyliśmy, ale bydgoszczanki to klasowy zespół i nie dały się już zaskoczyć.
- KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Artego Bydgoszcz 65:71 (21:16, 13:13, 7:25, 24:17).
- KSSSE AZS PWSZ: Brown 17 (3x3), B. Jaworska 16, Goodrich 12 (1), Dźwigalska 4, Szajtauer 2 oraz Cain 7, Naczk 5 (1) i Czarnodolska 2.
- Artego: Carter 16, McBride 12 (1), Międzik 10 (2), Morris 7 (1), Koc 1 oraz Reid 22 (2), Fikiel 2, Pawlak 1.
- Sędziowali: Roman Putyra (Wrocław), Łukasz Andrzejewski (Gorzów), Paulina Gajdosz (Szczecin). Widzów: 550.