Przez błąd miasta nie odzyska działki?

Czytaj dalej
Norbert Kowalski

Przez błąd miasta nie odzyska działki?

Norbert Kowalski

Krystyna Polcyn od lat walczy o zwrot działki, z której w 1989 r. wywłaszczono jej rodziców. To może być jednak niemożliwe. Winę za to ponosi miasto?

– Denerwuje mnie niestosowanie prawa i mówienie ludziom, że wszystko jest zgodne z prawem – nie kryje oburzenia Krystyna Polcyn, która wciąż próbuje odzyskać wywłaszczoną na rzecz miasta działkę. Poznaniaków, którzy zmagają się z takim problemem jak ona, jest więcej. I prawdopodobnie nie odzyskają swoich terenów. A winę za to może ponosić miasto...

Sprawa Krystyny Polcyn rozpoczęła się w 1989 roku. Wtedy jej rodzice zostali wywłaszczeni przez miasto z działki na Piątkowie o powierzchni 3000 metrów kwadratowych. Na tym terenie miał powstać żłobek. Przez kolejne miesiące żadne prace jednak nie ruszyły, więc państwo Szymanowscy (rodzice pani Krystyny) w 1990 roku wystąpili do ZGiKM Geopoz z wnioskiem o zwrot działki. Spotkali się z odmową.

W 1992 roku w ręce państwa Szymanowskich trafiło pismo wysłane z Urzędu Miasta do Geopoz, które zawierało stwierdzenie, iż budowa kolejnego żłobka na Piątkowie nie jest jednak konieczna. – W praktyce oznaczało to, że nie zostanie zrealizowany cel, na który wywłaszczono działkę – mówi Krystyna Polcyn.

Dlatego też w 1993 roku jej rodzice wystąpili do sądu z wnioskiem o przeniesienie na nich prawa własności do działki. Po raz kolejny bezskutecznie. Z kolei w 1996 roku złożyli wiosek do Geopoz o możliwość wykupu swojej dawnej działki na zasadach pierwszeństwa. Po prawie trzech latach i ta prośba została odrzucona. W międzyczasie w 1998 weszła w życie nowa ustawa o gospodarce nieruchomościami, w której istotną rolę odgrywa art. 136.

– Mówi on o tym, że w przypadku, gdy wywłaszczona działka nie została wykorzystana na cel wywłaszczenia, a miasto chciałoby ją sprzedać lub zamienić, to musi o tym poinformować dawnego właściciela. Ten ma wtedy trzy miesiące na decyzję czy chciałby wystąpić o postępowanie zwrotowe. Jeśli tego nie zrobi, miasto może sprzedać lub zamienić grunt, bo roszczenie dawnego właściciela wygasa – wyjaśnia Krystyna Gola, dyrektor Wydziału Nieruchomości w poznańskim starostwie, które obecnie prowadzi ok. 320 postępowań zwrotowych (wcześniej zajmował się tym Geopoz).

W 2003 roku miasto dokonało zamiany działek z Poznańską Spółdzielnią Mieszkaniową. W zamian za dawną działkę rodziców Krystyny Polcyn, PSM przekazała miastu kilkanaście porozrzucanych terenów.

– Nikt jednak nie powiadomił mojej mamy o tym, że taka zamiana może dojść do skutku, a przecież mówi o tym ustawa. Mama dowiedziała się o zamianie dopiero w 2006 roku, po tym jak złożyła kolejny wniosek o zwrot. On też został odrzucony – opowiada Krystyna Polcyn.

I dodaje, że po śmierci swoich rodziców, gdy została spadkobiercą ich majątku, sama zaczęła walczyć o zwrot dawnej działki. Złożyła nawet wniosek o uznanie umowy zamiany między miastem a PSM za nieważną. W 2013 roku Sąd Okręgowy uznał jej argumenty i rozwiązał umowę. Od wyroku odwołało się miasto i PSM. Rok później Sąd Apelacyjny przychylił się do ich argumentów, a w 2015 roku Sąd Najwyższy odrzucił kasację pani Krystyny. Obecnie działka pozostaje w rękach PSM. Do dziś nic na niej nie zbudowano, a pani Krystyna walczy, by to się nie zmieniło.

– W przeciwnym razie już na pewno nie odzyskam tej działki – mówi. Uważa też, że dokonując zamiany działki miasto nie zastosowało się do przepisów ustawy, co teraz niemal zablokowało jej drogę do odzyskania terenów.

O komentarz do powyższej sprawy poprosiliśmy przedstawicieli Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta. Ci zapewniają, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, powołując się na wyrok Sądu Apelacyjnego.

– W świetle wówczas obowiązujących przepisów nie istniał obowiązek Miasta Poznania informowania o zamiarze użycia tej nieruchomości na inny cel niż określony w decyzji wywłaszczeniowej – przekonuje Marek Drozdowski z WGN.

Jego słowa stoją jednak w sprzeczności z tym, co usłyszeliśmy od Krystyny Goli z poznańskiego starostwa. – Nawet jeśli wywłaszczenie było podczas obowiązywania starej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ale zamiana miała miejsce już w okresie nowej ustawy, to miasto powinno o tym powiadomić dawnego właściciela – mówi.

Szanse na odzyskanie działki przez Krystynę Polcyn są niewielkie. Może za to jeszcze walczyć o odszkodowanie od miasta przez złożenie roszczenia na drodze cywilnej do sądu. – Jestem uparta i nie odpuszczę walki o swoją działkę – zapewnia.

Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.