Przestępcze pomysły i triki, czyli ubaw z policyjnej kroniki
Bajkowy stwór okazał się włamywaczem, a bracia - ale nie Grimm - pokłócili się o jedzenie. Nie tylko z takimi przestępcami miała nasza policja do czynienia w mijającym roku.
Czasami nawet przyjmującym zgłoszenia policjantom trudno jest powstrzymać się od śmiechu. Zresztą - sami się przekonajcie. Oto wybrane zdarzenia z policyjnej kroniki.
Rodzinna kłótnia o jedzenie
Pogotowie ratunkowe powiadomiło policję, że karetka została wezwana do mężczyzny, który miał ranę od noża. Dyżurny wysłał patrol policji, grupę dochodzeniowo-śledczą i technika kryminalistyki. Mundurowi zatrzymali brata pokrzywdzonego mężczyzny.
Zatrzymany miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu. Wstępnie ustalono, że dwaj bracia razem pili alkohol. Doszło między nimi do kłótni o jedzenie. Awantura zakończyła się grożeniem sobie nawzajem nożami i zranieniem jednego z braci.
Zakochana spowodowała wypadek
Policja dostała sygnał, że bmw uderzyło w ogrodzenie domu. Okazało się, że za kierownicą siedziała 30-letnia kobieta. Na skutek niedostosowania prędkości do warunków ruchu, zjechała na chodnik i „zatrzymała się” na płocie. Nie miała prawa jazdy, a kluczyki i samochód wzięła swojemu chłopakowi. To w ramach zemsty, że się z nim pokłóciła. - Uspokajałam się, jeżdżąc po mieście - tłumaczyła później.
Ile grozi
- Jeżeli kara zostanie udowodniona, winowajca będzie ukarany.
- Za kradzież z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Ponadto, należy się m.in. liczyć z obowiązkiem naprawienia wyrządzonej szkody. Za kradzież tzw. rozbójniczą grozi kara do 10 lat więzienia.
- Jazda na podwójnym gazie należy do najczęstszych występków. Oprócz zakazu prowadzenia pojazdów i utraty prawa jazdy, pijany kierowca musi liczyć się z ogromnymi sankcjami finansowymi. Sąd obligatoryjnie orzeknie tzw. świadczenie finansowe w kwocie minimum 5000 złotych. W przypadku, kiedy pijany kierowca zostanie ponownie przyłapany, kwota wzrośnie do 10000 zł. tutaj kierowcy są pomysłowi. Próbują przekonać drogówkę choćby tak: - Panowie władzo! Ja nie piłem. Coś musiało być w cukierkach, które dostałem od teściowej na urodziny. Z alkoholem były chyba. To jej wina, że zięcia teraz złapaliście.
Atak najeźdźców na oczach teściowej
Jeden znajomy postanowił złożyć niezapowiedzianą wizytę drugiemu znajomemu. Wjechał na podwórko gospodarza i zaczął grozić mu pobiciem. Krzyczał, że mu wszystko rozwali, zniszczy i jeszcze zrobi krzywdę jego rodzinie. Wspomniany pierwszy znajomy wycofał się dopiero, gdy wspomniany drugi znajomy wezwał policję. Zaniepokojony mężczyzna postanowił złożyć zawiadomienie, bo nie był to pierwszy raz, jak znajomy się odgrażał. Miał pretensje o dawne sprawy związane z pracą. Gdy drugi znajomy, czyli pokrzywdzony, składał zawiadomienie na policji, pierwszy znajomy, czyli napastnik, po raz kolejny przyjechał do jego domu, krzycząc i grożąc. Tym razem miał kumpli do pomocy. Najeźdźcy wybyli szybę w drzwiach wejściowych i porozrzucali rzeczy na podwórku. Świadkiem była teściowa pokrzywdzonego. Wkrótce potem policjanci zatrzymali sprawców.
Spacerowicz z granatnikiem
Na policję dotarła informacja o młodym mężczyźnie, który spaceruje z częścią granatnika przeciwpancernego na ramieniu. Policjanci na pobliskim polu zlokalizowali 19-latka. Na ich widok odłożył on, jak się później okazało, głowicę granatnika. Chłopak został zatrzymany. Był pijany, miał prawie 1,5 promila alkoholu. Podczas przeszukania okolic pobliskiego stawu, w zaroślach policjanci znaleźli kompletny granatnik przeciwpancerny z czasów drugiej wojny światowej, tzw. panzerfaust. Miejsca ujawnienia broni zabezpieczono do czasu przyjazdu saperów. Wyszło na jaw, że kilka dni wcześniej 19-latek znalazł w stawie głowicę granatnika i kompletny granatnik przeciwpancerny. Postanowił postraszyć swoim skarbem mieszkańców osiedla.
Bywa, że dilerzy narkotyków mają fajne wymówki. Jeden tłumaczył, że znalezione w jego kieszeniach woreczki z białym proszkiem nie są jego. Twierdził, że w ogóle spodnie, które ma na sobie, nie są jego. Nie wiedział jednak, czyje. Inny przekonywał, że ktoś kazał mu popilnować narkotyków i akurat, jak tamten ktoś odszedł, zjawił się patrol policji. Za kraty aresztu trafił też 19-latek, przy którym policjanci znaleźli amfetaminę, schowaną w skarpecie.
Nietypowe rzeczy kradną ludzie. Mieliśmy m.in. seryjnego włamywacza do piwnic, który upodobał sobie słoiki z zaprawami. Był też facet, który kradł mięso i kiełbasę prosto ze straganu na bazarze. Funkcjonariusze złapali również 21-latka podejrzanego o kradzież wózków inwalidzkich. Inny przypadek: pracownik małej firmy usiłował wynieść poza teren swego zakładu pracy świeczki. Kartony ze świeczkami wywoził na taczkach i składował je pod drzwiami ewakuacyjnymi zakładu, w którym pracował. Podobno robił sobie zapas na święta Bożego Narodzenia.
Dycha albo stówka za milczenie
O pieniądzach też mowa. Pewien pan bardzo awanturował się w domu. Skierowany na miejsce patrol ustalił, że mężczyzna nie tylko prowokuje kłótnie z domownikami, ale też niszczy meble i różne inne przedmioty w mieszkaniu.
Pokrzywdzone krewne chciały, aby ukarać ojca za znęcanie się nad nimi. To dlatego został zatrzymany. Kiedy był przewożony do komisariatu, próbował przekupić mundurowych, wręczając im najpierw dychę, a potem stówkę. To po to, aby zapomnieli o sprawie i go wypuścili. Nie udało się.
Każdy inaczej okazuje emocje. Patrol zatrzymał 26-latka, który uszkodził trzy zaparkowane samochody. Mężczyzna w ten sposób postanowił odreagować nerwy po tym, jak konduktor nakazał mu opuścić pociąg za brak ważnego biletu.
Policjanci zatrzymali 45-latka, który próbował włamać się do jednej z firm. Mężczyzna - dla niepoznaki - przebrał się w strój bajkowego Minionka. Strój nie pomógł, bo facet i tak trafił w ręce policji.
Niektórzy mają pecha. Kryminalni zatrzymali 27- i 28-letniego włamywacza. W ustaleniu jednego z podejrzanych pomógł policjantom należący do niego telefon komórkowy. Sprawca zgubił go na miejscu przestępstwa.
Oby nas pech nie prześladował w nadchodzącym roku.