Wbrew przekonaniu Kościół katolicki nie jest jedyną instytucją uprawnioną do nauki religii. Chcą jej uczyć m.in. członkowie grupy modlitewnej z Krapkowic czy tzw. pastafarianie, kpiący z innych religii
Uczniowie z Krapkowic, podobnie jak dzieci i młodzież w całym kraju, zasiedli w szkolnych ławach po wakacyjnej przerwie. Wychowawcy poinformowali uczniów, jak będzie wyglądał rok szkolny, i przekazali im plan lekcji. W rozkładzie zajęć rewolucji nie ma, poza jednym szczegółem - uczniowie w ramach lekcji religii będą w tym roku podzieleni na trzy grupy. Będą chodzić na: lekcje religii prowadzone przez katolickich księży albo katechetki, lekcje etyki oraz (tu nowość) lekcje organizowane przez katechetów Centrum Chrześcijańskiego „Tylko Jezus” Kościoła Bożego w Chrystusie w Krapkowicach.
Za tą ostatnią grupą stoją m.in. pastor Andrzej Krajka i pastor Roman Chmielewski z Krapkowic.
To osoby, które jeszcze kilka lat temu tworzyły krapkowicką Odnowę w Duchu Świętym - tę samą, przed którą w 2008 i 2009 roku przestrzegali jezuici, pisząc: „Chcemy przestrzec studentów przed zgubnym wpływem grupy krapkowickiej. Grupa krapkowicka stosuje metody oraz głosi treści, które nie licują z nauką Kościoła i poszanowaniem wolności człowieka”.
Na stronach Xaverianum.pl można było wtedy przeczytać także relacje studentów: „Ci z grupy krapkowickiej zrobią wszystko, żeby oderwać od rodziny, od bliskich, rodziców i przyjaciół. Na spotkaniach modlą się o nawrócenie katolickich rodziców na drogę Odnowy”.
Niedługo po tym biskup opolski Andrzej Czaja, w związku z nieprawidłowościami, wykluczył grupę z Kościoła katolickiego - zabronił jej członkom gromadzenia się w kościołach i dalszego używania nazwy.
Nadzór tak, ale nie nad treściami
Członkowie grupy zawiązali nowe stowarzyszenie. Zaczęli organizować swoje spotkania w Krapkowickim Domu Kultury, a niedawno zgłosili do gminy i powiatu, że rozszerzają działalność o naukę lekcji religii w podstawówkach, gimnazjach i szkołach średnich.
Działacze grupy modlitewnej chcą, by dzieci, które dotychczas uczęszczały np. na religię prowadzoną z katolickim księdzem, chodziły na takie zajęcia do siedziby zboru przy Osiedlu Sady w Krapkowicach. Tam religię wykładać będą katecheci uprawnieni przez zbór.
Ocena końcowa z religii prowadzonej przez zbór trafi ostatecznie także na świadectwo i będzie się liczyć do średniej.
- Nasze lekcje religii będą otwarte dla wszystkich - zapowiada pastor Roman Chmielewski. - Zajęcia będą bardzo ciekawe i różnorodne. Na pewno nie będą one polegały na tym, że prowadzący będzie odpytywać młodzież albo straszyć dzieci - zachwala pastor.
Zajęcia będą bardzo ciekawe i różnorodne
Gmina podpisała już porozumienie z grupą modlitewną ws. organizacji zajęć. Powiat jest w trakcie sprawdzania dokumentów. Generalnie samorządy nie mogą odmówić zborowi nauczania wiary wśród uczniów. - Takie zajęcia może prowadzić każdy kościół lub związek wyznaniowy, który jest zarejestrowany w Polsce - tłumaczy Jolanta Myśluk, która w urzędzie miejskim w Krapkowicach odpowiada za oświatę. - Gwarantuje to rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych.
Warunek jest tylko jeden - rodzice muszą złożyć deklaracje, że chcą, by ich dziecko było uczone przez imama lub rabina.
Przepisy przewidują, że w takich przypadkach samorząd musi zatrudnić takiego katechetę w szkole i płacić mu za prowadzone zajęcia. Organizator lekcji religii może natomiast wybrać, czy chce, żeby odbywały się one w punkcie katechetycznym poza murami szkoły, czy też w samej szkole (w tym drugim przypadku musi mieć co najmniej 7 chętnych). Generalnie liczba chętnych musi wynosić co najmniej 3 osoby.
- W związku z tym nie wykluczamy drobnych korekt w planie lekcji - mówi Andrzej Brzozowski, wicedyrektor gimnazjum nr 2 w Krapkowicach. - Lekcje religii zostaną przesunięte na początek lub na koniec zajęć.
Kto skontroluje, jakie treści będą przekazywane uczniom podczas lekcji religii? Przepisy przewidują, że nadzór prowadzi dyrektor szkoły.
- Dyrektor nie ingeruje w treści przekazywane podczas lekcji religii - tłumaczy Teodozja Świderska, rzecznik kuratora oświaty w Opolu. - Dyrektor sprawdza natomiast, czy nie jest naruszane np. bezpieczeństwo uczniów. W przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości dyrektor powiadamia o tym zwierzchników danego kościoła.
Wyznawcy makaronu też chcą uczyć religii
Polskie przepisy, choć przewidują, że uczeń musi chodzić na zajęcia z religii (lub etyki), należą do liberalnych. Nie faworyzują Kościoła katolickiego, mimo podpisanego konkordatu ze Stolicą Apostolską. De facto umożliwiają nauczanie wiary każdej grupie religijnej. Na podstawie tych przepisów w niektórych szkołach w Warszawie dzieci uczą się już islamu, a w Kędzierzynie-Koźlu swoje lekcje religii mają od pewnego czasu zielonoświątkowcy.
Liberalne przepisy w tym zakresie mogą jednak narazić szkołę na śmieszność. Od pewnego czasu praw podobnych do innych związków wyznaniowych domagają się w Polsce wyznawcy Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Pastafarianie, bo tak zwą się członkowie tego „wyznania” (od włoskiego słowa „pasta”, czyli „makaron”), parodiują inne religie. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odmówiło takiej rejestracji, uznając, że pastafarianie nie są żadnymi wyznawcami, a grupą śmieszków, którzy kpią z innych religii.
Przedstawiciele resortu, wydając takie postanowienie, z pewnością mieli świadomość, że jeśli zgodziliby się zarejestrować Latającego Potwora Spaghetti, to jego „pastorzy” otrzymaliby takie same prawa jak np. duchowni katoliccy. Otwarłoby to drogę przedstawicielom tego „kościoła” do nauczania religii w szkołach.
Autor: Radosław Dimitrow