Przekładaniec z kolorami. Dlaczego nasza flaga może budzić złość w Azji?
Czy z powodu polskiej flagi ktoś może się na kogoś śmiertelnie obrazić? Podejrzewam, że to pytanie mogło zaskoczyć niejednego Czytelnika, więc spieszę z odpowiedzią: tak, mianowicie Indonezyjczycy wściekli się na Malezyjczyków.
Kiedy ludzie wymyślali flagi, mieli do wyboru ograniczoną liczbę prostych wariantów, a poza tym chwytali się podobnej symboliki, więc nic dziwnego, że niektóre flagi mogą się komuś pomylić, zwłaszcza gdy patrzy z daleka - np. rosyjska, słowacka, słoweńska i serbska mają pasy: biały, niebieski i czerwony. Kiedyś nasi przodkowie wybrali sobie kolory: biały i czerwony, ale innym nie przeszkodziło to w podjęciu identycznej decyzji, dlatego mamy to samo co Monako czy Indonezja - z tym, że czerwony jest u nich na górze (monakijska flaga jest mniejsza od indonezyjskiej). To wszystko są szczegóły techniczne, jednak sprawa zrobiła się gorąca politycznie, gdy podczas Igrzysk Południowoazjatyckich w Malezji wydano album prezentujący uczestników i przy Indonezji, niby przez pomyłkę, znalazła się polska flaga (biały pas na górze).
Wybuchł skandal, wzrosło napięcie, bo oba kraje łączy trudna historia, prawie tak samo skomplikowana jak nas z Niemcami lub Rosjanami. Wystarczy powiedzieć, że wyzwalająca się w latach 50. XX wieku spod wpływów holenderskich Indonezja była przeciwna niepodległości Malezji, która z kolei zrywała w tamtym okresie z Brytyjczykami. Teraz już łatwiej Wam zrozumieć, dlaczego na widok polskiej flagi w albumie szlag trafił Indonezyjczyków.
Można się zastanawiać, czy flaga budzi w Polakach jakieś większe emocje. Na razie nikt nikomu prawa do machania nią nie odbiera, mimo zaostrzającego się od czasu do czasu konfliktu politycznego. W tym kontekście ciekawą inicjatywą wykazał się niejaki Aleksander Dadela, który wędrując po świecie taszczy ze sobą torbę sieci handlowej Biedronka, po czym zdjęcia (np. ze szczytu Rysy) wkłada na facebooka. Pomysł chwycił, jego śladem poszli inni, więc torba ma mnóstwo zdjęć z najbardziej egzotycznych miejsc, takich jak Wielka Rafa Koralowa, co oznacza, że zeszła razem z nurkiem głęboko pod wodę. Kiedyś Polacy chwalili się flagą zatkniętą na szczytach wysokich gór czy powiewającą na niezmierzonych oceanach, a teraz w tej roli wyręcza ją kawał plastiku z nadrukowaną biało-czerwoną wesolutką biedronką. Co jest o tyle kontrowersyjne, że - jak powszechnie wiadomo - Biedronka, mimo że wryła się dynamicznie w polski krajobraz miejski, niczym świder drążący warszawskie metro, jest tak naprawdę portugalska. Nawiasem mówiąc, flagi Portugalii (zielono-czerwona) nie sposób pomylić z naszą.
Wstyd się przyznać, ale nie jestem admiratorem flagi. Rzecz jasna, nic przeciwko niej nie mam. Szczerze przyznam, że połączenie bieli z czerwienią ma wielką siłę wyrazu. Ograniczenie się do dwóch kolorów to jakby demonstracja prostoty uczuć. A są przecież nacje, które bawią się na przykład trzema barwami, sięgają po niebieski, zielony czy czarny. Tacy wyrafinowani. Fakt, do tej pory tylko raz wywiesiłem flagę za oknem. Amerykańską. Po atakach 11.09.2001. I była mała jak chustka do nosa.