Przegrana z Belgami, teraz Radom i mecz na szczycie
Stelmet przegrał piąty, kolejny mecz w Lidze Mistrzów. Przed zielonogórzanami bardzo trudne spotkanie w ekstraklasie z Rosą w Radomiu.
Niestety, belgijski Proximus Spirou Charleroi po dogrywce okazał się lepszy wygrywając 86:83. Zwycięstwo, najlepiej różnicą 18 punktów (w Charleroi przegraliśmy 69:86) dawało nam już pewne szóste miejsce i grę w kolejnej rundzie Pucharu Europy FIBA, wygrana znacznie przybliżała szansę na udział (wystąpią w niej szóste ekipy i dwie siódme z najlepszym bilansem), porażka ją oddala. Niestety, przegraliśmy i jeśli chcemy jeszcze grać w pucharach musimy zwyciężyć w ostatni meczu z AEK w Atenach, co biorąc pod uwagę ostatnie mecze jest raczej wątpliwe.
Z pewnością zielonogórzanom nie można odmówić ambicji i woli walki. Do końca bili się o zwycięstwo. Należy się im pochwała za postawę w czwartej kwarcie i dogrywce. Tyle że wcześniej były trzy kwarty. Wszystkie przegrane, w których nasz zespół nie pokazywał nic ciekawego, popełniał liczne, momentami wręcz szkolne błędy. To co się udaje w ekstraklasie, czyli słaba gra, potem przebudzenie, dobre momenty i w końcu zwycięstwo na arenie europejskiej nie wystarcza. Mecz z Proximus Spirou jest kolejnym tego dowodem. A przecież ekipa belgijska to nie są mocarze basketu. Owszem mają trzech dobrych dysponującym fajnym rzutem graczy, kilku solidnych pomocników, ale to wszystko. Niestety, na tak grający Stelmet to wystarczyło. Oczywiście brak Łukasza Koszarka w zespole był bardzo widoczny, ale tłumaczy to porażkę tylko w pewnym stopniu. Przed rokiem graliśmy w Eurolidze, potem w Pucharze Europy awansowaliśmy do ćwierćfinału. Dziś mamy przedostatnie miejsce w grupie Ligi Mistrzów i małe szanse by w europejskich rozgrywkach pozostać. Szkoda...
- Cóż nie udało nam się w końcówce przechylić szali na swoją korzyść - podsumował kapitan zespołu Łukasz Koszarek, który z powodu kontuzji cały mecz spędził na ławce - Wprawdzie w ostatnich sekundach kibice domagali się bym wszedł na parkiet, ale nie było sensu ryzykować. Mam nadzieję że w kolejnym spotkaniu już zagram. Trzeba przyznać że mieliśmy w tym meczu trochę szczęścia bo przecież udało nam się wyrównać i doprowadzić do dogrywki w ostatniej sekundzie. Po tej porażce obawiam się że nasze szanse dalszego grania w pucharze znacznie zmalały. Nasz tegoroczny występ trzeba uznać za porażkę. Tyle że w poprzednim sezonie wiele razy mieliśmy sporo szczęścia wygrywając spotkania w samych końcówkach. W tym przynajmniej w czterech spotkaniach byliśmy gorsi w ostatnich momentach. Gdyby te porażki zamienić na zwycięstwa byłyby zupełnie inaczej.
Tyle kapitan Stelemtu. Dom oceny występu zielonogórzan w Lidz Mistrzów jeszcze wrócimy. W spotkaniu z Proximus Spirou rywale byli skuteczniejsi (oni 47,2 proc. rzutów z gry - 25/53, my 40,3 proc. 27/67). Przegraliśmy zbiórki 31:42, asysty 19:23, mieliśmy więcej strat 11:7. Teraz wypada nam czekać na ostatnią kolejkę, spróbować wygrać i czekać jak wypadną inne ekipy z siódmych miejsc.
Jednak przed Atenami będzie Radom. W niedzielę spotkają się mistrz z wicemistrzem. To spotkanie jest zapowiadane jako hit kolejki i miejmy nadzieję że takie będzie. Rosa to nowy zespół w polskiej ekstraklasie. Przed kilkoma laty w Radomiu znalazł się sponsor, wykupiono dziką kartę i powoli, systematycznie zaczęto budować mocny zespół. Przed dwoma laty Rosa grała o brązowy medal (wcześniej w półfinale przegrała ze Stelmetem 0:3) ale lepsza okazała się ekipa Energi Czarnych Słupsk. W poprzednim Rosa dotarła do finału gdzie kkolejny raz szans nie dał jej Stelmet wygrywając 4:0. Wcześnie radomianie zdobyli Puchar Polski pokonując w finale Stelmet, a w inauguracji obecnego sezonu zdobyli Superpuchar wygrywając z naszym zespołem w Zielonej Górze. Trzeba jednak zaznaczyć że o ile w play offach wygrywaliśmy pewnie w hali CRS i w Radomiu to w rundzie zasadniczej w poprzednich sezonach tam lepsi byli gospodarze. W sumie spotkania Rosy ze Stelmetem w ostatnich sezonach stały się najważniejszymi w lidze. Radomianie spisują się z pewnością poniżej oczekiwań. Rosa jest dopiero ósma. W 15 meczach ma 23 punkty. Ośmiokrotnie wygrała i aż siedem razy uległa rywalom. We własnej hali jest znacznie mocniejsza, bo w siedmiu spotkaniach sześciokrotnie była lepsza i tylko raz schodziła z parkietu pokonana. W Radomiu zmontowano ciekawą ekipę. Pozyskano kilku zawodników już otrzaskanych z polskimi parkietami (Amerykanie Jordan Callahan, Gary Bell, Kim Adams) oraz sięgnięto po dwóch nowych: Darnella Jacksona i Tyrone’a Brazleltona. Ten drugi miał świetny początek, ale od pewnego czasu zmaga się z kontuzją. W Radomiu ekipa polska od lat jest bardzo solidna. Nazwiska Michała Sokołowskiego, Daniela Szymkiewicza, Jarosława Zyskowskiego, czy Roberta Witki są znane w koszykarskim światku. Stelmet ma mocniejszy skład, lepiej spisuje się w rozgrywkach (16 pkt w 15 meczach, 12 zwycięstw, trzy porażki). Zielonogórzanie po odpadnięciu z Ligi Mistrzów (w takiej samej sytuacji jest Rosa) muszą się skoncentrować na ekstraklasie. Mają okazję by pokazać swoją moc już w Radomiu. Mecz odbędzie się w niedzielę o godz. 12.40. Transmisja telewizyjna w Polsacie Sport. U nas relacja na żywo.