Przedwojenne imperium miodu. Historia odkrywana na nowo
Rzeczpospolita Pszczelarska miała około 12 tys. członków. Serce spółdzielni, skupującej miód w całym kraju, biło w Lublinie. O historii lubelskich pszczelarzy będzie można posłuchać w czwartek w Ośrodku Brama Grodzka - Teatr NN przy ul. Grodzkiej 21, początek spotkania o godz. 17.
Stanisław Jasiński (1900-1984) uczestnik wojny 1920 roku, z zamiłowania i zawodu pszczelarz. W Staszicu zaprzyjaźnił się z kolegami, których rodzice mieli pasieki. Jego córka opowiada, że pierwszą, własną założył przy rodzinnym domu na Wrotkowie. W 1923 roku Jasiński zaczął pracę instruktora pszczelarskiego Wojewódzkiego Związku Kółek Rolniczych w Lublinie.
Ważną datą w tej historii jest rok 1932 i powstanie Spółdzielni Związek Pszczelarzy z ograniczonymi udziałami w Lublinie. Spółdzielni, która skupywała miód od rolników, a potem sprzedawała go w swoich sklepach.
- Weźmy ówczesny zysk ze sprzedaży 1 litra miodu: dwie trzecie pieniędzy dostawał pszczelarz, który oddawał miód spółdzielni, a jednocześnie był jej członkiem. Resztę pieniędzy znowu dzieliło się na trzy części: jedna trzecia szła na cele oświatowe, jak szkolenia pszczelarzy; jedna trzecia na koszty funkcjonowania spółdzielni; a jedna trzecia wracała do pszczelarza w formie udziałów. Ten podział środków został nazwany od nazwiska mojego ojca normą Jasińskiego - wyjaśnia Bożenna Jasińska.
Opowiadając o zasięgu przedwojennej Spółdzielni Związek Pszczelarzy używa określenia Rzeczpospolita Pszczelarska.
- W pewnym okresie miała ona około 12 tys. członków i swoim zasięgiem obejmowała 2/3 terenu Polski od Kresów po kieleckie. Była popularna, bo zapewniała pszczelarzom godziwą cenę za miód - wyjaśnia Jasińska.
Żeby zostać członkiem Spółdzielni trzeba było mieć co najmniej sześć uli. Główna siedziba była w istniejącym do dziś dworku z ulicy Lipowej 5. Budynek dał pszczelarzom w dzierżawę Tadeusz Piotrowski. Zachowało się zdjęcie, które pszczelarze zrobili sobie przed swoją siedzibą, Piotrowski siedzi na nim obok Jasińskiego.
Ul ze szkła i mobilna „propaganda pszczelnictwa”
- Edukacja była ważna dla taty i jego kolegów. Na przykład w Ogrodzie Saskim ustawili taki pokazowy ul, przy którym w niedziele organizowali pogadanki o pszczołach - dodaje Jasieńska.
- Ściany ula w Ogrodzie Saskim były ze szkła, więc można było podpatrywać życie pszczół. Ul funkcjonował w latach 1927-1931 – informuje Dariusz Galicki z Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN, współautor projektu „Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia – Rzeczpospolita Pszczelarska”.
Z kagankiem oświaty w Polskę szli też lubelscy kolejarze zajmujący się pszczelarstwem. - Twórcą i głównym wykonawcą idei „wagonu pszczelarskiego” Rodziny Kolejowej był niestrudzony propagator pszczelarstwa, Teodor Rembalski (1881-1966) z Lublina – wyjaśnia Dariusz Galicki z Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN. - W Pamiętniku Wszechsłowiańskiego Zjazdu Pszczelniczego i Wystawy Pszczelniczej w Poznaniu z sierpnia 1929 roku wagon został opisany następująco: „Ministerstwo Komunikacji przy pomocy N.Z.T.P. [Naczelnego Związku Towarzystw Pszczelniczych] i innych organizacyj prowadzi propagandę pszczelnictwa wśród kolejowych pracowników, mając umyślnie urządzony do pokazów pszczelniczych wóz kolejowy” – cytuje Galicki.
Pasieka na 100 uli
Spółdzielnia Związek Pszczelarzy z ograniczonymi udziałami miała też przynosić zyski. Miód sprzedawana w firmowych sklepach - trzy była w Lublinie (ulice Lubartowska, Zamojska i Foksal, obecnie 1 Maja), po jednym w Łodzi i Warszawie.
Miód pitny był produkowany przy Lipowej. W 1934 roku przy Radziwiłłowskiej 5 powstało laboratorium do badania chorób pszczół, czyli Pszczelniczy Zakład Doświadczalny. - Rolnicy spoza spółdzielni mówili, że też chcieliby korzystać z laboratoriom, a ojciec im na to: ja to mam dla moich pszczelarzy. Jak wy chcecie badać pszczoły, to wystosujcie pismo do ministra rolnictwa - opowiada córka Stanisława Jasińskiego.
Pszczelarze byli w Lublinie i jego okolicach świetnie zorganizowani. Nie można zapomnieć o liczącej ok. 100 uli pasiece doświadczalnej, która w latach 30. XX wieku powstała w parku dworskim w Zemborzycach. Śladem po tamtejszym parku roślin miododajnych są rosnące do dziś szpalery lip. Pasieki doświadczalne powstały też w Klementowicach i Lubartowie.
Wróćmy do spółdzielni. Stanisław Jasiński pilnował rynku. - Kiedyś dostał informację, że po jego terenie jeździ Żyd i skupuje miód po zaniżonych cenach. Zareagował od razu, jadąc do Warszawy. Przez radio, gdzie miał audycje o pszczelarstwie, ostrzegał, żeby miodu od tego człowieka nie brać. Efekt był taki, że ten kupiec zbył w Warszawie tylko jeden wagon miodu i został z dużo większą ilością towaru. Później nie zajmował się już tym biznesem. Ojcu chodziło w tym przypadku o to, aby pszczelarze dostawali zawsze uczciwą ceną za miód - opowiada Bożenna Jasińska.
- Ważnym wyrazem osiągnięć Spółdzielni Związek Pszczelarzy był złoty medal przyznany na Wszechsłowiańskiej Wystawie w Belgradzie w 1934 roku oraz medal w San Antonio w 1936 roku – czytamy w biogramie Stanisława Jasińskiego, umieszczonym na stronie internetowej Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN.
Symboliczne znaczenie ma też film o bartnictwie, którego premiera odbyła się w lipcu 1939 roku, podczas XII Kongresu Pszczelarskiego w Zurichu w Szwajcarii. Stanisław Jasiński był jednym z jego pomysłodawców i bohaterów.
Przechytrzyć okupanta
- Na początku okupacji, jak mój tata wrócił z kampanii wrześniowej, firmą zarządzał już Niemiec. Tata opowiadał mi, że w 1940 roku hitlerowcy kazali przesłać wszystkie pieniądze spółdzielni na krakowskie konto, bo w Krakowie znajdowały się władze Generalnej Guberni. To wcale nie były małe środki, więc ojciec nie zamierzał tego zrobić. W ciągu trzech dni znalazł się chętny na sprzedaż kamienicy, transakcja została zrealizowana w Warszawie, dokąd tata pojechał z Janem Marczakiem, kolegą z zarządu spółdzielni. Tak pszczelarze stali się właścicielami kamienicy przy ulicy Hipotecznej 3 w Lublinie - opowiada Borzenna Jasińska.
W rodzinnych zbiorach rodziny Jasińskich zachował się akt notarialny sprzedaży kamienicy, spisany 4 lutego 1941 roku. Nieruchomość kosztowała 174 tysiące złotych. Z powodu tej transakcji nie po myśli okupanta, Jasiński trafił do aresztu gestapo „Pod Zegarem”. - Na szczęście udało się go stamtąd wykupić, ale tata został wyrzucony ze spółdzielni, którą przecież zakładał i był prezesem - wyjaśnia Jasińska.
Niemcy do lipca 1944 roku korzystali z majątku spółdzielni, ostatecznie został on rozgrabiony. - To w czasie okupacji, gdy spółdzielnią zarządzali Niemcy, jej nazwa została zmieniona na Apis - mówi Bożenna Jasińska.
Po wojnie pszczelarze próbowali reaktywować spółdzielnię. Udało się to pod koniec 1945 r. - W 1949 r. Centralny Zarząd Pszczelarzy zawiesił zarząd spółdzielni, a jego członkowie zostali aresztowani. Także mój tata znalazł się w stalinowskim więzieniu na Zamku Lubelskim - ubolewa Bożenna Jasieńska. I dodaje: - Po latach wspominał ostatnie posiedzenie zarządu powojennej spółdzielni. Padły na nim słowa: to już jest koniec Rzeczpospolitej Pszczelarskiej.
Apis z tradycją
To nie był jednak koniec tradycji pszczelarskich w naszym mieście. Spółdzielnia Pszczelarska Apis w Lublinie, produkująca m.in. miody pitne, za datę początku istnienia swojej firmy podaje 1932 rok, czyli moment powołania Spółdzielni Związek Pszczelarzy z ograniczonymi udziałami w Lublinie.
„Po 1920 roku powstawały różne zrzeszenia pszczelarzy, nawiązujące do wzorów organizacyjnych z XIX wieku, podejmując inicjatywy gospodarcze w celu ułatwienia zbytu miodu. (…) Mobilizacja pszczelarzy dała zadawalający wynik i w dniu 18 maja 1932 roku odbyło się założycielskie zebranie spółdzielni przy obecności 15 członków-założycieli, pod nazwą firmową Związek Pszczelarzy. Na tym zebraniu uchwalono statut, który w art. 3 nakreślił główny cel Spółdzielni: „celem Spółdzielni jest podniesienie dobrobytu oraz stanu pasiek swych członków, jak również współdziałanie w ich rozwoju kulturalnym" – czytamy na stronie internetowej lubelskiego producenta. - Od 1963 roku działamy przy ulicy Diamentowej, ale istniejemy od 1932 roku – potwierdza Mirosław Banak ze spółdzielni Apis.
Trzeba też pamiętać, że w okresie dwudziestolecia międzywojennego i później pszczelarze działali w różnych organizacjach i instytucjach.
Wirtualna gra o pszczołach
O historii Stanisława Jasińskiego i innych lubelskich pszczelarzy będzie można posłuchać w czwartek (24 listopada) w Ośrodku Brama Grodzka - Teatr NN przy ul. Grodzkiej 21.
Spotkanie promujące projekt „Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska” rozpoczyna się o godz. 17, wstęp wolny. W ramach tego projektu zostanie uruchomiona internetowa strona, na której będą zamieszczone wspomnienia ok. 50 pszczelarzy z Lubelszczyzny, w tym osób urodzonych w latach 20. XX wieku.
Będzie można też poczytać na stronie o wierzeniach związanych z pszczelarstwem. - Cała sfera wierzeń dotycząca pasiek i pszczelarstwa jest elementem kultury ludowej. Jednym z czołowych była wiata w diabła pasiecznika, który miał pomagać w pasiece – mówi Piotr Lasota z Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN, współautor projektu „Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska”.
Poza tym będzie można zagrać w wirtualną pasiekę, zasady gry były konsultowane z pszczelarzami. Jeśli wszystkie prace przy pszczołach, zależne od pory roku, wykonamy właściwie, czeka nas nagroda w postaci słoików wirtualnego miodu.
- Impulsem do działania była dla nas pierwsza wizyta pani Bożenny Jasińskiej, która przyszła z dwoma siatkami dokumentów na temat lubelskiego pszczelarstwa. Dodając, że dużo więcej ma w domu. To właśnie ona powiedziała nam o Rzeczpospolitej Pszczelarskiej - mówi Piotr Lasota z Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN.
Na stronie znajdzie się też makieta 3D przedstawiająca obiekty nieistniejącej Rzeczpospolitej Pszczelarskiej.