Przedszkolaki wysłały liścik podwieszony do balonu. Nie uwierzycie, kto odpisał
Maluchy z gorzowskiego przedszkola nr 11 przy ul. Malczewskiego w Gorzowie nieźle się zdziwiły, gdy dostały kartkę z miasta oddalonego o tysiąc kilometrów!
- Byłam pewna, że balony dolecą gdzieś między bloki i dostaniemy karteczkę najwyżej od kogoś z osiedla Staszica. Nie śmiałam myśleć, że któryś zrobi nam taką niespodziankę i wyląduje na skraju Holandii! - przyznaje zaskoczona przedszkolanka Ksenia Budzyńska. A maluchy się śmieją, że ich balonik zrobił niezłe fruuu!
Prawie zapomnieli
Przedszkole nr 11 nosi imię Marii Kownackiej i mieści się miedzy blokami przy ul. Malczewskiego. To urocza, osiedlowa placówka. Gdy odwiedzamy ją w czwartkowy poranek, pachnie śniadaniem, a dzieciaki witają nas uprzejmym „dzieeeeń doooobryyyy”!
W lutym był tu karnawałowy bal. Po imprezie zostały balony z helem. Przedszkolanka Ksenia Budzyńska i jej grupa „Rogasie” zastanawiali się, co z nimi zrobić. - Puśćmy je w świat! - zaproponowała nauczycielka. A maluchy z radością przyklasnęły.
Do każdego z czterech balonów wspólnie doczepili kartki. Był na nich adres przedszkola i prośba do znalazcy, by dał znać, gdzie natrafił na liścik.
- Puściliśmy balony wspólnie z placu przed przedszkolem. Był 15 lutego - wspomina pani Ksenia. A dzieci opowiadają, że baloniki natychmiast wystrzeliły w górę i wszyscy patrzyli, jak znikają gdzieś na niebie.
- Po cichu liczyłam, że za kilka dni zgłosi się do nas ktoś z osiedla, że balon spadł u niego przed blokiem - mówi K. Budzyńska.
Minęło kilka dni. Nie było żadnej odpowiedzi. Minął tydzień. I nic. Dwa - i cisza. Trzy - tak samo. Maluchy i pani Ksenia powoli zapominali o akcji.
Trzeba podziękować
W środę do przedszkola przyszedł list. Napisany po polsku, ale nieco koślawymi literkami. Wyglądało, jakby pisało dziecko. Ale... to był list z Holandii! Z dołączoną mapką.
Autorką była pani C. Van Waesberghe. Napisała po polsku: „Dzień dobry dzieci eksperyment balon. Miejsce znalezienia: Oosterschelde - Zeeland plaża przy wieś Bruinisse 18-02-2016 r. (...)”.
- Zrozumieliśmy, że ta pani zrobiła nam wielką uprzejmość i nie dość, że odpisała odręcznie, to jeszcze przetłumaczyła to na polski, pewnie z pomocą internetowego słownika. Wraz z dziećmi byliśmy zachwyceni i miło zaskoczeni. Nie spodziewaliśmy się, że nasz balonik doleci aż tak daleko. Może trzy pozostałe też pokonały granice i ktoś do nas napisze? Wciąż na to liczymy - nie kryje nadziei pani Ksenia oraz jej Rogasie.
Przedszkolaki już szykują przesyłkę z podziękowaniami. Może włożą do niej ten artykuł?
Teraz przedszkolaki szykują wielką niespodziankę dla pani Van Waesberghe. Namalują obrazki, napiszą podziękowania i do paczki dołożą jeszcze informacyjny folder o Gorzowie. Bądźcie spokojni - nie wyślą tego balonem. Tym razem tradycyjnie - pocztą.
Kilometry na godziny
Okazało się, że tłumaczenie dzieciom, że ich balonik przeleciał niemal tysiąc kilometrów (w linii prostej: 997) nie było takie łatwe. Bo dla malucha tysiąc to taka sama abstrakcja jak milion, sto czy 15 tysięcy. - Wyjaśniłam im, że tysiąc kilometrów to dziesięć godzin szybkiej jazdy autem. Były pod wrażeniem - zdradza pani Ksenia.
P.S. Na wielkiej mapie w sali ładnie dzieci wraz z panią ładnie zaznaczyły trasę Gorzów - Holandia. Życzymy im, by niedługo musieli zaznaczać jeszcze trzy inne trasy!