Przedszkola nie będzie?
Chętnych maluchów jest sporo, a miejsc w gminnych przedszkolach wciąż zbyt mało. Lekarstwem miał być nowy budynek, jednak jego budowa stanęła pod znakiem zapytania.
Podczas gdy mieszkańcy dwóch sąsiednich gmin (Skwierzyna i Przytoczna) cieszą się na wieść o przyznanych im dotacjach na remonty i rozwój przedszkoli, międzyrzeczanie nie mają powodu do radości. Wniosek o 2 mln zł, które miały być przeznaczone na rozbudowę szkoły podstawowej nr 3 nie znalazł się na ogłoszonej przez urząd marszałkowski liście.
Miało być pięknie
Budowa skrzydła przy SP3 całkowicie przeznaczonego dla najmłodszych dzieci miało rozwiązać powracający co roku problem z brakiem miejsc w państwowych przedszkolach. - Nie rozumiem. Nowe przedszkole w mieście to przecież konieczność. Wątpię, żeby inne gminy miały aż tak duży problem z miejscami jak u nas. Z tego co wiem tam nie ma prywatnych placówek, a u nas jest ich chyba z dziesięć. Wyrastają jak grzyby po deszczu i zawsze są pełne. Samo to świadczy o skali problemu, bo rodzice wydają krocie na opiekę nad swoimi dziećmi - mówi mieszkanka Międzyrzecza Iza Mączka.
Władze wciąż mają jednak nadzieję, że dotacja zostanie przyznana gminie. - Zabrakło pół punktu, złożyliśmy odwołanie i czekamy na jego rozpatrzenie. Jesteśmy dobrej myśli - mówi burmistrz Remigiusz Lorenz i przypomina, że dofinansowanie na ocieplenie budynku gimnazjum również przyznano gminie dopiero po odwołaniu.
Co teraz?
Przedszkolne skrzydło miało być wybawieniem dla rodziców w przyszłym roku. Niezależnie od tego, czy powstanie, we wrześniu tegoroczne świeżo upieczone przedszkolaki będą musiały gdzieś się podziać. Zwłaszcza, że ustawa nakłada na gminy obowiązek zapewnienia miejsc już trzyletnim dzieciaczkom. W tym roku wyjątkowo wielu rodziców złożyło więc wnioski o miejsce w przedszkolu. Do publicznych placówek dostało się zaledwie około 100 dzieci, większość z pozostałych trafi więc do oddziałów przedszkolnych w podstawówkach.
- Zwiększy się liczba oddziałów dla dzieci w wieku od czterech do sześciu lat w szkołach podstawowych. Cztery będą funkcjonować w „dwójce”, przynajmniej dwa powstaną w przekształcanej z Gimnazjum nr 1 Szkole Podstawowej nr 1. Dwa oddziały przedszkolne powstaną w „trójce” i trzy w „czwórce” - mówi - mówi dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty Izabella Korejwo i zapewnia, że dzieci wcale na tym nie stracą. Będą miały zapewnioną ośmiogodzinną opiekę, osobne sale, wejścia i boiska, a także wyżywienie. - To rozwiązanie świetnie sprawdza się w SP2, gdzie już działają oddziały przedszkolne. Zarówno dzieci, jak i rodzice są bardzo zadowoleni - dodaje Izabela Korejwo.
Jej argumenty nie przekonują jednak wszystkich rodziców. - Lepsze to, niż nic, bo dziecko gdzieś zostawić trzeba. Jeśli miałabym wybierać, oczywiście, że chciałabym typowe, normalne przedszkole. Do szkoły dzieciaki się jeszcze nachodzą - mówi młoda mama, pani Anna.
Co z najmłodszymi?
Choć osobne sale w szkołach to nie to samo, co pełnowymiarowe przedszkole, dla wielu rodziców trzylatków ustawa to wybawienie. Dzięki temu, że starsze dzieci pójdą do oddziałów, dla tych młodszych znajdą się miejsca w przedszkolach. Jednak nie dla wszystkich. - Jeszcze nie znamy dokładnie liczby trzylatków, dla których miejsc w przedszkolach gminnych zabraknie, jednak prawdopodobnie gmina ogłosi konkurs na opiekę w przedszkolach niepublicznych - mówi I. Korejwo. Gmina będzie więc dopłacać do opieki w prywatnych placówkach. Ale tylko tym rodzicom, którzy złożyli wnioski podczas rekrutacji. - Rodzice zapłacą za przedszkole tyle samo, co w publicznym, a dzieci będą tam objęte tą samą liczbą godzin opieki - dodaje I. Korejwo.
Mama dwóch synów, Marta Misiek zastanawia się, czy rodzice doczekają się i żłobka. - Planujemy rozwiązanie problemu opieki nad maluszkami - zapewnia Izabela Korejwo.