Przedsiębiorcy chcą zatrudniać więźniów
W Zakładzie Karnym nr 1 przy ul. Beskidzkiej pracuje 63 procent wszystkich osadzonych, czyli 300 mężczyzn i 100 kobiet.
Większość pracujących jest zatrudniona w działającym przy jednostce przedsiębiorstwie, które zajmuje się szyciem odzieży (w tym tóg prawniczych, materaców, pokrowców, odzieży dziecięcej). Więźniowie pracują też przy porządkowaniu terenu, wydawaniu posiłków. Kilkadziesiąt osób zatrudnionych jest poza jednostką, głównie przy pracach remontowo-budowlanych i porządkowych. Panie są salowymi w przychodniach zdrowia.
Ok. 70 procent zatrudnionych dostaje za swoją pracę wynagrodzenie. Jest to nie więcej niż najniższa krajowa, tj. 1850 zł brutto. Pozostali pracują nieodpłatnie.
Mogłoby pracować więcej osób, ale brakuje im kwalifikacji. Stąd kursy organizowane przez Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Łodzi. Na aktywizację zawodową osadzonych ma 5 milionów złotych. Skorzysta z tego ok. 2300 osób w ciągu 4 lat. 84 mężczyzn zdobyło już zawód malarza. Kolejnych 84 szkoli się w zawodzie tynkarza, a 12 kobiet uczy się szycia na maszynie i robienia wykrojów.
Kursy to inwestycja w start więźniów na wolności i szansa na pracę za kratkami. Zarobione pieniądze mogą wysyłać rodzinie, kupować w kantynie, spłacać długi. Do tego osadzeni uczą się pisania życiorysu, podania o pracę czy tego, jak załatwiać sprawy w urzędzie pracy. Na każdy kurs jest więcej chętnych niż miejsc. O tym, kto weźmie w nim udział, decydują wychowawca i dyrektor placówki. Szkolenia są skierowane do osadzonych, którzy mają nieodległy termin końca kary lub nie więcej niż dwa lata do ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie, a do tego wykazują rzeczywiste zainteresowanie zdobyciem dodatkowych kwalifikacji zawodowych.
- Ze strony różnych firm jest ogromne zainteresowanie pracą więźniów, ale nie każdego osadzonego możemy do pracy skierować - mówi por. Jakub Białkowski, rzecznik OISW.