Związki rozmawiają z marszałkiem, a pracownicy szpitala dostaną po tysiąc złotych.
1051 pracowników słupskiego szpitala zatrudnionych na umowy o pracę otrzyma do tysiąca złotych brutto jednorazowej premii do pensji. Jej wysokość zależy od tego, czy etat jest pełny. Takie nagrody jubileuszowe otrzyma zdecydowana większość z około 1300 wszystkich pracujących w szpitalu osób. Taką informację przekazano w piątek po spotkaniu związków zawodowych słupskiego szpitala z przedstawicielami urzędu marszałkowskiego.
– W trakcie rozmowy doszliśmy do pewnych ustaleń, ale nasz główny postulat pozostaje taki sam. Prezes Andrzej Sapiński musi odejść. W tej kwestii nic się nie zmieniło – mówią przedstawiciele związków zawodowych słupskiego szpitala i przewodnicząca Forum Związków Zawodowych po spotkaniu z Pawłem Orłowskim, członkiem zarządu województwa pomorskiego odpowiedzialnym za zdrowie.
Dorota Gardias, przewodnicząca FZZ, przyznała, że wszystkie strony mogą czuć się zmęczone wielomiesięczną przepychanką między związkami, zarzucającymi prezesowi tworzenie złej atmosfery pracy i degradację szpitala, a marszałkiem, który utrzymuje, że prezes zapewnia szpitalowi dobrą kondycję funkcjonowania. – Jednak to przeciąganie liny przyniosło efekty – mówi Grzegorz Sikora, rzecznik prasowy FZZ.
– To między innymi właśnie przyznanie tysiąca złotych premii dla pracowników zatrudnionych na etat w szpitalu i wycofanie się z twardego stanowiska spółki konsultingowej, powodujące zatrudnianie dodatkowych pielęgniarek. Związkowcy zastrzegają jednak, że przyznanie premii nie rozwiązuje problemów w szpitalu, których sprawcą ich zdaniem jest prezes.
Przyznają, że są zadowoleni z przyznania pracownikom etatowym dodatkowych pieniędzy, jednak twierdzą, że powinni je otrzymać wszyscy, również ci kontraktowi, bo przecież oni również pracowali na finansową sytuację spółki, jaką jest szpital. Punktem zwrotnym piątkowego spotkania w Słupsku jest też powołanie zespołu złożonego z przedstawicieli związków, urzędu marszałkowskiego i szpitala, który ma dyskutować o bieżących sprawach lecznicy.
Zespół do spraw problemów w szpitalu
Odłożone tydzień temu spotkanie przedstawicieli szpitalnych związków zawodowych i Forum Związków Zawodowych z marszałkiem województwa, a dokładnie z Pawłem Orłowskim, członkiem zarządu województwa pomorskiego odpowiedzialnym za zdrowie, odbyło się w ostatni piątek. Wcześniej Dorota Gardias, przewodnicząca FZZ, zarzucała marszałkowi, że odwlekanie spotkania jest ignorowaniem związków zawodowych.
W piątek stanowisko związków było już łagodniejsze.
- W skali wszystkich spotkań, jakie odbyliśmy z marszałkiem i jego przedstawicielami, to ostatnie można ocenić jako jedno z najlepszych. Wypracowaliśmy bowiem jeden punkt wspólny - mówi Grzegorz Sikora, pełnomocnik związkowców.
-Uzgodniliśmy powołanie zespołu składającego się z przedstawicieli związków zawodowych, urzędu marszałkowskiego oraz zarządu i personelu szpitala. Liczymy, że dzięki cyklicznym spotkaniom zespołu sprawy bieżące, które trapią słupski szpital, zostaną w najbliższym czasie rozwiązane. Powołanie zespołu daje nadzieję na wyjście z impasu.Paweł Orłowski również uznał robocze spotkanie w siedzibie Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Słupsku za dobrze rokujące.
- Ten zespół, w którym ma znaleźć się reprezentacja każdej ze stron, będzie pracował nad bieżącymi zagadnieniami, które zgłaszają związki - mówił przedstawiciel marszałka.
- Chcemy poprawić komunikację w szpitalu, zagwarantować stronom dostęp do danych i móc rozstrzygać kwestie sporne. Takie ciało mogłoby spotykać się systematycznie, co miesiąc, przy szpitalu i wspólnie wypracowywać stanowisko w dręczących strony problemach. Liczę, że to poprawi wewnętrzną komunikację w szpitalu, bo samą placówkę, jej wyniki ekonomiczne i jakość usług świadczonych pacjentom oceniamy wysoko.
Przyznaje on jednak, że pewne problemy rzeczywiście się w nim pojawiają.
- Trzeba zmienić formułę komunikacji ze związkami. Doszliśmy też do wniosku, że należy ocenić np. jakość cateringu, który jest serwowany pacjentom - mówi Paweł Orłowski. - W tym wypadku jednak będziemy musieli zwrócić się o pomoc do niezależnych instytucji, np. sanepidu, który oceni jakość i wartość odżywczą posiłków.
Jednak związkowcy przestrzegają: - Jeśli prace tego zespołu będą tylko przedłużać bierność wobec partnerów społecznych i pracowników, będziemy reagować na arenie ogólnokrajowej, pójdziemy do rady dialogu społecznego - podkreślają przedstawiciele związków zawodowych.