Protest taksówkarzy w Warszawie. Są przeciwni kierowcom z Uber i Taxify
Będzie kolejna odsłona konfliktu taksówkarzy z firmami takimi jak Uber czy Taxify. W kwietniu w stolicy odbędzie się protest korporacji taksówkarskich. Obecność zapowiadają taksówkarze z całej Polski, w tym z Poznania.
Decyzja o proteście miała zapaść w ubiegły czwartek, jako pierwsza podała ją „Rzeczpospolita”. Z jej informacji wynika, że będzie to największa tego typu akcja ze wszystkich dotychczasowych odbywających się w Polsce. Taksówkarze od początku działalności takich firm jak Uber, Taxify i innych im podobnych określają ich jako nielegalnych przewoźników, nie stosujących się do przepisów prawa.
Czytaj też: Jakub T. z Poznania jest już na wolności. Skończył odsiadywanie kary za gwałt w angielskim Exeter
- Oczekujemy tylko egzekwowania obecnie obowiązującego prawa. Wiadomo kto i na jakich zasadach może w Polsce wozić ludzi za pieniądze. Na przewoźnikach ciąży szereg wymagań
- mówi nam Jarosław Iglikowski, przewodniczący związku zawodowego „Warszawski Taksówkarz” i jeden z głównych organizatorów protestu, który miałby się odbyć 8 kwietnia w stolicy.
Dodaje, że w opinii taksówkarzy, kierowcy Ubera, Taxify i innych firm - nie spełniają wymagań określonych w ustawie, a także nie ponoszą takich samych kosztów działalności, jak taksówkarze.
- Przyłączymy się do protestu. W przyszłym tygodniu podejmiemy konkretne decyzje - zapowiada Jacek Kalka, prezes Poznańskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy. Zaznacza, że protest ma być formą przypomnienia o postulatach taksówkarzy. Od półtora roku czekają oni na nowe regulacje prawne zapowiadane przez rząd, które miałyby ujednolicić zasady dla taksówkarzy i kierowców Ubera oraz podobnych mu firm.
Jednak, jak podaje „Rz”, ministerstwo infrastruktury przygotowało już siódmy projekt ustawy i nie zadowolił on żadnej ze stron. Przeciwko zmianom w prawie jest m. in. Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce. Napisała list do ministra infrastruktury. Jednak coraz bardziej naciskają taksówkarze.
- Aktualne deklaracje polityków mówią, że rozwiązanie ma być do czerwca - mówi Kalka. I wymienia: - Wszyscy muszą być równi wobec prawa. My spełniamy szereg warunków, mamy taksometry, regulowane ceny, jesteśmy oznakowani.
Sprawdź również: Poznań: Taksówkarze przegrywają z Uberem i... rowerami
Zaznacza, że taksówkarze nie mają nic do nowoczesnych technologii, bo coraz więcej korporacji korzysta z aplikacji, ale nie chcą łamania przepisów.
- Od września minionego roku licencja wymagana jest od wszystkich partnerów Ubera: albo jest to licencja na krajowy przewóz osób samochodem osobowym, albo licencja taksówkarska. Ponadto każdy kierowca korzystający z aplikacji musi posiadać kasę fiskalną, z uwagi na wprowadzenie przez firmę Uber możliwość płatności gotówką. Każdy przejazd z Uberem jest też osobno fakturowany, a sama firma odprowadza podatki w Polsce
- mówi Ilona Grzywińska-Lartigue z dyrektor komunikacji Ubera.
Dodaje, że według analizy finansowej Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej, w 2017 r. Uber Polska uzyskał 8,8 mln zł zł przychodu netto, a zapłacony podatek dochodowy od osób prawnych wyniósł 1 675 mln zł.
Grzywińska-Lartigue tłumaczy też przepisy dotyczące licencji. Obecnie powinien ją posiadać każdy kierowca, ale jeśli jest „podpięty” pod czyjąś działalność gospodarczą (partnera flotowego, który udostępnia samochód) i jeździ dla kogoś - to partner Ubera zobligowany jest do sprawdzenia takiej licencji. Jeśli kierowca jej nie ma - Uber może zablokować kierowcy możliwość dalszej jazdy.