Protest ratowników medycznych. Zatrudniają się jako pielęgniarki, by więcej zarabiać
Codziennie ratują zdrowie i życie, a zarabiają 8, 11 czy 14 zł za godzinę na etacie. Zatrudniają się jako pielęgniarki w karetce, by dostać wyższą pensję. Zapowiadają protest, jeśli ich sytuacja nie zmieni się. Dzisiaj ratownicy mają spotkać się z wiceministrem zdrowia.
Piotr jest ratownikiem medycznym w województwie łódzkim. Ostatnio odbierał poród, ratował życie na środku zatłoczonej ulicy, zastępował lekarza pierwszego kontaktu, pielęgniarkę i nierzadko specjalistę. W tym miesiącu przekroczy 300 godzin pracy w karetce. Nie miałby tyle, gdyby pracował tylko na etacie. Ale z samego etatu trudno byłoby mu się utrzymać.
Stawka godzinowa, którą ma to 14 zł netto, ale niektórzy mają i mniej. Piotr ma dodatkowo kilka umów cywilnoprawnych (kontraktów), na każdej ponad 20 zł netto za godzinę. Gdy rozmawiał ze mną, właśnie zakończył jeden dyżur i rozpoczynał kolejny.
Rząd przygotowuje zmiany w ratownictwie. Będą szukać ratowników medycznych?
- Nie mieliśmy żadnej podwyżki od wielu lat, za to dokłada nam się obowiązków. Niewydolność systemu opieki zdrowotnej w dużej mierze spadła na nasze barki. Ratownicy medyczni wypełniają braki personelu pielęgniarskiego i lekarskiego - mówi ratownik. - Byłbym zadowolony, gdybym dostawał chociaż połowę tego, co lekarze na kontrakcie w karetce wyjazdowej, mimo że mamy zbliżone obowiązki. Ta połowa to 30 zł. Świadomość, że więcej ode mnie na umowie zarabia kasjer w popularnej drogerii, jest przygnębiająca.
Ratownik średnio w miesiącu zarabia niewiele ponad 3 tys. zł brutto (ostatni raport Sedlak & Sedlak). Pensja co drugiej osoby zatrudnionej na tym stanowisku wynosi od 2,4 do 3,8 tys. zł, przy czym na tę wyższą może liczyć jedynie 25 proc. najlepiej opłacanych ratowników. Co czwarty zarabia poniżej 2,4 tys. zł.
Gryzą, krzyczą i chcą, żeby wkręcić żarówkę. Codzienność ratowników medycznych w Łodzi
Stawki na kontrakcie też nie powalają. W Łódzkiem najniższe są w ościennych powiatach - oscylują w granicach 14 zł brutto za godzinę. W Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego oferują 26 zł, w Falcku 25 zł. Na najwięcej mogą liczyć ratownicy w Gorzowie Wielkopolskim - 35 zł za godzinę.
Dlatego ratownicy masowo specjalizują się z pielęgniarstwa, by dostać tzw. zembalowe, czyli po 400 zł brutto podwyżki przez cztery lata, którą pielęgniarkom zatwierdził minister zdrowia Marian Zembala. Ratownicy, którzy wcześniej skończyli pielęgniarstwo, zmieniają swoje umowy z ratownika medycznego na pielęgniarkę systemu. - Kolega z karetki robi to samo co ja, ale zatrudniony jest jako pielęgniarka i ma większą „podstawę”, tym samym więcej zarabia - dodaje ratownik, z którym rozmawialiśmy.
I o tę dysproporcję między zarobkami przede wszystkim ratownikom chodzi. Zapowiadają masowy protest, jeśli nie zostanie wypracowane porozumienie z ministrem.
- Domagamy się zwiększenia finansowania na ratownictwo medyczne i tym samym naszych wynagrodzeń. Chcemy zrównania pensji ratowników w całej Polsce z pensjami pielęgniarek - mówi Piotr Dymon z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.
Stół operacyjny zamiast wigilijnego, czyli święta na dyżurze [MAGAZYN]
Minister zdrowia zapewnił kilka dni temu, że pensja pracowników medycznych od lipca będzie wzrastać, ale w projekcie ustawy o najniższym wynagrodzeniu w przypadku ratowników wiele się nie zmienia, co wywołało oburzenie w tej grupie.
- Zyskają tylko ci, którzy mają najmniej. Są miejsca, gdzie „podstawa” wynosi 1,6 - 1,7 tys. zł, umowy są tak konstruowane, by najniższa krajowa była osiągana z dodatkiem stażowym. Propozycje ministra są źle oszacowane. My wnioskujemy, by pensje zaczynały się od półtorej średniej krajowej - dodaje Piotr Dymon.
Wczoraj komitet protestacyjny ratowników medycznych przesłał premier Beacie Szydło list otwarty w tej sprawie, a dziś ratownicy mają spotkać się z wiceministrem zdrowia Markiem Tombarkiewiczem.
*imię ratownika medycznego zostało zmienione
CZYTAJ TEŻ: Manifestacja pracowników służby zdrowia w Warszawie. "Powołaniem się nie najesz" [ZDJĘCIA]
ZOBACZ TEŻ: "Ratujemy życie, a zarabiam 1730 na rękę". Protest ratowników medycznych w Wadowicach