Pani Dorota twierdzi, że znieczulenie na życzenie to fikcja. Nie otrzymała go. Szpital tłumaczy, dlaczego czasem odmawia.
- Niedawno urodziłam w szpitalu na Pomorzanach córeczkę - opowiada pani Dorota. - Byłam przekonana, że zgodnie z przepisami każdej rodzącej przysługuje znieczulenie na życzenie. Ja go nie otrzymałam, choć prosiłam. Czy te znieczulenia jeszcze w ogóle są?
Od lat w Klinice Położnictwa i Ginekologii szpitala na Pomorzanach rodzące mają możliwość korzystania ze znieczulenia podczas porodu.
- Podawane jest ono pacjentce na życzenie, o ile nie ma do tego przeciwskazań i nie występują okoliczności, które uniemożliwiają kontrolowane podane leku, np. kiedy równocześnie odbywa się kilka porodów lub prowadzone są operacje ginekologiczne, przy których konieczna jest obecność anestezjologa - wyjaśniaBogna Bartkiewicz z SPSK nr 2 PUM w Szczecinie.
- Każdy przypadek jest traktowany indywidualnie, a o możliwości podania znieczulenia zewnątrzoponowego decyduje lekarz położnik wraz z anestezjologiem. Pacjentka musi podjąć decyzję o skorzystaniu ze znieczulenia odpowiednio wcześnie, kiedy poród nie jest jeszcze zaawansowany. Jeśli rozwarcie jest zbyt duże, trzeba z niego zrezygnować. Nie ma możliwości, by rodząca poinformowała o tym lekarza w ostatniej chwili. By otrzymać znieczulenie zewnątrzoponowe, które nie jest konieczne do naturalnego porodu, decyzja musi być podjęta świadomie, a kobieta podpisuje zgodę. Poza tym, co istotne, by znieczulenie zaczęło dobrze działać, musi minąć przynajmniej około 45 minut od jego podania. Jeśli poród jest zaawansowany i zakończy się w ciągu np. godziny, podawanie znieczulenia jest bezzasadne.
Na znieczulenie całą dobę można liczyć w klinice w Policach. Od listopada można wykonywać je tam 24 godz. na dobę dzięki powołanemu specjalnemu zespołowi anestezjologicznemu. To nie tylko możliwość znieczulenia, ale także bezpieczeństwo tego zabiegu.