Artur Urban, właściciel spółki Ariel, któremu zarzucono brak podstawowej higieny i poszanowania ciał osób zmarłych, odrzuca oskarżenia
Od kilku dni na internetowym portalu społecznościowym można oglądać zdjęcia przyszpitalnego prosektorium w Su-lechowie. Zdjęcia, zdaniem ich autora, pokazują pomieszczenia, w których są przechowywane zwłoki osób zmarłych. ,,To skandal, w jakich warunkach są przechowywane zwłoki. Brak podstawowej higieny i poszanowania ciała osoby zmarłej” – pisze autor zdjęć.
Jedziemy do Sulechowa. Beata Kucuń, dyrektor szpitala, informuje, że budynek byłego prosektorium został wydzierżawiony firmie, która zwyciężyła w przetargu.
– My do tego nic nie mamy. To firma prywatna i ona odpowiada za to, co się tam dzieje – przekonuje dyrektor Kucuń.
Idziemy obejrzeć budynek, który z zewnątrz sprawia przy-gnębiające wrażenie. Odpadający tynk, trawa na dachu, niektóre okna wybite, wręcz wypadają z futryn. Obiekt zamknięty na cztery spusty.
Zachodzimy do jednego z zakładów pogrzebowych. W Sulechowie działają trzy. I tylko jeden korzysta z usług opisanego prosektorium. To zakład należący do Sulecho-wskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego ,,SuPeKOM’’. Jego prezes Marek Lelito widział na portalu prezentowane zdjęcia. – To prawda, że korzystamy z usług spółki. Nigdy tam nie byłem i o żadnych zastrzeżeniach nie wiem. Wiem natomiast, że spółkę kontrolował sanepid, a więc gdyby miał zastrzeżenia, to najpewniej prosektorium byłoby zamknięte – tłumaczy prezes.
– Czy zakończy Pan współpracę ze spółką? – pytamy. – Zastanowię się. Jeśli rodzina zmarłego będzie chciała, by ciało pojechało np. do Zielonej Góry, to nie widzę problemu. Ale to ona musi tego zażądać. Będzie to związane z dodatkowymi kosztami – wyjaśnia prezes.
W innym zakładzie pogrzebowym dowiadujemy się, że to spółka Ariel Artura Urbana wynajmuje budynek prosektorium. Ten zakład nie korzysta z usług spółki Ariel, a zwłoki wozi aż do Otynia.
Pan Artur bez wahania zgadza się na rozmowę.
– Pomieszczenia, które znajdują się na zdjęciu, nie są w żaden sposób wykorzystywane. Są wyłączone z użytku. To pozostałość po byłym prosektorium, które dziś nie istnieje. Ciało jest przygotowywane do pogrzebu, a więc myte i ubierane, w innym pomieszczeniu. Już w tej sprawie byłem na policji. Nie pozwolę, by mnie tak oczerniano – tłumaczy Artur Urban.