Prokuratura wyjaśni tajemnicę kości w Surażu?
Przechodnie mijają je idąc ścieżką koło urzędu miasta w Surażu. Po naszych artykułach sprawą zajmą się prokuratorzy
- Przeprowadzimy postępowanie sprawdzające. Zdecydujemy wtedy co dalej: czy będziemy wszczynać dochodzenie - mówi Karol Radziwonowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
To efekt naszych artykułów, w których opisaliśmy, że na prywatnej działce niedaleko magistratu w Surażu znajdują się ludzkie kości. Czaszka leżała na ziemi, a tuż obok były rozrzucone pojedyncze ludzkie kości. Na taki makabryczny widok natrafił mieszkaniec Suraża. I powiadomił policję.
Tyle że taka sytuacja się powtarza. Pod koniec sierpnia inna Czytelniczka również zobaczyła porozrzucanie ludzkie szczątki. I to w tym samym miejscu, czyli koło urzędu.
Na miejscu ustaliliśmy, że sprawą zajmowali się już burmistrz Suraża, policja i konserwator zabytków. Efektów żadnych. Dlatego o tych makabrycznych odkryciach powiadomiliśmy sanepid.
- Nasza placówka niewiele może zrobić w tej sprawie. Nie wiemy do kogo mogą należeć te kości, czy są one świeże, czy zalegają od lat. Być może pochodzą z jakiegoś przestępstwa. Dlatego o zajęcie się tą sprawą poprosiliśmy prokuraturę - tłumaczy Zbigniew Zwierz, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Białymstoku.
Jego decyzję chwali Jerzy Maciejczuk, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Tym szczątkom należy się szacunek - uważa.
Jak wcześniej pisaliśmy, miejsce gdzie znaleziono ludzkie szczątki to stare cmentarzysko, przez miejscowych nazywane jest kurhanami. - Na karcie ewidencyjnej jest napisane, że cmentarzysko pochodzi z czasów średniowiecza. Ale nie ma na to żadnych dowodów. Nie było tu badań archeologicznych - podkreśla zastępca konserwatora zabytków.
Uważa, że problem rozwiązałoby postawienie ogrodzenia. - Wysłałem pismo do burmistrza, by oznakował i jakoś zabezpieczył ten teren - poinformował nas Jerzy Maciejczuk.