Z tym człowiekiem nie idzie nawet spokojnie porozmawiać! - skarży się były właściciel plantacji choinek. Jedyna nadzieja w tym, że sąd cywilny rozwikła spór, jaki rozgorzał w Starej Koperni
Prokuratura Rejonowa w Żaganiu umorzyła właśnie śledztwo w sprawie zniszczenia plantacji świerka w pobliżu Żagania.
- Prowadziliśmy postępowanie pod kątem naruszenia artykułu 288, czyli zniszczenia cudzego mienia. Wartość upraw pokrzywdzeni oszacowali na 130 tys. zł. Do tego dochodziły koszty ogrodzenia, które miał zdemontować obwiniony mężczyzna - informuje Anna Pierścionek z prokuratury rejonowej w Żaganiu. - Po dokonaniu czynności sprawdzających i przesłuchaniu świadków uznaliśmy, że nie doszło do naruszenia prawa.
Zygmunt Chamarczuk zapowiada, że będzie się odwoływał od tej decyzji. W trakcie jest również sprawa cywilna o zniesienie współwłasności. Ta daje nadzieję, że uda się w końcu uwolnić od niechcianego wspólnika.
A sprawa ma swój początek w roku 2015, gdy na skutek licytacji komorniczej mężczyzna stracił 50 proc. udziałów w plantacji choinek położonej w Starej Koperni. Ich nabywcą został rolnik z Chrobrowa.
- W 2016 roku trwały ciągle formalności, trzeba było czekać na uprawomocnienie się wyroków. Więc do faktycznego przejęcia nieruchomości doszło dopiero wiosną tego roku - relacjonuje Z. Chamarczuk podkreślając, że proponował nowemu właścicielowi podział gruntów. - Można by to zrobić na razie tak po chłopsku, bez zbędnych formalności. Przecież ja tu wszystko znam, wszystko jest pomierzone. Dogadalibyśmy się. Ten człowiek nie chciał. Urzędowej drogi też nie dało się obrać, bo on przecież nie będzie za to płacił. Tak powiedział!
Druga połowa udziałów w uprawach znajdowała się w posiadaniu byłej żony Chamarczuka. Ta przepisała je na córki. Mimo to nowy nabywca wszedł na całe 10 hektarów. Nie tylko obrabia te pola, ale także zniszczył istniejące uprawy. W marcu wyciął 4400 świerków zasadzonych w roku 2010. Każdy wart po 25 złotych w hurcie. Mało tego, ogrodził pole, którego był jedynie współwłaścielem i powiesił tabliczkę „wstęp wzbroniony”! Siatka, swoją drogą, też należała do Z. Chamarczuka.
- Widzę, że facet wykopuje nasze choinki, to go pytam, dlaczego to robi - opowiada Stefania Kunicka, partnerka pana Zygmunta. - A ten mi na to, że nie mam prawa przebywać na jego plantacji. Nie wolno mi tu chodzić, zdjęć robić, ani niczego ruszać. Potem córce Zygmunta tłumaczył, że choinek się pozbył, bo go zdenerwowała „ta nałożnica” Chamarczuka.
Rodzinę pana Zygmunta najbardziej boli to, że zniszczeń dokonano w dużej mierze bezcelowo. Narzucony wyrokami sądów wspólnik nie liczy się kompletnie z ich zdaniem, nie konsultuje prac na polach, czy zasiewów. Nie dociera do niego nawet to, że zdarza mu się pracować na działce, która w przeszłości należała do brata pana Zygmunta, i która nie była przedmiotem licytacji komorniczej. Wszelkie uwagi zbywa w arogancki sposób. Próbuje też zastraszania. W odpowiedzi na zarzut, że zdewastował plantację, zasugerował, że obciąży współwłaścicieli fakturą za karczunek. Wszak w wycenie rzeczoznawcy choinki figurują jako...samosiejki.
- By ocalić uprawę, oferowaliśmy mu inne pole. Nie chciał. Potem ustaliliśmy, że wykopiemy te drzewka i przeniesiemy gdzie indziej. Trochę wykopaliśmy. Reszty nie daliśmy rady. Zresztą potem i tak zarzucono nam, że kradniemy wspólną własność - mówi Z. Chamarczuk, dziwiąc się, że prozaiczna w gruncie rzeczy sprawa urosła do rozmiarów pokaźnego konfliktu. - Tu koniecznie trzeba usiąść do stołu, dogadać się. Jeśli nie dobrowolnie to przez sąd. Ta współwłasność musi być zniesiona. Inaczej gospodarzyć się nie da! - mówi.
- Póki co facet robi nam na złość - przyznaje Sławomira Magolan, córka pana Zygmunta. - Chwali się znajomościami, macha nam przed nosem pieniędzmi, cwaniaczy. Robi podchody by nas wykupić. Dzwoni do Niemiec do mojej matki, siostrę namawia na jakieś spółki. Chciał jej dać hektar w zamian za pięć. Mamy to nawet nagrane.
Pani Sławomira pisze pisma, kolekcjonuje pocztowe zwroty. Gromadzi dowody dla sądu.
- To jest jedynie różnica w poglądach na temat gospodarowania - mówi „GL” nowy nabywca plantacji choinek. Padają inwektywy pod adresem dawnego właściciela. W końcu pyta naszego dziennikarza. - A skąd ty właściwie, szczurze, masz mój telefon? Ja to nękanie zgłoszę na komisariat!