Prokuratura jednak oskarży gangstera „Ramzesa” o dwa gwałty. Ale czy można było wrócić do śledztwa umorzonego już w 2015 roku?
Gangster Paweł P., ps. Ramzes, ma zostać oskarżony o gwałty na dwóch kobietach. Tę sprawę umorzono mu w 2015 roku, ale media zarzuciły później poznańskiej prokuraturze, że zawarła układ z „Ramzesem”. W zamian za umorzenie obu gwałtów, miałby stać się etatowym świadkiem w różnych trudnych śledztwach, m.in. w sprawie śmierci Ewy Tylman. Ostatecznie sprawę obu gwałtów przeniesiono z Poznania do Zielonej Góry. Tamtejsza prokuratura, po pisemnym poleceniu Prokuratury Krajowej, ma teraz oskarżyć „Ramzesa” o dwa gwałty. Są jednak wątpliwości prawne, czy śledczy mogli wrócić do sprawy zakończonej już cztery lata temu.
Kilka lat temu 32-letni Paweł P., ps. Ramzes, poszedł na współpracę z poznańską prokuraturą. Liczył na złagodzenie kary za popełnione przestępstwa. Stał się ważnym świadkiem w sprawach dotyczących m.in. poznańskich gangów. Zeznawał także o rzekomych przestępstwach narkotykowych popełnionych przez zawodnika MMA Michała Materlę. Twierdził również, że ma wiedzę o okolicznościach śmierci Ewy Tylman. Za tę ostatnią sprawę został niedawno oskarżony, bo prokuratura w Zielonej Górze uznała, że składał fałszywe zeznanie odnośnie sprawy Ewy Tylman.
Sprawę „Ramzesa” zaczęła najpierw opisywać „Gazeta Wyborcza”, później również TVN. Media zarzuciły poznańskim śledczym, że zawarli układ z gangsterem „Ramzesem”. Mieliby odpuścić mu sprawę dwóch gwałtów, byle tylko „Ramzes” zeznawał w innych sprawach zgodnie z życzeniem prokuratury.
Poznańska prokuratura umarzała „Ramzesowi” sprawę dwóch gwałtów. Były wątpliwości wobec wiarygodności obu kobiet
Po materiałach w mediach, umorzoną sprawę gwałtów zabrano z Poznania i przekazano do Zielonej Góry. Prokuratura Krajowa na piśmie wyraziła żądanie, że „Ramzes” ma zostać oskarżony o dwa gwałty. I faktycznie, jak się dowiedzieliśmy, gangster ma stanąć przed sądem. Treść pisma z Prokuratury Krajowej oburzyła prokuratorów, z którymi rozmawialiśmy. Twierdzili, że dochodzi do ręcznego sterowania.
- Niedawno dostałem telefon z prokuratury z Zielonej Góry. Prokurator prowadzący śledztwo chciał, bym 20 grudnia stawił się na zaznajomienie się z aktami dotyczącymi gwałtów. Wskazał, że będę o nie oskarżony. To absurd. Nie tylko dlatego, że ich nie popełniłem. Zielonogórska prokuratura w ogóle nie była zainteresowana moją wersją, nie przesłuchała mnie. Z automatu zamierza mnie oskarżyć, bo tak, po nagonce w mediach, chce Prokuratura Krajowa
– podkreśla „Ramzes”.
O sprawie obu gwałtów pisaliśmy już w „Głosie Wielkopolskim”. Pierwszą ofiarą przestępstwa seksualnego miała być 45-letnia kobieta z Poznania. Była konkubiną mężczyzny, który był wspólnikiem „Ramzesa” w bandyckich interesach. Gdy chciał się wycofać z tej współpracy, w 2013 roku „Ramzes” wpadł do jego mieszkania i pobił go wraz z innymi kolegami. To właśnie wtedy miałby też zgwałcić konkubinę mężczyzny. Kobieta, sama mająca kłopoty z prawem, zgłosiła sprawę gwałtu dopiero po około roku. Przyznała, że w dniu zdarzenia była „po dopalaczu”. Biegły psycholog uznał jej zeznania za wiarygodne, ale poznańska prokurator Agnieszka Nowicka umorzyła sprawę. Miała wątpliwości wobec wiarygodności kobiety, która zgłosiła sprawę po wielu miesiącach i miała osobisty zatarg z „Ramzesem”.
Drugą ofiarą gwałtu miała paść 17-latka z Poznania. Jej mama szybko zgłosiła sprawę rzekomego gwałtu. Opowiadała, że córkę porwano spod „Żabki”, wywieziona do hotelu, gdzie „Ramzes” miałby ją brutalnie zgwałcić. Tymczasem ani pracownicy sklepu, ani monitoring nie potwierdzały tej opowieści. Zeznania złożyła też pracownica hotelu. Wskazała, że to dziewczynie zależało na jak najszybszym pójściu do pokoju. Okazało się również, że tego dnia nastolatka jeździła z „Ramzesem” taksówką po Poznaniu. Czekała na niego w samochodzie, gdy on wyszedł „za potrzebą”. Nie skarżyła się taksówkarzowi, że została porwana. Badała ją ta sama psycholog, co poprzednią kobietę. Również jej relację uznała za wiarygodną, ale prokuratura i w tym przypadku miała wątpliwości wobec wiarygodności domniemanej ofiary.
Kiedy doszło do prawomocnego umorzenia sprawy gwałtów? Ma to kluczowe znaczenie dla dalszych losów śledztwa
Po materiałach zarzucających, że poznańska prokuratura poszła na układ z „Ramzesem” i darowała mu dwa gwałty, sprawa odżyła. Prokuratura Krajowa pisemnie poleciła oskarżyć „Ramzesa”. Akta przekazano do Zielonej Góry.
- W niedawnej rozmowie telefonicznej prokurator prowadzący powiedział mi, że w sprawie jednego z gwałtów pojawiły się nowe okoliczności. Ponoć mój wspólnik Maciej O., z którym w 2013 roku pobiłem konkubenta tej 45-letniej kobiety, nagle sobie coś przypomniał. Byłoby to zadziwiające, bo wcześniej Maciej O. zeznawał, że nie widział żadnego gwałtu – zaznacza „Ramzes”.
Zapytaliśmy zielonogórską prokuraturę, jakie nowe okoliczności pojawiły się w sprawie. Jej rzecznik, prokurator Zbigniew Fąfera, zaprzeczył i wskazał inny powód powrotu do starej sprawy gwałtów. Prokurator Fąfera przekonuje, że umorzenie z 2015 roku dopiero w maju 2019 roku zostało doręczone „Ramzesowi” i dlatego dopiero wtedy się uprawomocniło. Na tej podstawie można było wrócić do starej sprawy, bo przecież, zdaniem prokuratury, prawomocne umorzenie nastąpiło zaledwie siedem miesięcy temu.
„Ramzes” przekonuje, że prokuratura manipuluje faktami i datami. Zgodnie z prawem, jeśli minie ponad rok od prawomocnego umorzenia śledztwa, można je wznowić wyłącznie na podstawie nowych, istotnych okoliczności.
- W tej sprawie nie ma nowych dowodów, a prawomocne umorzenie nastąpiło w czerwcu 2015 roku. Dlatego nie można wrócić do sprawy gwałtów, bo nie ma do tego podstaw prawnych – opowiada „Ramzes”.
Na potwierdzenie swoich słów "Ramzes" przesłał nam decyzję o umorzeniu z 2015 roku, którą posiada. Widnieje na niej pieczątka poznańskiego Aresztu Śledczego, w którym wówczas siedział. Z pieczątki wynika, że decyzja o umorzeniu trafiła do aresztu 17 czerwca 2015 roku.
- Ponad cztery lata temu, siedząc w areszcie, dostałem decyzję o umorzeniu. O sprawie gwałtów pisały później media. A zielonogórska prokuratura upiera się, że pisemne umorzenie dostałem dopiero w maju tego roku. To kuriozalne – skarży się „Ramzes”. Wskazuje, że maju tego roku drugi raz przysłano mu decyzję o umorzeniu. Nie rozumiał wtedy, dlaczego raz jeszcze dostaje to samo pismo. Teraz, jak mówi, zrozumiał, że prokuratura kilka miesięcy temu zrobiła wybieg, by móc twierdzić, że mogła wrócić do „świeżo” prawomocnie umorzonej sprawy.
Zanosi się na trzy różne akty oskarżenia wobec „Ramzesa”. Wszystkie powstają w Zielonej Górze
Co na to Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej?
- Zielonogórska prokuratura dysponuje jedynie dowodem wskazującym, że Paweł P. odebrał odpis decyzji o umorzeniu w maju 2019 roku. W związku z tym, postanowienie to stało się wówczas prawomocne. W 2015 roku nie nastąpiło skutecznie doręczenie mu decyzji o umorzeniu
– odpowiada nam prokurator Zbigniew Fąfera.
„Ramzes” jest przekonany, że prokuratura pójdzie „w zaparte” i oskarży go o gwałty. Dlatego w sądzie zamierza podnieść argument, że śledztwo umorzone w 2015 roku zostało wszczęte po czterech latach niezgodnie z prawem. Tego samego zdania jest reprezentujący go prawnik.
- Sprawa gwałtów została umorzona cztery lata temu, mój klient wtedy dostał tę decyzję. Nie ma żadnych podstaw prawnych, by wracać do tej historii
– przekonuje radca prawny Jakub Müller-Judenau.
Poznańskiego gangstera czekają jeszcze dwie inne sprawy karne. Jedna dotyczy fałszywych zeznań, jakie miał złożyć w sprawie Ewy Tylman.
Druga sprawa dotyczy fałszywego zawiadomienia, jakie miał skierować na gangstera Marka Ferstermana, ps. Western. „Ramzes” twierdził, że „Western” groził mu i domagał się wycofania jego wyjaśnień w sprawie przejęcia dyskoteki „West Box” w Opalenicy. Zielonogórska prokuratura przeanalizowała nagrania z ich spotkania. Najpierw uznała, że gróźb „Westerna” nie było, ale nie można wykluczyć, że jednak padły, bo nie całe spotkanie było nagrywane. Potem jednak zarzuciła „Ramzesowi” i jego partnerce składanie fałszywych zeznań ws. gróźb.
Czytaj więcej:"Ramzes" twierdzi, że jego spotkanie z "Westernem" zostało wyreżyserowane. Chodzić miało o zapewnienie alibi i uniknięcie długiej odsiadki
Czy zarzucenie „Ramzesowi” fałszywych zeznań ws. gróźb również poprzedziło pisemne polecenie z Prokuratury Krajowej? Prokurator Zbigniew Fąfera nie odpowiedział nam na to pytanie.