Prokuratorzy najwięcej wydali na aferę Amber Gold - 1,1 mln zł
Sporo też pochłonęły śledztwa w sprawie afery w banku w Lublinie - 460 tys. zł oraz zabójstwa szefa policji w kraju Marka Papały - 172 tys. zł.
Śledztwa prowadzone przez łódzkie prokuratury to nie tylko żmudne zbieranie dowodów i przesłuchiwanie świadków, lecz także ciężkie pieniądze wydawane na różne badania i ekspertyzy. Pod tym względem zdecydowanym rekordzistą jest słynna afera firmy Amber Gold, która okazała się piramidą finansową. Śledczy wydali na nią aż 1 mln 166 tys. zł. Na co poszły te pieniądze?
- Najwięcej, gdyż 1 mln 71 tys. zł, pochłonęły opinie kompleksowe dotyczące działalności firmy Amber Gold. Ponadto musieliśmy zapłacić za opinie psychologów, informatyków, tłumaczy z języka angielskiego oraz biegłych z zakresu medycyny sądowej - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Przypomnijmy, że z powodu tej piramidy finansowej prawie 10 tys. klientów Amber Gold straciło niemal 700 mln zł. W sprawie tej śledczy oskarżyli prezesa firmy Marcina P. i jego żonę Katarzynę P. Grozi im do 15 lat więzienia. Obecnie kulisy tej afery odsłania sejmowa komisja śledcza.
Kolejne kosztowne śledztwo wciąż trwa i dotyczy afery finansowej w pewnym banku w Lublinie.
- Chodzi o udzielanie kredytów i działanie na szkodę banku ze strony pracowników i kadry zarządzającej. W ramach tego śledztwa, podczas którego nie postawiliśmy jeszcze nikomu zarzutów, wydaliśmy 460 tys. zł na ekspertyzy z zakresu finansów i ekonomii - tłumaczy Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej (dawniej Apelacyjnej) w Łodzi.
O zabójstwie Marka Papały, szefa policji w Polsce, w czerwcu 1998 roku słyszeliśmy wszyscy. W sprawie tej prokuratura w Warszawie oskarżyła o współudział m.in. Andrzeja Z. „Słowika” i Ryszarda B., który wcześniej został skazany za zabójstwo Andrzeja K. „Pershinga” uważanego za przywódcę mafii pruszkowskiej. Jednak sprawa ta trafiła też do śledczych w Łodzi, którzy uznali, że sprawcą zabójstwa jest złodziej samochodowy Igor Ł. „Patyk”. Śledztwo ówczesnej Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi pochłonęło 172 tys. zł, a pieniądze poszły m.in. na ekspertyzy, badanie amunicji i linii papilarnych oraz rekonstrukcję zdarzenia na parkingu w Warszawie.
Kosztowne okazało się też śledztwo w sprawie Dawida B. zwanego „królem dopalaczy”, którego proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Wydano na nie 145 tys. zł.
- W tym przypadku gros wydatków pochłonęły ekspertyzy medyczne dotyczące wpływu dopalaczy na organizm pokrzywdzonych, którzy w wyniku zatrucia trafili do szpitali - mówi Krzysztof Kopania.
I jeszcze jedno bardzo drogie śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Rawie Mazowieckiej, które pochłonęło 133 tys. zł. Pieniądze poszły na opinie biegłych z zakresu weterynarii, informatyki, finansów i księgowości.
Chodzi o pamiętną sprawę ubojni spod Rawy Mazowieckiej. Afera wybuchła w marcu 2013 roku, kiedy to policjanci skontrolowali samochód do przewozu bydła. W aucie były 24 sztuki bydła, w tym 9 sztuk padłych. Transport miał trafić do wspomnianej ubojni. Sekcje wykazały, że zwierzęta cierpiały na zapalenie płuc, jelit i oskrzeli.
ZOBACZ TEŻ | Komisja Amber Gold. Nie przesłuchają prokuratora