Prokuratorzy, którzy zajmowali się sprawą Amber Gold, pod lupą
Postępowanie opiera się nie tylko na zawiadomieniu komisji śledczej, ale i pokrzywdzonego. Śledczy z Legnicy skupiają się na pięciu wątkach, chodzi m.in. o nadzór służbowy
Czy doszło do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów w związku z postępowaniem prowadzonym w sprawie działalności Amber Gold? Odpowiedzi na to szukają prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej w Legnicy, a śledztwo dotyczące tego istotnego wątku gigantycznej afery finansowej przedłużono do 23 października tego roku.
Śledczy podkreślają, że postępowanie toczy się cały czas „w sprawie”, a nie „przeciwko” komuś. Oznacza to, że jak do tej pory nikt zarzutów nie usłyszał. Jak jednak udało nam się dowiedzieć, Prokuratura Okręgowa w Legnicy, badając tę sprawę, skupia się na pięciu wątkach.
Prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka legnickiej „okręgówki”, tłumaczy, że wspomniane wątki obejmują przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez prokuratorów prowadzących postępowanie karne dotyczące działalności firmy Amber Gold, prokuratorów wobec nich przełożonych oraz prokuratorów sprawujących nadzór służbowy w jednostce nadrzędnej prokuratury w latach od 2009 do 2012 .
To jednak nie wszystko. Z informacji udzielonych nam przez śledczych wynika, że postępowanie opiera się nie tylko na zawiadomieniu złożonym przez komisję śledczą zajmującą się wyjaśnianiem afery Amber Gold, ale i... osobę, która miała być pokrzywdzona działalnością spółki, której szefował niegdyś Marcin P. - Zawiadomienie o przestępstwie osoba pokrzywdzona przez Amber Gold złożyła 30 października 2012 roku do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - opowiada „Dziennikowi Bałtyckiemu” prokurator Lidia Tkaczyszyn. - W złożonym zawiadomieniu pokrzywdzony ten wskazywał, iż w wyniku działania spółki Amber Gold poniósł szkodę w łącznej kwocie 138 622,10 zł , a odmowa wszczęcia postępowania przez prokuratorów w sprawie Amber Gold i zarządu tej spółki stanowiła przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Stąd złożył doniesienie przeciwko prokuratorom - dodaje. Prokurator Tkaczyszyn tłumaczy, że w prokuraturze, do której przekazano tę sprawę do prowadzenia, nie wszczęto śledztwa. - Postępowanie to zostało podjęte i jest kontynuowane w niniejszym śledztwie Prokuratury Okręgowej w Legnicy - mówi. Zaznacza ponadto, że „po przeprowadzeniu niezbędnych dowodów” w tym postępowaniu zostanie dokonana „prawnokarna ocena zachowań” wszystkich prokuratorów, wykonujących czynności służbowe w toku postępowań karnych dotyczących działalności Amber Gold.
Postępowanie toczy się „w sprawie”, a nie „przeciwko” komuś. Oznacza to, że nie ma na razie zarzutów
Tymczasem to, w jaki sposób aferą Amber Gold zajmowały się odpowiednie służby, jest jednym z najważniejszych wątków, który interesował sejmową komisję śledczą zajmującą się wyjaśnianiem tej sprawy.
Posłowie od dłuższego czasu próbowali przesłuchać prok. Barbarę Kijanko. Śledcza prowadziła sprawę afery Amber Gold w początkowej fazie w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Udało się ją jednak przesłuchać dopiero za trzecim podejściem. Prokurator Kijanko miała być natomiast pierwszym świadkiem, którego przesłuchanie zaplanowano przed komisją śledczą.
Prokurator, która w lipcu ostatecznie pojawiła się przed politykami, jednak nie miała zbyt dużo do powiedzenia. Odpowiadając na większość pytań członków komisji, zasłaniała się niepamięcią. Przyznała natomiast, że sprawa Amber Gold „przerosła zarówno jej możliwości jako szeregowego funkcjonariusza prokuratury, jak i możliwości prokuratury rejonowej”.
Niezależnie od przesłuchania przed komisją Kijanko złożyła wniosek o przeniesienie jej w stan spoczynku. Jak dowiedzieliśmy się w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku, prokurator Kijanko 20 czerwca mijał rok nieobecności w pracy z powodów zdrowotnych.
Amber Gold w sądzie
Niezależnie od prac sejmowej komisji śledczej i Prokuratury Okręgowej w Legnicy, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku toczy się karny proces Katarzyny i Marcina P. - oskarżonych w sprawie Amber Gold.
Akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Gdańsku skierowała Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Zarzuty dotyczą między innymi oszustwa na szkodę blisko 19 tysięcy osób i łączną kwotę ponad 850 milionów złotych. Oskarżonym grożą kary pozbawienia wolności, nawet do 15 lat. Jak informowali wówczas śledczy, wraz z aktem oskarżenia do sądu przekazane zostały akta składające się z ponad 16 tysięcy tomów. Sam akt oskarżenia zawierał się na niemal 9 tysiącach kart.