Prokuratorzy badają wypadek w Kronopolu
We wtorek, 15 marca na kierowcę ciężarówki z podkarpackiej firmy transportowej osunęło się kilka ton płyt z wózka widłowego. Zginął na miejscu.
- Zrobimy wszystko, by wyjaśnić szczegółowo okoliczności tej tragedii. Bardzo nam na tym zależy, wszyscy pracownicy głęboko to przeżywają, tuż po wypadku jeszcze się trzymali, z czasem ich odporność malała - przyznaje Jarosław Masina, rzecznik Kronopolu w Żarach.
- Przygnieciony 60-letni mężczyzna to doświadczony pracownik, znał zakład, przyjeżdżał tu jak do siebie, zresztą współpracujemy z tą firmą od lat. Operatorzy wózków to też pracownicy z dużym stażem. Tuż po wypadku, z samego rana kontaktowaliśmy się z firmą, w której pracował mężczyzna. Deklarowaliśmy pomoc rodzinie i starania w wyjaśnieniu przyczyn tragedii.
Płyty osunęły się na kierowcę ciężarówki podczas przeładunku z wózka widłowego
Ustaliliśmy, że ofiara to pracownik firmy transportowej z Podkarpacia. - Chcemy też pomóc wszystkim, którzy byli bezpośrednimi świadkami wypadku, jeśli będzie taka potrzeba - dodaje Masina. - Wiemy, że ludzie bardzo to przeżywają. Wszyscy jesteśmy w szoku.
Kronopol to jeden z dwóch żarskich zakładów o dużym ryzyku. - Nasza firma kładzie szczególny nacisk na przestrzeganie przepisów BHP - podkreśla Masina. - Pracownikom, którzy łamią te zasady, czyli na przykład nie noszą kamizelek, kasków, odpowiedniego obuwia, zabieramy premie. To dla ich bezpieczeństwa.
69 płyt, 6.900 kg
Sekcję zwłok kierowcy ciężarówki zaplanowano na dziś (16 marca). Prokuratura zakwalifikowała zdarzenie jako wypadek przy pracy. - Na mężczyznę zwaliło się 69 płyt, każda ważąca 100 kilogramów, więc całość to kilka ton. Prowadzimy postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci - informuje Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Mogę potwierdzić, że 30-letni operator wózka był trzeźwy.
7 godzin trwało wydobycie ciała spod płyt oraz oględziny prokuratora i inspektorów pracy
Sprawę śmiertelnego wypadku w Kronopolu bada nie tylko prokuratura, ale też inspekcja pracy. - O wynikach kontroli i ustaleniach będziemy mogli poinformować dopiero po jej zakończeniu. Na razie znamy tylko okoliczności - zastrzega Barbara Babicz, rzecznik Okręgowej Inspekcji Pracy w Zielonej Górze.
W 2015 roku inspektorzy pracy zbadali okoliczności i przyczyny 53 wypadków, w tym jednego zbiorowego. Wśród ofiar były 44 osoby, sześć z nich poniosło śmierć, a 34 doznały ciężkich obrażeń.
Śmierć w pracy
W marcu 2014 pisaliśmy o tragedii w Stelmecie w Zielonej Górze. Pracownik został wciągnięty do maszyny, zginął na miejscu. - To pierwszy w historii wypadek śmiertelny w naszym zakładzie - mówił nam dyrektor personalny firmy.
Miesiąc wcześniej do dramatu doszło na terenie zakładu produkującego sadzonki w Strzelcach Kraj. Na 29-letnią pracownicę, mieszkankę jednej z okolicznych wsi, przewrócił się wózek widłowy i przygniótł ją. Zginęła na miejscu.
W styczniu 2011 informowaliśmy o śmierci pracownika TPV w Gorzowie. 30-letni elektryk podczas próby naprawy zepsutego silnika został uderzony jego elementem w głowę. Z potwornymi obrażeniami trafił do szpitala. Przeszedł operację, leżał na oddziale intensywnej terapii. Po kilku dniach zmarł.
Autor: Lucyna Makowska